Sara Leszczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty: Games Clash Masters zbliża się coraz szybciej. Cofnijmy się jednak na chwilę do samego początku. Skąd pojawił się pomysł na stworzenie właśnie takiej inicjatywy?
Jakub Janaszek, Games Clash Masters: W Polsce brakowało międzynarodowych rozgrywek z dużą pulą nagród, a to one napędzają branżę. Dla większości kibiców i drużyn wyjazdy na zagraniczne turnieje są niemożliwe przez bariery finansowe i logistyczne. O ile u tych pierwszych wiąże się to z brakiem możliwości czerpania rozrywki na żywo, to dla profesjonalnych graczy często jest to kluczowa blokada rozwoju organizacji. Byliśmy niedawno świadkami skoku drużyny PACT o 69 miejsc w rankingu HLTV. Gracze mogli się wykazać właśnie dzięki decyzji organizacji o udziale w zawodach zagranicznych. Stworzenie projektu Games Clash Masters i wsparcie miasta Gdynia umożliwiło zbudowanie marki międzynarodowej, ale w Polsce. Skutkiem tego będzie nadchodzący finał, gdzie cztery polskie reprezentacje podejmą graczy z zagranicy w walce o 90 tysięcy dolarów, a polscy fani będą mogli oglądać widowiskowe rozgrywki w gdyńskiej arenie za darmo.
Ogłoszenie Games Clash Masters podczas innego turnieju, czyli Meet Point zdecydowanie poruszyło całą branżę. Głównie w pozytywnym sensie, ale nie brakowało przeciwników. Czy zwątpił pan wtedy lub w jakimkolwiek innym momencie w powodzenie tego turnieju?
Mimo tego, że branża esportowa w Polsce jest chaotyczna i wciąż się uczy, widzę potrzebę tego rodzaju wydarzenia w Polsce. Od samego początku staramy się trzymać ustalonych założeń i standardów zarówno wobec siebie, jak i współpracowników. Pozwala nam to mimo krótkiej obecności firmy Murator Expo na rynku esportowym, dynamicznie rozwijać nasz projekt. Turniej charytatywny na PGE Narodowym był częścią programu całego wydarzenia i zarazem naszym chrztem bojowym, z którego ja osobiście jestem dumny i pełny podziwu dla zespołu, który go przeprowadził na miejscu. Games Clash Masters w Gdyni będzie jednak czymś znacznie ważniejszym. Zarówno dla nas, jak i dla branży z uwagi na wymiar międzynarodowy, tematykę czysto esportową i pulę nagród. Ten projekt rodzi wiele pytań swoją skalą w Polsce i bardzo młodym wiekiem. Jednak czy kiedyś w niego zwątpiłem? Nie. Natychmiast przestałbym go robić.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Dobre wieści z Turynu. "Polacy trenowali w komplecie, Michał Kubiak czuje się dobrze"
Games Clash Masters jest dla mnie niebywałym świętem z wielu powodów. Jest jednak jeden podstawowy. W Trójmieście w końcu może zadziać się coś na międzynarodowym poziomie. Dlaczego akurat Gdynia ma być tym miejscem, które ugości osiem wysokiej klasy zespołów Counter-Strike'a z Polski i zagranicy?
Pomorze dotychczas było bardzo słabo zagospodarowane przez branżę esportową. A szkoda, bo Gdynia jest świetnie skomunikowana z resztą kraju. Gdynia Arena bez większej przesady jest świetnym obiektem pod rozgrywki CS:GO. Jeśli dodamy do tego położenie blisko pięknego morza mamy wiele pomocnych czynników. Kluczowy aspektem była jednak otwartość władz miasta Gdynia na esport. Zostało partnerem strategicznym Games Clash Masters i z wielką otwartością przyjęło nasz projekt. IEM w Katowicach organizowany przez ESL jest koronnym przykładem, że zaangażowanie miasta może na kilka dni uczynić je esportową stolicą nie tylko Polski, ale i świata.
Mówiąc o zagranicznych zespołach od razu z tyłu głowy pojawia się pula nagród. Musi być i zresztą jest ona niemała. Wynosi 90 tysięcy dolarów. Zgromadzenie takich funduszy z pewnością nie było proste, ale czy od początku mierzył pan w tak wysokie sumy?
Jeśli w tak krótkim czasie postanowiliśmy zbudować międzynarodową markę, nie chcieliśmy działać na niższych sumach. Kwota projektu 100 tysięcy dolarów (oprócz finałów, w turniejach eliminacyjnych gracze zmagali się o 40.000 zł) pozwoliła skutecznie zainteresować wydarzeniem w Gdyni najlepsze światowe drużyny. Jest to też szansa dla polskich zespołów na grę o liczące się sumy, bo na rozwoju środowiska w samym kraju również nam zależy. Przekierowując 40.000 zł na turnieje eliminacyjne nadaliśmy im większą rangę, a gracze niezakwalifikowani do finałów nie zostawali z niczym. Duże pule nagród zawsze budzą większe emocje, a wysokie kwoty są tym, czym esport przemawia do casualowych odbiorców i niebranżowych mediów. Dodam tylko bez komentarza i zdradzania osobistych faworytów, że wartość dolara rośnie, co może oznaczać korzystniejszą sumę dla zwycięzców.
Turnieje kwalifikacyjne były dopieszczone pod wieloma względami. Można powiedzieć, że dały niemalże niezachwiany start ku finałom. Poprzeczka została zawieszona wysoko nie tylko przez was samych, ale także przez inne, bądź co bądź, konkurencyjne turnieje. Czego możemy oczekiwać od finałów?
Widowiska. Finał, który rozegra się w Gdyni w nadchodzących dniach będzie starciem reprezentantów Polski w CS:GO z topowymi drużynami zagranicznymi. Wierzę, że drużyny biorące udział w pierwszym finale Games Clash Masters w historii zapewnią najlepsze emocje, a komentatorzy je tylko podkreślą. Ja wraz z ekipą realizacyjną zadbamy, aby temu starciu nadać godną oprawę. To wszystko muszą dopełnić jednak kibice na trybunach i na transmisjach w Polsce i za granicą, bez nich esport byłby niczym.
Meet Point pokazał, że można być otwartym na tych, którzy niekoniecznie rozumieją czym jest esport. Odnoszę wrażenie, że Games Clash Masters także ma być takim wydarzeniem. Pokazuje to nie tylko całość działalności marketingowej, ale także wasza odpowiedź na burzliwy temat, jakim jest wywiad pana Piotra Kraśki oraz pani Kingi Rusin z przedstawicielami branży esportowej. Nie boicie się "powtórki z rozrywki" nawet, jeżeli dojdzie do przyjazdu dziennikarzy z TVN?
Od początku działań firmy Murator Expo w branży esportu i gamingu jednym z naszych celów jest promowanie esportu i docieranie do odbiorców, którzy nie są jego wiernymi fanami. Udaje się to dzięki unikaniu hermetycznej komunikacji projektów oraz działaniach nakierowanych na nowego odbiorcę. Przykładami jest produkcja filmu z zasadami CS:GO wyemitowanego na PGE Narodowym, transmitowanie rozgrywek w portalach Radio Eska czy umożliwienie szkołom zgłoszenia zorganizowanych wycieczek z przewodnikiem po finałach Games Clash Masters. Wierzę, że nie trzeba pasjonować się esportem, aby się przy nim po prostu dobrze bawić. Wiele nieporozumień, których efekty mogliśmy oglądać, chociażby we wspomnianym programie, wynika z bazowania na szkodliwych stereotypach. Zapraszając pana Kraśko naszą intencją była szansa na weryfikację przez niego swojej opinii o esporcie i gamingu. W przypadku przyjęcia zaproszenie mógłby nie w krótkim programie śniadaniowym, ale na wydarzeniu esportowym poznać to, o czym nie dał w pełni opowiedzieć zaproszonym do siebie gościom.
Ostatnie wydarzenia esportowe w Polsce pokazały nam spory problem - brak widza w formie "tu i teraz" na miejscu turnieju. W jaki sposób chcecie odwrócić stan rzeczy i jakiej liczby odwiedzających finałowe zmagania można się spodziewać?
Dołożyliśmy wielu starań i zastosowaliśmy rozwiązania, które mają pomóc nam zapełnić Gdynia Arenę. Turniej został ogłoszony w trakcie Meet Pointu na PGE Narodowym, od razu z dużą pulą nagród i rangą międzynarodową. Przez wszystkie turnieje eliminacyjne utrzymywaliśmy spójną i stałą komunikację w Internecie, mediach branżowych oraz niektórych mediach mainstreamowych. Rozgrywki wyłaniające finalistów pozwoliły nam również budować świadomość o naszych możliwościach widzom, branży esportowej oraz partnerom. Kolejnym rozwiązaniem jest prawda znana od starożytności-panem et circenses. Chleba i Igrzysk. Same rozgrywki esportowe-jak prestiżowe by nie były-nie przekonują wielu osób do angażowania się w obecność na wydarzeniu. Na Games Clash Masters w Gdyni na uczestników czeka wiele gamingowych stref jak np. strefa Fortnite, możliwość spotkania proplayerów twarzą w twarz oraz festiwal Grill&BBQ z foodtruckami. Rozgrywki na scenie nie będą też starciem dziesięciu graczy, ale esportowym starciem Polaków z zagranicą na widowiskowej scenie. Całość działań ma dopełnić kampania outdoorowa w Trójmieście, która ma zbudować świadomość marki oraz zachęcić wszystkich Gdynian do uczestnictwa w wydarzeniu. Przejeżdżałem we wtorek ulicą Świętojańską w Gdyni i mimo tego, że znałem projekt to szereg kilkuset czarno-złotych flag wywieszonych gęsto wzdłuż głównej ulicy miasta robi wrażenie.
Niektórzy tuż przed podniesieniem przysłowiowej kurtyny marzą o odwiedzających właśnie, braku opóźnień, stałym internecie. O czym marzy pan jako organizator na dwa dni przed wielką ceremonią, która będzie początkiem końca tegorocznej edycji Games Clash Masters?
Marzenia to wielkie słowo. Odpowiadając na to pytanie przy wzrastającej scenie na Gdynia Arena, wśród wielu specjalistów z różnych branż zaangażowanych w finał marzę o tym, aby ich praca nie poszła na marne. O braku opóźnień, kwestie techniczne, merytorykę i wysoki poziom esportowych zmagań nie muszę marzyć. To wypracowaliśmy. Chciałbym, aby kibice na trybunach licznie wsparli polskie reprezentacje i świetnie bawili się na naszych pierwszych finałach. Poza tym, szykując widowisko nad polskim morzem, mimo, póki co pustej reżyserki mam niesamowitą chęć na krewetki. Niesamowitą.
Czy po tych kilku intensywnych miesiącach ma pan chęć na więcej? Większą pulę, więcej drużyn, więcej turniejów kwalifikacyjnych? Zaczyna pan gdzieś w głowie widzieć jak może wyglądać kolejna edycja, czy będzie pan należeć do grupy, która zaspokoi się tym, co osiągnęła?
Ja już mam to w głowie. O chęciach i zaspokojeniu osiągnięć nie chcę mówić przed zakończeniem finałów. Czuję wobec nich wielką pokorę. Jednak już planujemy jak będzie wyglądała kolejna edycja zarówno projektu Games Clash Masters, jak i innych esportowych działań firmy Murator Expo. I zdecydowanie bardziej od liczby drużyn czy turniejów chciałbym wprowadzić rozwiązania, które nadadzą im jeszcze większą jakość. Umożliwić naszym graczom i gościom z zagranicy być częścią angażującego widowiska w Polsce, a widzom dostarczyć wzbogaconych esportowych wrażeń. Chcę zrealizować pomysły, które wyróżnią nas wśród wielu ciekawych rozgrywek na świecie.