Fryderyk "Veggie" Kozioł: Nie mam zamiaru poświęcić więcej czasu, niż poświęcam teraz, a do tego nie wygrywać

Facebook / Profil Fryderyka "Veggie'ego" Kozioła na Facebooku / Na zdjęciu: Fryderyk Kozioł
Facebook / Profil Fryderyka "Veggie'ego" Kozioła na Facebooku / Na zdjęciu: Fryderyk Kozioł

- Jeżeli okaże się, że devils.one jest zupełnie poza zasięgiem, obojętnie, co zrobię, to pewnie zrezygnuję z trenowania - powiedział trener League of Legends Fryderyk "Veggie" Kozioł, który z Illuminar Gaming zajął 3. miejsce w Ultralidze.

[b]

Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: Niedawno zakończył się pierwszy sezon Ultraligi, z Illuminar Gaming zajęliście 3. miejsce, choć początkowo mieliście bardzo duże problemy. Jak patrzysz na to miejsce z perspektywy czasu? Sukces czy porażka?[/b]

Fryderyk "Veggie" Kozioł, trener Illuminar Gaming w League of Legends: Oceniam to dalej, jako porażkę. Mówi się w świecie sportu, że podium to jest dobry wynik, ale niestety w kontekście polskich rozgrywek, podium tak naprawdę nic nie znaczy. Dopiero miejsce pierwsze oraz drugie daje jakieś profity. Oczywiście, nie chodzi o pulę nagród, a przede wszystkim o udział w EU Masters. Rachunek jest prosty - dostajemy się do EU Masters - sezon w porządku, nie dostajemy się - porażka. Celem tych rozgrywek było zakwalifikować się na ten turniej i jakoś się tam pokazać. Ta sztuka się nie udała, więc trzeba powiedzieć wprost - ten sezon to porażka.

Ktoś mógłby zapytać patrząc wstecz, że mieliśmy siódme miejsce na początku sezonu i skończyliśmy na trzecim, więc nieźle. Ale to nie tak. My przegraliśmy ten mecz o EU Masters z devils.one 0-3, po prostu nie było szans. Indywidualnie może mieliśmy jakieś luki, ale drużynowo zupełnie odstawaliśmy. Uważam, że devils.one było znacznie lepsze, a przede wszystkim w tym, jak grali ze środkową aleją. Są to standardowe zagrania, które stosuje każdy na świecie, ale jak widać, w naszej drużynie to zupełnie nie działało, więc jest to w jakimś stopniu moja osobista porażka. W pewnym momencie zamiast skupiać się na podstawach gry, zaczęliśmy ratować sezon i wprowadzać różne, dziwne rozwiązania, które skończyły się tym, że dobra drużyna totalnie nas zmiażdżyła.

ZOBACZ WIDEO Ogromne emocje w spotkaniu Juventusu z Milanem! Bezlitosny Piątek z golem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także: Ekstraklasa Games: Jagiellonia Białystok wciąż na prowadzeniu
 
W związku ze słabymi wynikami na początku sezonu, postanowiłeś zaprzestać interakcji medialnych. Sądzisz, że była to dobra decyzja, która w jakimś stopniu pomogła drużynie?  

Sam nie wiem, czy to pomogło na tyle, na ile ja myślałem, że pomoże. Jak wspomniałem, mieliśmy duże braki w podstawach gry, przede wszystkim, jeżeli chodzi o granie presji środka. Tutaj devils.one nawet nie musiało się spocić, po prostu przychodzili na środek w dwójkę, pchali linię i schodzili na boczne aleje. To jest absolutna podstawa gry, a w naszym przypadku jedyne, co umieliśmy zrobić, to zabić przeciwnika. Jeżeli jednak rywal nie dał się poskromić i był sprytniejszy, to wtedy my nic z tego nie mamy, a oponent posiada darmową presję na mapie.

Jeżeli przed taką decyzją wiedziałbym, że się tak skończy, to chyba nie odsunąłbym się aż tak. To też nie jest takie proste, uważam, że w pewnym stopniu gdy podejmuję się prowadzenia drużyny, to moja renoma jest związana z wynikami zespołu. Źle bym się czuł i po prostu źle się czułem w momencie, gdy się gdziekolwiek pojawiałem, a szło nam bardzo słabo, Ja jestem trochę pod tym względem przestraszony, a nigdy wcześniej w życiu tak nie miałem. Czasem były lepsze oraz gorsze turnieje, ale zawsze gdzieś się tam pojawiłem. Natomiast w tym sezonie ciężej mi z tym wszystkim było, szczególnie, że w Polsce teraz jest dużo ciężej. Zawsze w mojej karierze gdzieś tam uciekałem od takiego etatowego i bardzo pochłaniającego czas zajęcia, jakim jest League of Legends, z tym, że te granice obecnie znacznie się przesuwają.

Co dalej z "Veggie'em" w takim razie? To był twój powrót na ławkę trenerską, w dalszym ciągu będziesz współpracował z Illuminar?

Będzie na pewno współpraca z Illuminar, tylko nie wiadomo, czy jest to opłacalne, żebym rzeczywiście tylko trenował. Nawet jeżeli poza pracą poświęciłbym się tylko trenowaniu, to wciąż nie wiadomo, czy przyniesie to oczekiwane efekty. Marka Illuminar nie może sobie pozwolić na to, aby nie mieć realnej szansy na walkę o pierwsze miejsce. Przegraliśmy z devils.one, to była różnica poziomów. W związku z tym nie wiem, jak to będzie teraz. Zmiany zostały wprowadzone, lecz ciężko mi powiedzieć, w którą stronę to pójdzie. Przed rozpoczęciem następnego sezonu Ultraligi, odbędą się jeszcze dwa turnieje polskie i wtedy uzyskamy dużo odpowiedzi. Jeżeli okaże się, że devils.one jest zupełnie poza zasięgiem, obojętnie co zrobię, to pewnie zrezygnuję z trenowania. Nie mam zamiaru poświęcić więcej czasu niż poświęcam teraz, a do tego nie wygrywać.

Ten sezon, to z pewnością duży sukces Ultraligi. Uważasz, że będzie to w dalszym ciągu rozwój i Ultraliga będzie tylko silniejsza, napłyną nowi zawodnicy z zagranicy?

W chwili obecnej nie słyszałem nic o tym, aby był planowany napływ nowych zawodników z zagranicy, ale teoretycznie nie widzę powodu, dla którego to by się miało nie stać. Jest to moim zdaniem jedna z lepszych lig, nie tylko pod względem poziomu, ale również w produkcji, ponieważ pracują tam ludzie, którzy naprawdę bardzo dobrze czują temat. W związku z tym, że Ultraliga tak dobrze wygląda, to wydaje mi się, że jest naturalna chęć graczy, aby dołączyć do jakiegoś zespołu i pokazać się jak najlepiej. Trochę nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy nie mieć zawodników z Europy. Mam tu na myśli na przykład zawodników ze wschodniego bloku, jeżeli tak to mogę nazwać. Mowa chociażby o czeskich zawodnikach. Wydaje mi się, że to kwestia czasu, aż któraś z drużyn zainwestuje w graczy z Europy i poziom pójdzie jeszcze bardziej do góry.

Oczywiście przy tym pojawia się pytanie, gdzie jest tak naprawdę maksymalny poziom. League of Legends jest już bardzo długo, jako gra esportowa na rynku i myślałem, że w końcu popularność lola musi spaść. Okazuje się jednak, że tak nie jest, turnieje międzynarodowe są oglądane przynajmniej tak samo, a ligi regionalne jak polska czy hiszpańska znacznie chętniej niż jakiś czas temu. Bardzo mnie to zastanawia, dlaczego League of Legends dalej jest tak ciekawe i gdzie jest ta górna granica. Póki co, wzrost jest niesamowity.

Również po mistrzostwach świata w 2018 roku było widać ten rozwój. Tu trzeba oddać Riot Games, że znacznie urozmaicili grę i sprawili, że stała się znacznie ciekawsza.

To na pewno i uważam, że na wielu płaszczyznach nastąpił rozwój. Po pierwsze, zmiany w grze sprawiły, że nie mamy już dominacji tego zaplanowanego i powolnego stylu gry. Oczywiście, są schematy jeżeli których nie masz dostatecznie wypracowanych, to ciężko mierzyć się z przeciwnikiem, ale na tym najwyższym poziomie wydaje mi się, że bardziej liczy się kreatywność, forma dnia oraz mentalność, czyli te rzeczy, które odbywają się de facto poza grą. Liczą się one bardziej niż kiedykolwiek. Sądzę, że nie ma już tej granicy pomiędzy zawodnikami z Korei i innych regionów świata. Pełna zgoda, że te mistrzostwa globu, to był ogromny sukces.

Druga kwestia to cały system ekonomiczny, który nagle po tylu latach się zmienił. Riot Games i oddział europejski, który odpowiada za LECa, wreszcie otworzyli się na sponsorów. Od wielu lat byli oni zainteresowani tym, aby pojawić się w LCSie, natomiast Riot nie był w stanie się z nimi dogadać i nie chciał tego zrobić. To miał być produkt niezależny od wszystkich. Teraz wreszcie stwierdzono, że to był błąd. Pomyślano: dlaczego mielibyśmy nie mieć mikro transakcji i crowdfundingu? Kiedyś tylko Riot był odpowiedzialny za LCS, teraz mamy mnóstwo fajnych sponsorów jak Kia, czy na przykład MasterCard, które pojawiło się na mistrzostwach świata. To wszystko sprawiło, że pojawiły się pieniądze. Dzięki temu, że obmyślono dobre podejście biznesowe, to skapnęło to na Polskę i dopiero teraz tak naprawdę zaczynają prawidłowo działać ligi regionalne.

Zobacz także: Udany początek devils.one w play-inach European Masters 2019

Przechodząc do wspomnianego EU Masters. Jak oceniasz szanse devils.one w tych rozgrywkach?

Zaczęli naprawdę nieźle, obecnie mają 3:1 (rozmowa przeprowadzona 10.04.2019) i sądzę, że spokojnie powinni przejść do następnej fazy. To jest bardzo dobry znak dla nich, ponieważ zawsze jest tak, że drużyny, które wejdą z fazy play-in do turnieju głównego, będą silniejsze niż większość zespołów w grupach. Są na przykład ekipy ze słabszych regionów, których udział w fazie grupowej podyktowany jest promocją ich regionu, a nie poziomem gry. To jest dobry pomysł, nie mówię, że nie. Spodziewam się, że devils.one spokojnie powinno wyjść z fazy grupowej głównego turnieju i gdzieś w tej drabince pucharowej zajść.

A Rogue Esports Club stać na zwycięstwo?

Tak, na pewno. W ich przypadku myślę, że wszystko poza dojściem do finału, będzie porażką. Przez długi czas broniłem się przed tym i mówiłem, że Rogue Esports Club wcale nie jest takie dobre i te wątpliwości się potwierdziły w momencie, gdy "Vander" poszedł do LECa. Widać wtedy było, jak jest on ważny. Główny skład Rogue, nie mając już szans na play-offy w LECu, pozwolił mu na powrót do Ultraligi i to była bardzo dobra decyzja. Gdyby nie on, kto wie, nie wiadomo, czy devils.one nie wygrałoby Ultraligi. Z drugiej strony, te mecze, które wygrało Rogue Esports Club były dosyć jednostronne. Mimo, że w finale było 3-2 dla REC, to bardziej ze względu na lekceważenie przeciwnika. Są oni bardzo dobrze przygotowani, muszą dojść do fazy finałowej i myślę, że im się to uda.

Kogo widzisz z tych zawodników, którzy występowali w Ultralidze, jako przyszłych graczy LECa?

Możemy nie liczyć "Vandera", ponieważ on już się w LECu pojawił. Sądzę, że "Woolite" będzie miał szansę. Kiedy usłyszałem wcześniej o tych akademiach, nie byłem do końca przekonany. Po co na przykład Fnatic miałoby brać gracza ze swojej akademii, aby ulepszyć skład, skoro mogli wziąć danego gracza, który wygrał EU Masters. Przychodzą jednak w tym momencie takie zespołu, jak Excel czy Rogue, które nagle to zrobiły. Oni brali graczy ze swoich akademii i co najlepsze, to wychodziło. Więc dlaczego "Woolite" miałby nie dostać jeszcze szansy. Rogue nie wyglądało dobrze w poprzednim sezonie. Myślę, że jest jeszcze miejsce dla "Inspireda". "Kikis" niestety nie wyglądał najlepiej, miał być kapitanem drużyny, a drużyna grała słabo, więc coś tam ewidentnie zgrzyta.

Jeżeli chodzi o inne zespoły, to "Agressivo" z devils.one może dostać swoją szansę. Bardzo dużo jednak zależy od tego, jak zawodnicy pokażą się na EU Masters. Pod względem umiejętności sądzę, że wymienieni gracze mają największe szanse. Z Rogue Esports Club spodziewam się, że część zawodników będzie występować w LECu i w devils.one również widzę taki potencjał. Ich umiejętności nie są ograniczeniem, ale ciężko powiedzieć, czy do tego dojdzie.

Przed nami najważniejszy moment sezonu w LECu. Z kim G2 zmierzy się w finale? Origen będzie w stanie postawić się rozpędzonemu Fnatic?

Wydaje mi się, że Fnatic. Przed rozpoczęciem sezonu napisałem post, w którym obstawiłem pozycję danych drużyn i co do Origen pomyliłem się chyba najbardziej, ponieważ plasowałem ich w środku stawki. Fnatic miałem wysoko, zaczęli beznadziejnie, ale to są wyjadacze i wiedzą co robić. Podobały mi się również zmiany, czyli wejście do składu na stałe "Bwipo" i "Nemesisa". Fnatic naprawdę odwróciło swój sezon, Origen przegrało wyraźnie z G2 Esports. W tym zestawieniu stawiam wyraźnie na "pomarańczowych".

Jeżeli zakładamy Fnatic w finale, to uda się "Jankosowi" podnieść w górę po raz pierwszy puchar mistrzów Europy?

Chciałbym powiedzieć, że tak. Wydaje mi się, że G2 ma najlepszych graczy, jakich można pozyskać w Europie, ale sądzę, że jest to trochę taki domek z kart. Jeżeli coś komuś nie wyjdzie indywidualnie, to mogą się oni posypać. Twierdzę, że Fnatic jako drużyna, jako pięciu zawodników jest silniejsze. Obstawiam 3:2 dla "Rekklesa" i reszty.

Europejską formację stać na zwycięstwo w MSI?

Sądzę, że stać, to prawie każdego, kto się dostanie na MSI. W grze nastąpiły takie zmiany, że międzynarodowy poziom jest bardzo wyrównany. Najlepszym przykładem są poprzednie mistrzostwa świata. Europejską formację stać na pewno na zwycięstwo, ale z drugiej strony pewności nie ma żadnej i naprawdę dotyczy to każdej drużyny, która pojedzie na ten turniej. Oczywiście są więksi faworyci, jak na przykład SKT, bo sądzę, że wygrają z Griffin, czy właśnie europejska ekipa. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że Fnatic może wygrać, ale nigdy w życiu bym się z nikim nie założył, że tak się stanie.

Komentarze (0)