Po tym, jak Virtus.pro dopiero co pokonało FaZe w rozgrywkach ECS, fani formacji mogli mieć spore nadzieje związane z zamkniętymi kwalifikacjami do EPICENTER. A przynajmniej z ich pierwszą rundą, gdzie rywalami Polaków była niżej notowana formacja SMASH Esports. Niestety, po zaledwie dwóch mapach "MICHU" wraz z kolegami musiał pożegnać się z turniejem.
Już sam początek starcia pokazał, że nie będzie ono dla Virtusów łatwe. Na pierwszej mapie, jaką był overpass, to SMASH zaczęło od 5 wygranych rund. I choć Polacy zdołali odrobić straty, do przerwy tracąc zaledwie 1 punkt, to po zmianie stron nie było już tak kolorowo. Virtusi co prawda dobrze rozpoczęli w roli terrorystów, wychodząc nawet na prowadzenie 11:9, jednak wówczas ich gra całkowicie się posypała i do końca mapy punkty zdobywali już tylko rywale.
Czytaj także: Worlds 2019. "Jankos" o meczu z DAMWON. "Największą różnicą jest gra moja i Mikyxa"
Lepiej dla formacji znad Wisły układała się druga mapa. Na Inferno to Virtusi mogli cieszyć się z prowadzenia 9:6 do przerwy. SMASH jednak pokazało, że radzi sobie równie dobrze po stronie terrorystów i doprowadziło do wyrównania, a o wszystkim decydować musiała dogrywka. W niej więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy SMASH i to oni zapewnili sobie awans do kolejnej rundy. Virtus.pro natomiast pożegnało się z marzeniami o grze na EPICENTER.
Czytaj także: Worlds 2019. "Nuguri" zdobywcą nagrody "Dade Award" - najbardziej przecenionego gracza mistrzostw
Virtus.pro 0:2 SMASH Esports
Overpass: 11:16
Inferno: 17:19
Składy
"Snax", "MICHU", "Vegi", "phr", "Snatchie"
SMASH Esports
"zehN", "STYKO", "Maikelele", "Maden", "kRYSTAL"
ZOBACZ WIDEO PGA 2019. "Rock" o Cyberpunku 2077. "Bardzo na niego czekam"