Jako 14-latek pokonał gwiazdora F1. Tomasz Poradzisz podpisał kontrakt z McLarenem

Jest piekielnie szybki. W pokazowym wyścigu, mając zaledwie 14 lat, zajął trzecie miejsce. Wyprzedził nawet kierowcę prawdziwej Formuły 1 Lando Norrisa. Kilka miesięcy później Tomasz Poradzisz podpisał kontrakt z McLarenem.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Tomasz Poradzisz Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Tomasz Poradzisz

Ma olbrzymi talent. W cuglach wygrał niedawno zakończony sezon w Polskiej Lidze Esportowej, a na świecie głośno zrobiło się o nim w marcu. Z powodu pandemii nie odbył się wyścig F1 w Australii i zorganizowano za to wirtualne ściganie, do którego zaproszono kierowców F1. Tomasz Poradzisz zajął niezwykle wysokie trzecie miejsce, wyprzedzając m.in. Lando Norrisa. Kilka miesięcy później Polak podpisał kontrakt z McLarenem.

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty: dzień przed naszą rozmową miałeś wideokonferencję z McLarenem. Jak poszło?

Tomasz Poradzisz, esportowy kierowca Formuły 1: Wszystko dobrze. To było ogólne omówienie naszych planów na ten rok. Wiem tyle, że w tym roku nie pojadę w esporcie w Formule 1.

Dlaczego?

Wszystko przez... urodziny. 16 lat będę miał dopiero we wrześniu, a wyścigi zaczynają się wcześniej. Trzeba mieć ukończone 16 lat przed pierwszym wyścigiem, aby móc wystartować. Dobra informacja jest taka, że w tym roku McLaren chce jeszcze bliżej współpracować ze mną, a w 2022 roku wrzucić mnie już do teamu.

Jakie zadania ma dla ciebie zespół na ten rok?

Mam robić cały czas to samo, tylko trochę więcej: trenować z głównymi zawodnikami, jeździć z nimi, pomagać w ustawieniach bolidu. Mają mnie przygotować. Zgaduję, że dostanę też cały sprzęt. Na razie nie ma szans - w związku z pandemią - na spotkanie na żywo. Natomiast, jeśli wszystko się uspokoi, to jest planowany taki obóz.

Jak w ogóle się stało, że podpisałeś kontrakt z McLarenem?

Od czerwca 2019 roku jestem w Veloce Esports. Jak miałem 13 lat, to dobrze jeździłem na międzynarodowej scenie. Napisali do mnie, powiedzieli, że widzą we mnie potencjał i tak podpisaliśmy kontrakt. Kiedy przedłużaliśmy umowę w czerwcu 2020 roku, to pojawił się temat McLarena. Wówczas Veloce przejęło McLarena i powiedzieli, że bardzo by chcieli, aby mnie wrzucić do McLarena.

Na jak długo podpisałeś kontrakt?

Na dwa lata. Chciałem się trochę zabezpieczyć, ponieważ już wcześniej byłem praktycznie pewny, że z powodu wieku nie będę mógł jeździć w 2021 roku. A później zobaczymy, może inny zespół się zainteresuje. Chciałem mieć po prostu taką furtkę. Niestety mój kontrakt nie wiąże się z otrzymywaniem wynagrodzenia, ale jest to spowodowane po prostu przepisami. Zasady są takie, że trzeba mieć skończone 16 lat, żeby móc dostawać pensję.

Polską Ligę Esportową wygrałeś w cuglach.

Dobrze poszedł sezon. Wygrałem pierwsze dziewięć wyścigów, szybko zapewniłem sobie tytuł. To był praktycznie perfekcyjny sezon, chociaż nie zawsze szło idealnie i musiałem się bardziej postarać w niektórych momentach. Natomiast pod względem wyników lepiej być nie mogło.

Ile godzin tygodniowo poświęcasz na treningi?

Jeśli bardzo mocno przygotowuję się do jakiegoś wyścigu, to dziennie staram się jeździć po 3-4 godziny. Natomiast w porównaniu do innych kierowców, to nie jestem w stanie jeździć aż tak dużo. Jak trenowałem z McLarenem, to oni potrafili poświęcać na to 6 godzin. Ja już nie dawałem rady.

Na pewno wszystkie tory znasz co do milimetra.

To prawda, ale chodzi głównie o inne rzeczy. Podtrzymanie formy to jedno, ale simracing znany jest z tego, że ciągle ktoś znajduje nową linię toru, jeszcze lepszą niż poprzednia. Bardzo duża część to jest ustawienie samochodu i nad tym pracujemy czasami nawet cały tydzień. Budujemy też powtarzalność, tak że potrafimy robić super okrążenia za każdym razem.

Pobiłeś rekord świata na jednym z torów?

Zdarzyło się, ale ja nigdy nie walczyłem o nie. Nigdy nie byłem fanem trybu, na którym poprawia się rekordy. Zawsze wydawało mi się, że to trochę bezużyteczne. Ok, mam rekord, ale co z tego, jeśli później nie jestem w stanie powtórzyć tego czasu? Dlatego dla mnie najważniejsza jest powtarzalność. Moim ulubionym torem jest Monako, który można kochać albo nienawidzić. Dla mnie jazda na limicie jest fantastyczna.

Powiedziałbyś, że to jest już twoja praca?

Myślę, że tak. Poświęcam temu sporo czasu i ostatnio to jedyna rzecz, którą robię przy komputerze, to właśnie jeżdżenie. Podchodzę do tego bardzo profesjonalnie.

Nie ma problemu, żeby łączyć to z nauką?

Paradoksalnie bardzo łatwo jest to połączyć. Nigdy nie miałem z tym problemów, a teraz, gdy siedzimy w domach, tym bardziej. Nie zdarzyło się też tak, że opuściłem coś w szkole, ponieważ musiałem trenować. Powiem więcej: nieważne, jak dobry jestem w simracingu, to i tak szkoła jest nr 1.
Może dlatego z taką łatwością opowiadasz po angielsku na filmach wideo?

Jakoś tak samo przyszło. Chodziłem na dodatkowe zajęcia z angielskiego, a w ostatnich dwóch latach obcuję już w międzynarodowej społeczności, więc muszę go używać na co dzień. Wydaje mi się, że dobra znajomość angielskiego po prostu "dobrze wygląda", podbudowuje mój wizerunek w środowisku.

Jak to się stało, że trafiłeś na ten słynny marcowy wyścig z kierowcami F1?

Byłem i nadal jestem w Veloce Esports. To byli główni organizatorzy. W piątek wieczorem napisali do mnie, a wyścig był w niedzielę. Od razu zgodziłem się. Było to niespodziewane, aczkolwiek miałem dużo zabawy.

I chyba trochę stresu?

Tak, zdecydowanie. Pamiętam tuż przed wyścigiem z ciekawości odpaliłem sobie stream i zobaczyłem 30-40 tysięcy ludzi. Do tego swój własny miał Lando Norris, gdzie było jeszcze więcej obserwujących. Troszeczkę nogi trzęsły się w kwalifikacjach, ale później stres zamienił się w dobrą zabawę. Fajnie było ścigać się z Lando koło w koło. Dojechałem trzeci na metę i zyskałem mega dużo zasięgów w mediach społecznościowych.

Czy jest w ogóle możliwe, żebyś został nawet kierowcą rozwojowym w Formule 1?

Jest, ale trudne. Gra F1 to nie jest idealny symulator, różni się trochę. Umiejętności, które posiadam, niekoniecznie muszą się przenieść na prawdziwy samochód. Są jednak przypadki - takie jak Brandon Lee czy Sebastian Job, którzy mieli okazję jeździć w symulatorze - że jest to możliwe. Wydaje mi się, że musi upłynąć jeszcze kilka lat zanim esport stanie się drogą do prawdziwych wyścigów.

Gdzie widzisz się za 5 lat?

Ciężko powiedzieć. Z esportem jest taki problem, że bardzo trudno jest planować daleko do przodu. Czasami wszystko obraca się o 180 stopni. Staram się nie brać esportu przyszłościowo, bo jedna zniżka formy może spowodować, że wylatujemy z zespołu i już nigdy nie wrócimy do niego. Jeżeli miałbym strzelać, to za 5 lat może mnie nie być nawet w esporcie, albo mogę być najlepszy. Naprawdę trudno przewidzieć. To jest właśnie magia esportu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×