Adam "AgraveiN" Skotak: streamuję ponad 3000 godzin rocznie, najwięcej w Polsce

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Adam Skotak
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Adam Skotak

- Według mnie najważniejsza na Twitchu jest po prostu możliwość poznawania ludzi. To co nas łączy to nie tylko gry, ale przede wszystkim rozmowa - twierdzi Adam "AgraveiN" Skotak, weteran karcianek oraz jeden z najaktywniejszych streamerów w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Zacznijmy może od Twojego nicku, bo już z nim wiąże się ciekawa historia. Nie jest on przypadkowy, jak u wielu innych graczy.

Adam "AgraveiN" Skotak: Historia z nim związana sięga gier RPG i roku 1995. Na potrzeby gry Advanced Dungeons & Dragons chciałem stworzyć imię dla mojego wojownika, nawiązujące do rycerstwa. Wtedy właśnie natchnęło mnie w stronę Legend Arturiańskich. AgraveiN pochodzi od imienia rycerza okrągłego stołu - sir Agravaina, którego rycerska i szczera postawa skłoniła mnie do używania tego nicku w grach RPG, a następnie w internecie. Po prostu zamieniłem jedną literkę oraz napisałem N z dużej, bo ładnie mi w tamtych latach wyglądało.

Twój nick, jak i cały stream utrzymuje się w klimatach rycerskich. Skąd takie zamiłowanie akurat do tej tematyki?

Od zawsze lubiłem takie klimaty. Za dzieciaka dużo czytałem o rycerzach, szczególnie uwielbiałem historię średniowiecza. Swego czasu zajmowałem się również rekonstrukcją XIII i XIV wieku w Bractwie Rycerskim Excalibur. Późniejsze kontuzje niestety mi to uniemożliwiły, co skierowało moje zainteresowania na muzykę dawną. Rycerstwo obok Tolkienistyki to taki mój mały świat.

Rycerze, a także granie całe dnie - wielu mogłoby to uznać za dziecinne. Ty jednak wcześniej imałeś się różnych zajęć.

Dziećmi jesteśmy przez całe życie. Przez te 35 wiosen rzeczywiście podejmowałem się wielu prac. Można powiedzieć, że jak każdy, poszukiwałem swojego miejsca w świecie. Czy je znalazłem? Dobrze mi z tym jak jest. Pracowałem w różnych miejscach i krajach. Najdłużej w sprzedaży w doradztwie finansowym. Miałem też epizod w Szkocji, gdzie przez parę miesięcy w pięciu miejscach "walczyłem o przetrwanie".

Co to za miejsca?

Był to między innymi McDonald w Glasgow, ale też Loch Melfort Hotel położony nad malowniczym jeziorem. Zmywałem tam naczynia i wcale się tego nie wstydzę. Rozwoziłem również pizzę po nocy, by dorobić sobie do pensji przedstawiciela handlowego za dnia. Ogólnie zawsze byłem aktywnym i pracowitym człowiekiem jeśli zdrowie pozwalało.

Jak to się stało, że zdecydowałeś się jednak na streaming?

Myśl urodziła się już w 2012 roku, ale plan i możliwości jego realizacji nadeszły dopiero w 2016. Wtedy, gdy poczułem już że jestem gotowy, odpaliłem pierwszą transmisję - było to dokładnie 28 kwietnia 2016 roku. Przez ten pierwszy stream przewinęło się ponad 10 osób. Cztery z nich zostały już na stałe. Dwa miesiące później miałem już propozycję partnerstwa od Twitcha, która wraz ze wsparciem widzów pozwoliła mi na podjęcie decyzji o streamowaniu na pełen etat.

Zaczynałeś w pełni skupiony na Hearthstone i to z nim przede wszystkim kojarzą Cię ludzie. Wcześniej jednak sporo grałeś także w inne karcianki.

Oj tak, do dziś pamiętam wyjazd na "zieloną szkołę" na której kolega ze szkolnej ławki pokazał mi Magic The Gathering. Był to 1996 rok i pierwsza karcianka. Od razu się w niej zakochałem. Od tamtego czasu tytuł ten, z wieloma przerwami, ogrywam z odwzajemnioną miłością.  W 2011 roku po mistrzostwach Polski, na których zająłem czwarte miejsce, miałem możliwość reprezentowania naszego kraju na mistrzostwach świata w San Francisco jeszcze w starej formie. Rok później również miałem sukces w karciance Legenda Pięciu Kręgów, gdzie w Barcelonie na mistrzostwach świata udało się zrobić top 64. Warto dodać, że grałem w ten tytuł jedynie pół roku.  Określam się karcianym weteranem, bo w sumie większość tytułów tego gatunku gier było dane mi ograć.

AgraveiN podczas Mistrzostw Polski MTG 2011
AgraveiN podczas Mistrzostw Polski MTG 2011

Jakie tytuły zrobiły na Tobie największe wrażenie?

Spośród gier online zdecydowanie Might & Magic Duel of Champions, karcianka Ubisoftu, która dziś już niestety nie istnieje. Z papierowych natomiast bezapelacyjnie Magic the Gathering.

Turniej w San Francisco to Twój największy sukces w karierze?

Chyba jednak ten w Barcelonie był większy, bo  nie miałem tam zaproszenia. Pojechałem w czwartek zawalczyć w kwalifikacjach, gdzie spośród 400 osób dostawały się dwie. Udało mi się zakwalifikować i to bez żadnej przegranej. W weekend, w turnieju głównym grali sami weterani, legendy, wielokrotni mistrzowie świata oraz ja - nikomu nieznany Polak.  Śmiesznie się czułem jak ich pokonywałem. Sukcesem też określam utrzymywanie przez dwa lata (2009-2010) pierwszego miejsca w rankingu najlepszych graczy limited w Polsce w królewskiej karciance Magic the Gathering.  Wtedy tez organizowałem turnieje w Toruniu, a następnie w Warszawie. W ten sposób animowałem społeczność "magicowców" najlepiej jak się dało. Super ludzi poznałem dzięki karciankom i właśnie te relacje oraz znajomości na całe życie, uważam za największy swój sukces jako karciarza.

Wracając do tematu streamów. Często podkreślasz na nich jak dumny jesteś ze swojego czatu. Co w nim takiego niezwykłego?

Ludzie którzy go tworzą. Od pierwszego streamu dbałem o jakość wypowiedzi. Moim widzom się to spodobało i dołączyli do krucjaty wyzwolenia internetu.  Traktuję czat wręcz jako forum, a nie durne miejsce do spamowania i paplania jak postrzelony, śmieszkowania ze wszystkiego i wszystkich. Takich miejsc na Twitchu jest wiele. Ludzi zaś dbających o jakość wypowiedzi i swoje słowa, ze świecą szukać. Głupkiem w internecie jest być łatwo, każdy to potrafi, "quality userem", osobą odpowiedzialną za swoje słowa, inteligentnym czatującym już troszkę trudniej. Cieszę się, że znalazłem wielu subskrybentów i obserwujących podzielających moje zdanie (obecnie kanał AgraveiNa na Twitchu obserwuje ponad 31 tysięcy osób). Teraz jest to już samonapędzająca się maszyna, często nawet nie muszę reagować na "śmieszków", to czat sam ich weryfikuje. I to jest właśnie piękne. Znaleźć swoje miejsce w internecie, polecam każdemu.

ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"

Na co dzień masz średnio od 100 do 300 widzów. Wielu ludzi może być zdziwionych faktem, że przy takich liczbach możesz się z tego w pełni utrzymywać.

To zasługa subskrybentów, których najwięcej miałem około 260, a ich średnia utrzymuje się w granicach 150-200. Przy takiej ilości widzów więcej niż co drugi subskrybuje kanał. Jakość nad ilość? Jestem wdzięczny za to każdego dnia i cieszę się, że kontent jaki tworze podoba się ludziom. Subskrypcje dają mi podstawowe utrzymanie i minimalne opłaty, gdyż z każdej subskrypcji, streamer mojego poziomu po podatku i wszelkich opłatach ma około dwóch dolarów. Reszta zarobków to bezpośrednie donejty (bezpośrednie wpłaty pieniężne od widzów), a z tymi jest różnie. Jeśli z nich uzbieram na czysto miesięcznie 3000 złotych to jestem zadowolony. Kto by nie był w sumie... Do tego dochodzą również kontrakty sponsorskie, reklamy oraz bitsy. Często też jak już cele zostaną wypełnione, staram się nie zapominać o zbiórkach charytatywnych, o których też nie zawsze mówię publicznie. Przykładem może być ostatnia zbiórka na rzecz Wojtka - chłopca zmagającego się z autyzmem, syna mojej widzki. Innym razem zbieraliśmy również dla Schroniska Dla Zwierząt w Korabiewicach. Twitch łączy ludzi o wielkich sercach.

Jak już wspominaliśmy, swoją karierę na Twitchu zaczynałeś w pełni skupiony na Hearthstone. Dziś natomiast możesz streamować praktycznie wszystko. Skąd ta zmiana?

Nerdem, geekiem, świrkiem na punkcie gier byłem od zawsze. Od czegoś trzeba zacząć, a że kochałem karcianki i miałem wiedzę, którą chciałem przekazać widzom z tego zakresu, to padło na Hearthstone, który wydawał mi się dobrym tytułem na start. To dzięki tej grze zbudowałem szkielet obecnej społeczności. Jak zaczynasz przygodę ze streamingiem to polecam właśnie skupić się na jednym tytule, w którym najlepiej masz coś do pokazania. Teraz mój kanał wyewoluował w stronę bardziej gatunków gier, niż danych tytułów. Oczywiście z Hearthstone'a nigdy nie zrezygnuję, ale obok karcianek pojawiły się tez tytuły strategiczne czy gry z gatunku hack and slash. Nie wiem jak inni streamerzy, ale ja nie mógłbym streamować dzień w dzień po paręnaście godzin tylko jednego tytułu - nie na długą metę. W tym kontekście warto zaznaczyć, że do tej pory najwięcej w ciągu miesiąca streamowałem 381 godzin i 44 minuty (lipiec 2017 r.). W 2017 roku byłem najdłużej streamującym Polakiem z wynikiem 3391 godzin, w tym roku również czas ten będzie podobny. To wszystko bez żadnej retransmisji, jedynie live'y. Tak więc trochę na tym streamowaniu już czasu spędziłem.

Łatwo było Ci zmienić tematykę kanału, czy jednak odbiło to się na widowni?

Na początku straciłem 30 procent subskrypcji i około 40 procent widzów. Zyskałem jednak też innych, a z czasem się to wyrównało. Obecnie każdy miesiąc mam wzrostowy lub co najmniej stabilny i to mnie cieszy. To pokazuje, że szkielet społeczności już został zbudowany. Czy to wokół streamera, czy gier, czy chociażby muzyki jaką puszczam.

Muzyka - do niej na swoich streamach przykładasz szczególną uwagę. Czesto określasz się mianem "AgraRadio". 

Uwielbiam dobrą muzykę. Ale dla każdego pojęcie "coś dobrego" jest inne. Więc tutaj mianownikiem jestem ja, widzowie podsyłają swoje ulubione utwory, wspólnie ich słuchamy i jeśli mi się spodobają to dodaję je na wspólną playlistę, którą widzowie nazwali AgraRadiem. Proste i nieskomplikowane, a dało nam to już wiele frajdy oraz godziny dobrej muzyki. Obecnie playlista ma już ponad 2700 utworów.

Dziś mówisz o swoich widzach w samych superlatywach, wcześniej jednak miałeś mniej przyjemne momenty z hejterami. Jednego nawet udało Ci się spotkać twarzą w twarz.

Wszystko z umiarem, nie można patrzeć na świat przez różowe okulary. Medal ma zawsze dwie strony. Hejterów też nie brakuje, ale zawsze trzeba pamiętać, że po drugiej stronie monitora siedzi człowiek, którego powinniśmy szanować jeśli sami chcemy być szanowani. Na szacunek jednak też trzeba sobie zasłużyć. Z resztą nie każdy jest na tyle wychowany, by to zrozumieć. Ludzie są różni, a internet wielki, miejsca starczy dla każdego. Spotkanie z hejterem? Owszem, czemu nie. Skończyło się na przeprosinach i uściśnięciu dłoni. Od tamtego czasu unika mojego kanału, nie trolluje. Zawsze jestem chętny na rozmowy z widzami. IEM czy PGA, na których często pracuje przy stanowisku Alsen zachęca ludzi do spotkań. Uwielbiam te momenty kiedy "nick" z Twitcha zamienia się w realnego. stojącego przede mną twarzą w twarz człowieka. Widzowie widzą mnie codziennie, znają tez moje zachowania oraz reakcje. Tak dużo streamując nie da się być aktorem. Ja ich jednak nie znam od tej strony, także cieszę się poznając nowych ludzi na różnych imprezach gamingowych.

Masz 35 lat, jak na standardy Twitcha jest to dość sporo. Odczuwasz jakieś wady bądź zalety tej sytuacji?

Tak, sypię się zdrowotnie wprost proporcjonalnie do liczby lat na moim karku (śmiech). A tak na poważnie to uważam, że starsi streamerzy mają łatwiej od na przykład szesnastolatka dobrze grającego w gry.

Skąd taki wniosek?

Na Twitchu możemy znaleźć wiele. Według mnie najważniejsza jednak jest po prostu możliwość poznawania ludzi i spędzania czasu z osobami, które lubią to samo co my. To co nas łączy to nie tylko gry, ale przede wszystkim rozmowa. W tym wypadku starszy człowiek ma troszkę więcej do powiedzenia niż ten młodszy. Ale oczywiście wiek to nie wszystko. Charyzma streamera ma również ogromne znaczenie. Dlatego też mi bardzo dobrze się ogląda starszego ode mnie Rocka, ale i również pięć lat młodszego BlackFireIce'a. Obu szanuję za mądrość i inteligentne prowadzenie rozmowy z jakże różnym Twitch czatem.

Po Twoich wypowiedziach widać, że preferujesz poważniejsze czaty oraz streamy. Uważasz że dziś na Twitchu za wiele żartuje się ze wszystkiego i wszystkich?

Nie tylko na Twitchu. Smieszkowanie, pato streamy, "robienie z siebie głupka" - to się dobrze sprzedaje, daje dobre liczby, ale czy to ma sens na dłuższą metę? Jak długo taki streamer będzie upijać się każdego dnia, łamać sobie kości w amatorskich walkach, robić z siebie i swojego otoczenia show? Spoko rozumiem, dla pieniędzy ludzie potrafią zrobić jeszcze gorsze rzeczy. Nic mi do tego. Ale każdy chyba chce żyć w zgodzie ze samym sobą. Więc ja nie chce udawać kogoś kim nie jestem. Od zawsze byłem poważnym człowiekiem ze specyficznym poczuciem humoru, akceptuję siebie takim jakim jestem i dobrze mi z tym.  Jeśli widzowi taki odpowiadam to super. Rozgość się, "usiądź przy kominku", baw się dobrze. Jeśli nie? Trudno, każdy idzie w swoją stronę i już. Chcę streamować najdłużej jak się da, już teraz mam zaplanowane odznaki dla subskrybentów za 8 lat wspierania kanału, a póki co najstarszy subskrypcja trwa od 30 miesięcy. Szaleniec? Nie. Po prostu uważam, że jestem w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i działam póki zdrowie pozwoli.

Kolejny już raz wspominasz o swoim zdrowiu. W jak dużym stopniu kieruje ono Twoim życiem?

O sprawach zdrowotnych w moim życiu mógłbym napisać referat. Sam stream rozpoczął się dopiero, gdy byłem pewny, że jestem w stu procentach zdrowy nie tyle fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Trzy lata leczyłem się z ciężkiej depresji z otarciem o zaburzenia osobowości, zarówno farmakologicznie jak i terapeutycznie. Tak naprawdę, to streamowanie postawiło kropkę nad i w procesie wychodzenia z depresji. Uważam, że dzisiaj słowo depresja w internecie jest bardzo źle używane, przez co większość ludzi tak naprawdę nic o niej nie wie i nadużywa określenia tej śmiertelnej choroby w nieodpowiedni sposób. Obecnie pomagam też w ośrodkach terapeutycznych i różnych spotkaniach, służąc terapeutom za przykład osoby, która potrafiła z ciężkiej depresji wyjść na prostą. Mam również problemy m.in. z chorym kręgosłupem oraz kolanem, które jest po dwóch operacjach. Jak widać, do najzdrowszych ludzi nie należę i tutaj akurat streamowanie bardzo mi pomaga. Bądź co bądź, przy takich dolegliwościach, do pracy górnika bym się raczej nie nadawał (śmiech). Życie pokazało mi, że nasza psychika jest mocno pokręcona i sam nie wiedziałem, że takie rzeczy są możliwe.

Komentarze (0)