O nowej siedzibie Team Kinguin mówiło się od miesięcy. Jedni z najlepszych zawodników gry Counter-Strike: Global Offensive w Polsce, pierwszy trening w Kinguin Esports Performance Center odbyli 18 września. Zachwytów nie kryją sami gracze, ale również trener Mariusz "Loord" Cybulski, który śmiało przyznaje, że jest to jedno z najlepszych miejsc na cały świecie.
- Nowa siedziba Team Kinguin zrobiła na całej naszej drużynie niesamowite wrażenie. Mogę śmiało stwierdzić, że jest to chyba jedno z najlepszych takich miejsc na świecie. Cała drużyna jest zachwycona, że to właśnie tutaj będziemy mogli szlifować swoją formę - zaczął Mariusz Cybulski.
"Loord" nie ukrywa również, że budynek w przyszłości będzie służył nie tylko samym graczom, ale również osobom, które chcą rozpocząć swoją przygodę z grą CS:GO.
- Esports Performence Center to budynek, o którym zapewne marzyłaby większość graczy esportowych. Jest on dla nas tym samym, czym ośrodek treningowy dla drużyn uprawiających klasyczne sporty. Mamy w nim swoje miejsce treningowe, a poza nim znajdziemy tam siłownię, miejsca do relaksu, salę do masażu i wiele innych pomieszczeń poprawiających jakość pracy na bootcampach. Kiedy masz tak profesjonalne miejsce, czujesz się o wiele lepiej psychicznie. Nie musisz podczas organizacji myśleć o tym czy znajdziesz gdzieś termin, czy to daleko, czy wszyscy dojadą na czas. Takie miejsce, które kompleksowo "dba" o drużynę w znacznym stopniu też ułatwia skupienie graczy na głównym celu, jakim jest trening. Dodatkowo, w przyszłości będzie to miejsce na przeprowadzanie esportowych szkoleń czy campów dla młodzieży, w celu szkolenia przyszłych kadr - zdradził trener zespołu Team Kinguin.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Zachowanie Denisa Urubko mnie zaskoczyło. Wszyscy mieli do niego pretensje
Bez wątpienia jednym z największych sukcesów w historii drużyny Team Kinguin jest zdobycie mistrzostwa DreamHack Open Montreal 2018, gdzie Polacy zdobyli 50 tys. dolarów nagrody. Z samym turniejem wiążą się jednak problemy, z którymi uporać musiała się cała drużyna.
- Nie da się ukryć że na tym turnieju mieliśmy małe problemy. Nasze bagaże nie dotarły na czas. Mało tego, dotarły one dopiero po trzech dniach, a właściwie sami musieliśmy pojechać i wywalczyć je na lotnisku. Gdyby nie to, nikt by ich nam chyba nie wysłał. Mimo tej niedogodności staraliśmy się o tym za dużo nie myśleć. Było to coś, na co nie mieliśmy żadnego wpływu. Cały czas powtarzaliśmy sobie, że nie ważne jakie są okoliczności, musimy być skupieni na turnieju i nie zawracać sobie głowy niepotrzebnymi sprawami, jak właśnie bagaże - wspominał "Loord".
Zagubiony bagaż to jednak początek kłopotów Mariusz "Loorda" Cybulskiego i jego podopiecznych. Reprezentanci Team Kinguin napotykali problemy prawie na każdym kroku. Co ciekawe, z pomocą przyszli gracze innych zespołów, które brały udział w tym samym turnieju.
- Największym problemem było znalezienie sprzętu na jakim grają chłopaki. Część sprzętu udało się kupić na miejscu, jednak nie wszystko. Musieliśmy mocno kombinować, żeby każdy z graczy posiadał peryferia których używa na co dzień – część udało się pożyczyć od innych drużyn - AGO Esports, Imperial czy Heroic. Jednak najbardziej stresujący był moment, w którym na 10 minut przed startem spotkania musieliśmy z naszym menedżerem latać po strefie BYOC, szukać myszki używanej przez jednego z naszych graczy. Zaczepialiśmy losowych ludzi pytając, czy są w stanie nam ją sprzedać. Teraz jak na to patrzę to faktycznie był to turniej z małymi przygodami, ale udało nam się zadrwić z przeciwności losu i wygrać! Turniej z takimi problemami jest na pewno wyjątkowy, ale nie staram się wybierać, które sukcesy dla nas, jako drużyny, są dla mnie najważniejsze. Każde zwycięstwo niezmiernie mnie cieszy, a to dodatkowo pokazało jak silne nastawienie na sukces ma moja drużyna - powiedział Cybulski.
Ostatecznie "Pingwiny" w Montrealu pokazały się z naprawdę bardzo dobrej strony. Mimo przegranej w fazie grupowej z Red Reserve, zawodnicy grający w barwach Team Kinguin zwyciężyli 2:1 z eUnited i udanie zrewanżowali się Szwedom, awansując do play-offów. W półfinale Team Kinguin wygrało 2:0 z AGO Esports, a w finale tym samym wynikiem w mapach zakończyło się spotkanie z ENCE eSports.
Chwilę po DreamHack Open Montreal 2018, zawodnicy Team Kinguin kontynuowali zmagania podczas ESL Mistrzostw Polski. W przedostatnim tygodniu rozgrywek doszło do niespodzianki, bo na cztery spotkania "Pingwiny" zwyciężyły tylko jedno. Trzy przegrane postawiły ich w trudnej sytuacji - o awansie decydował ostatni tydzień fazy grupowej ESL Mistrzostw Polski.
- Bezpośrednio po turnieju w Montrealu mieliśmy małą przerwę, która mogła mieć wpływ na naszą dyspozycję. Potrzebowaliśmy jej bo ostatni okres przepracowaliśmy bardzo intensywnie i mieliśmy bardzo mało czasu na odpoczynek. Myślę, że mogło to mieć wpływ na naszą formę w tym dniu. Nie mam na myśli tutaj, że odpuściliśmy te mecze, bo tak oczywiście nie było – każdy mecz traktujemy tak samo poważnie, do każdego przeciwnika podchodzimy z takim samym szacunkiem - stwierdził trener Team Kinguin.
W szóstym tygodniu ESL MP Team Kinguin pokazało się już z dobrej strony, wygrając 2:0 z PACT i remisując 1:1 z AGO Esports. "Pingwiny" tym samym uplasowały się na drugim miejscu w grupie i już w połowie października zagrają w półfinale ESL Mistrzostw Polski.
To jednak nie koniec wyzwań podopiecznych Mariusz Cybulskiego w najbliższych tygodniach. Już 28 września zawodnicy grający w barwach Team Kinguin zmierzą się w fazie grupowej Games Clash Masters z takimi zespołami, jak Heroic, Sprout czy PACT. W puli nagród turnieju, który odbędzie się w Gdyni, znalazło się aż 90 tys. dolarów.
Jeśli komuś wydaje się, że funkcja trenera esportowego jest całkowicie zbędna, to z pewnością jest w błędzie. "Loord" postanowił zdradzić kilka szczegółów dotyczących jego obowiązków.
- Praca trenera drużyny esportowej jest dość skomplikowana. Każda drużyna wykorzystuje taką osobę w inny sposób. Moim zadaniem w drużynie jest dbanie o przygotowanie strategiczne drużyny: wprowadzanie, udoskonalanie, modernizowanie zagrań taktycznych na mapach w taki sposób, aby drużyna nie była zbyt czytelna dla przeciwnika, ale również żeby sama nie czuła stagnacji. Jest to proces, na który trzeba poświęcić bardzo dużo czasu – nie wystarczy oglądać innych przeciwników i stosować metodę "kopiuj - wklej". Nie chcę do końca zdradzać wszystkich szczegółów jak to wygląda, ale tak jak powiedziałem wcześniej, jest to często bardzo skrupulatny i czasochłonny proces - zdradził Mariusz Cybulski.
Jednym z kluczowych zawodników Team Kinguin bez wątpienia jest Wiktor "TaZ" Wojtas, z którym Cybulski stara się blisko współpracować poza turniejami, ale również podczas samych spotkań.
- Poza tym jestem osobą, która razem z "TaZem" ustala plan na oficjalne spotkania w zależności od przeciwnika, a także w trakcie samych spotkań staram się pomagać Wiktorowi w podejmowaniu decyzji – sugerując taktyki, które może wykorzystać w danym momencie. Wiąże się to oczywiście z wcześniejszym przygotowaniem pod przeciwnika, analizą jego słabych i mocnych stron. Pomijając aspekty z samej gry – zajmuję się również ustalaniem kalendarza naszych spotkań – zarówno scrimów, jak i tych oficjalnych, kontaktem z organizatorami turniejów, odrzucaniem map w meczach oficjalnych oraz innymi sprawami logistyczno-administracyjnymi których nie jestem w stanie teraz wspomnieć z pamięci. Staram się też być wsparciem mentalnym dla chłopaków i zawsze kiedy tego potrzebują poświęcam czas na indywidualne rozmowy z nimi. Podsumowywując – robię wszystkie te rzeczy, dzięki którym moi gracze mogą skupić się w stu procentach na grze, podnoszeniu swoich indywidualnych umiejętności i osiąganiu sukcesów - zakończył "Loord".