Trudno jest zliczyć liczbę zaskoczeń w turnieju mistrzostw świata - tak samo, jak trudno zmierzyć uczucie pozytywnego szoku, które dociera do graczy na całym świecie. Fnatic umocniło swą pozycję na Worldsach, w pewnym stylu pokonując w ćwierćfinale Edward Gaming, bardzo doświadczony zespół z Chin.
W tym spotkaniu EDG nie pokazało się z najlepszej strony. Pomimo tego, że Fnatic udowodniło, że stać ich na wiele - EDG nadal byli traktowani jako faworyci z tytułu swojego pochodzenia. Chiny, teoretycznie, jeśli chodzi o poziom gry, są krok za Koreą. Potem jest cała reszta. Jak można było zaobserwować, w praktyce wyglądało to inaczej. Spotkanie jednak nie było aż takie jednostronne, pomimo tego, że na końcu prezentowało się to tak, jakby Fnatic od początku do końca miało władzę nad rozgrywką.
Mecz otwierający spotkanie okazał się być bardzo trudny dla Europejczyków. EDG narzuciło Fnatic bardzo niewygodne tempo gry, w którym znalezienie odpowiedniego rytmu było niemożliwe. Rezultatem tego było otwarcie wyniku 1:0 dla Edward Gaming, jednak był to też moment pewnego przebudzenia. Fnatic przejęło inicjatywę i odpowiedziało niemalże natychmiast w kolejnej mapie. Tym szlakiem szli już do końca serii BO5, która skończyła się wynikiem 3:1.
Drużyna | Wynik |
---|---|
Fnatic | 3 |
Edward Gaming | 1 |
Fnatic w półfinale spotka się z zespołem z Ameryki Północnej, Cloud9. Fakt, że jedną z tych dwóch ekip będzie można oglądać w finale mistrzostw świata napawa fanów dumą i optymizmem. W drugim półfinale zmierzą się G2 Esports i Invictus Gaming. W podsumowaniu daje to dwie drużyny z Europy, jedną z Ameryki i jedną z Chin.
ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"