Polscy simracerzy to światowa czołówka. Potwierdzili to podczas pandemii

Starty w wyścigach wirtualnych i trening na symulatorze to przede wszystkim świetne ćwiczenia koncentracji i kwestii mentalnych – mówi rajdowiec Kacper Wróblewski, członek ORLEN Team i uczestnik akcji ORLEN Stay&Play.

MT
23082019 Gdynia Konferencja prasowa przed Verva Street Racing N/z Kacper Wroblewski Materiały prasowe / Marcin Bruniecki/REPORTER / 23.08.2019 Gdynia Konferencja prasowa przed Verva Street Racing N/z Kacper Wroblewski

Materiał powstał we współpracy z firmą Orlen

Czas pandemii odciął zawodników od normalnych startów i treningów, ale nie od rywalizacji. Tę, ponad 40 członkom ORLEN Team i Grupy Sportowej ORLEN, w tym Kacprowi Wróblewskiemu, zapewniły zawody simracingowe. – Mogłem wziąć udział w rywalizacji i jeszcze się czegoś nauczyć – mówi Wróblewski.

Rywalizacja w zawodach wirtualnych, na przykład w simracingu, w ramach akcji ORLEN Stay&Play to tylko „granie w grę”, czy coś więcej?

Żartując, powiem, że lepsze jest od nic nierobienia w domu. A serio, to – poza dobrą zabawą – także element treningu.

Bo to nie jest tylko komputer, klawiatura i monitor…

Oczywiście, to jest cała konstrukcja. Składa się na nią stelaż z fotelem rajdowym. Do tego jest kierownica z bardzo mocnym tak zwanym force feedback, czyli systemem przenoszącym wszystkie wibracje i przeciążenia z kół samochodów. Są też naturalnie pedały. I nie takie luźno pracujące. Hamulec na przykład ma odpowiednie obciążenia, które można zmieniać. W prawdziwych rajdówkach nie mamy wspomagania hamulca i jest on bardzo twardy. Tutaj możemy sprawić, że przypomina ten ze świata realnego. No i zmiana biegów. Ja akurat używam skrzyni sekwencyjnej, do dyspozycji mam normalny lewarek. Ale są też łopatki do zmiany biegów przy kierownicy. Generalnie mówimy o bardzo zaawansowanych mechanizmach.

Co dzięki takiej rozgrywce można poprawić?

Symulator zapewnia bardzo dobry trening, jeśli chodzi o mentalność, skupienie, koncentrację. To są najważniejsze sprawy, ponieważ jeżdżąc prawdziwym samochodem, podejmuje się decyzje o hamowaniu, skręcaniu, o tym, co się dzieje z autem bardziej na podstawie przeciążeń i tego, co się czuje na plecach. W typowych symulatorach tego brakuje. Oczywiście istnieją takie, które zapewniają i takie bodźce, jednak one są bardzo drogie i w domu raczej nikt takiego nie posiada.

Kierowcy rajdowi coraz częściej korzystają z takich symulatorów czy to wciąż ciekawostka technologiczna?

Wydaje mi się, że szczególnie w okresie pandemii wielu kierowców pracowało na symulatorze. Startując w rajdach wirtualnych, widzę, jak rosło i rośnie zainteresowanie.

Na przykład była organizowana impreza przez federację czeską – Rajd Valašska. Na jej starcie stanęło prawie 600 uczestników, podczas gdy wcześniej w tego typu akcjach brało udział 200-300 osób. Różnica jest kolosalna.

Kiedy bierze pan udział w wyścigu wirtualnym, zwraca pan uwagę na innych startujących czy tylko stara się poprawiać własne osiągnięcia?

To naturalne, że porównujemy się z innymi. Biorę jednak poprawkę, simracerzy mają za sobą bardzo wiele kilometrów i godzin spędzonych na symulatorze i oni są naprawdę niezwykle szybcy. Mowa szczególnie o polskich simracerach, którzy prezentują poziom światowy. Zatem jest się z kim porównywać i można się uczyć.

Polscy simracerzy to czołówka światowa. Do niej należą też Skandynawowie, którzy liczą się w realu?

Akurat to chyba nie ma znaczenia. Ich też trochę startuje w e-sporcie, ale akurat nie tak wielu. Może dlatego, że oni często nie muszą grać na komputerze, a mogą po prostu wyjść do lasu lub nad jezioro i sobie trenować.

Kierowcy rajdowemu łatwiej jest ścigać się w wirtualnym wyścigu niż sportowcy uprawiającemu inną dyscyplinę?

Wiadomo, że nam jest dużo łatwiej. My to znamy ze świata realnego i wystarczy, że pewne zachowania przeniesiemy do świata wirtualnego. Ale myślę, że żeby jeździć na jakimś przyzwoitym poziomie, nie trzeba poświęcić dużo czasu na trening. Wystarczą trzy-cztery tygodnie. Oczywiście, jeśli ktoś w ogóle potrafi jeździć samochodem, bo w przeciwnym razie takiej osobie trudniej będzie się w tym odnaleźć.

Pośród nierajdowych uczestników akcji ORLENStay&Play był ktoś, kto wyjątkowo pana zaskoczył poziomem swoich umiejętności?

Przede wszystkim kolarz torowy Krzysztof Maksel. Z jednej strony wiem, że on na co dzień trenuje simracing i jest to jego pasja, ale faktycznie był bardzo szybki. Przyznam, że do tej pory na symulatorze wybierałem tylko rajdy, które znacząco różnią się od wyścigów. . Podobnie było z Kubą Przygońskim i było to widać podczas wyścigu Assetto Corsa w ramach akcji ORLEN Stay&Play. Dochodziło do wielu zdarzeń, dotknięć. A klasę pokazali prawdziwi simracerzy, którzy byli mocno z przodu.

W ostatnich miesiącach jak pan jeszcze spędzał czas, by podtrzymać formę?

Na początku pandemii, kiedy obostrzenia były największe, czas spędzałem głównie w domu. Później wsiadałem na rower, biegałem. Teraz, kiedy odmrażane są kolejne dziedziny życia, liczę, że zaczniemy na poważnie treningi z samochodami.

Od połowy marca miał pan okazję testować auto?

Miałem tylko jeden dzień testowy, ale nie na odcinku rajdowym, a na torze. Tam mogliśmy zamknąć wszystko dla osób postronnych i cały teren był do naszej wyłącznej dyspozycji. Czekam już jednak, żebyśmy mogli zacząć normalnie przygotowywać się do sezonu.

Już wiadomo, kiedy nastąpi jego restart?

Jeśli chodzi o mistrzostwa Polski, czyli cykl, na którym głównie się koncentruję, trzeba poczekać do sierpnia. Pandemia spowodowała, że kalendarz został okrojony z siedmiu rajdów do czterech. Za to rajd drugoligowy, który można potraktować jako dobry trening, odbędzie się już 20 czerwca. Planujemy wziąć w nim udział.

Pandemia pokrzyżowała panu plany z początku roku?

Robimy, co możemy. Mówię w liczbie mnogiej, bo za mną stoi grupa osób bez których moja sportowa kariera nie mogłaby się rozwijać. Oprócz mnie i pilota jest ośmiu mechaników oraz osoba, która zajmuje się mediami i sprawami logistycznymi. Chodzi o 12 osób, dla których nie jest to łatwy czas.. Mam to szczęście, że mój sponsor PKN ORLEN, z dużym zrozumieniem podszedł do ograniczeń, jakie przyniosła epidemia i mocno wspiera mnie oraz mój zespół. Wspólnie poszukujemy rozwiązań, które pozwalają nam kontynuować współpracę. Teraz, kiedy pojawiły się nowe kalendarze imprez, staraliśmy się pozmieniać i zaplanować pewne rzeczy tak, by zminimalizować straty i wziąć udział w jak największej liczbie rajdów. Stąd decyzja, że – oprócz mistrzostw Polski – pojedziemy też w mistrzostwach Słowacji.

Jan Sikorski

* Kacper Wróblewski. Rocznik 1992. Kierowca rajdowy. Mistrz Polski w klasyfikacji 2WD z 2018 roku. Od 2019 roku członek ORLEN Teamu.

Materiał powstał we współpracy z firmą Orlen

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×