Tak, esport to sport. Jeśli ktokolwiek uważa, że jest inaczej i zawodowi gracze nie są sportowcami, to najwyraźniej nie wie czym jest sport. A czym jest właśnie? Żeby uzyskać definicję sportu, najlepiej zwrócić się ku obowiązującym aktom prawnym, które dokładnie wyznaczają czym właśnie jest sport. W polskim prawie, wzorowanym na wspólnych ustaleniach krajów Unii Europejskiej, określa się go w taki sposób:
Sportem są wszelkie formy aktywności fizycznej, które przez uczestnictwo doraźne lub zorganizowane wpływają na wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej, rozwój stosunków społecznych lub osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach.
I teraz zajmijmy się poszczególnymi elementami tej definicji po kolei.
Aktywność fizyczna
Esport nie kładzie na to zbyt dużego nacisku, to prawda. Profesjonalny gracz powinien jednak być w dobrej formie fizycznej. Wielu zawodowców realizuje specjalne plany treningowe, które utrzymują ich w formie. Głównie dlatego, że choć granie nie wygląda na wyczerpującą i męczącą aktywność, znacznie obciąża organizm. Nie tak jak maraton, ale zawodowy gracz w trakcie meczu musi przez kilka godzin utrzymać najwyższą koncentrację, wydajność oraz koordynację i precyzję ruchową. To wymaga dobrego przygotowania fizycznego. To po pierwsze.
Po drugie zaś, jeśli za sport uznawane są szachy, brydż, wędkarstwo czy bilard, to dlaczego nie gry? W tamtych dyscyplinach aktywność fizyczna również nie odgrywa wielkiej roli. A są powszechnie uznawane za sport.
Uczestnictwo doraźne lub zorganizowane
W piłkę nożną można grać z kolegami po szkole na pobliskim boisku albo też w reprezentacji narodowej na mistrzostwach. Każda dyscyplina sportowa pozwala na amatorską zabawę dla przyjemności lub też zawodowe współzawodnictwo dla wyników, nagród i medali. I chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że gry jak najbardziej spełniają ten warunek. Nie każda jest dyscypliną esportową, ponieważ nie wszystkie się do tego celu nadają. Jednak każda z tych, które są esportami, posiada wielomilionową bazę zwykłych graczy, którzy rywalizują ze sobą dla zabawy.
Wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej
Czy esport poprawia kondycję? Oczywiście, że tak. W inny sposób niż ćwiczenia fizyczne, ale bez wątpienia poprawia koncentrację, spostrzegawczość czy refleks. Uczy szybko myśleć i szybko reagować. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, nie jak w przypadku na przykład piłki nożnej. Przeciętny kibic futbolu oglądając zmagania zawodowych drużyn od razu jest w stanie przyznać, że on by tak nie potrafił, że jest to fizycznie poza jego zasięgiem. A patrząc na gracza można się łudzić, że każdy tak może.
Te złudzenia jednak pryskają, gdy faktycznie się spróbuje. Zawodowy esportowiec dzięki wrodzonemu talentowi i ciężkiej pracy jest ponad poziomem zwykłego gracza tak samo jak piłkarz reprezentacji przewyższa młode osoby ze szkolnego boiska.
Rozwój stosunków społecznych
I tu znów nie ma żadnych wątpliwości. Esport jak najbardziej kwalifikuje się także w tej kategorii. Każdy esport jest grą wieloosobową. Siłą rzeczy trzeba wchodzić w interakcje z innymi graczami, żeby w ogóle uczestniczyć w rozgrywkach. Najbardziej popularne dyscypliny esportowe na dodatek są grami drużynowymi, więc znów mamy wymóg komunikacji, współpracy i zacieśniania więzi międzyludzkich z członkami drużyny. Wspólne granie to jedna z najlepszych metod rozwijania stosunków społecznych.
Osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach
Po raz kolejny esport okazuje się być sportem. I to nawet bardziej niż wszystkie inne sporty. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu – gry komputerowe, w odróżnieniu od tradycyjnych „analogowych” sportów, umożliwiają liczenie wszystkiego. Czy piłkarz po każdym meczu będzie wiedział, ile miał celnych podań i ile udanych przyjęć? Jeśli ktoś tego za niego nie policzy, to nie. A esportowiec wie wszystko, bo gra śledzi najważniejsze statystyki i je udostępnia do wglądu. Każdy gracz, nie tylko zawodowiec, ale i amator, może dzięki temu śledzić swoje postępy. Może stawiać sobie cele i je osiągać.
Dodatkowo wszystkie gry esportowe oferują jakąś formę rozgrywek rankingowych, w ramach których wszyscy gracze mogą rywalizować o określone pozycje i wyniki. Żaden inny sport tego nie oferuje w takiej skali.
Jak więc widać, esport absolutnie mieści się w definicji sportu. Nie powinno być żadnych wątpliwości, że sportem jest. Ale gdyby jeszcze jakieś były, to cytowana ustawa, która określa co jest sportem, ma jeszcze jeden dodatkowy paragraf. Brzmi on następująco:
Za sport uważa się również współzawodnictwo oparte na aktywności intelektualnej, którego celem jest osiągnięcie wyniku sportowego.
I w tym momencie kończy się jakakolwiek dyskusja o tym, czy esport jest sportem. Zdecydowanie jest. Ale z jednym zastrzeżeniem. Jakim?
Prawo własności
Esport od klasycznych sportów odróżnia jedna, ale bardzo istotna rzecz. Tradycyjne sporty nie są niczyją własnością. Owszem, istnieją organizacje, które regulują zasady grania w piłkę nożną na przykład. Ale nikt nie musi ich pytać o zgodę, by w piłkę pograć. I nawet gdyby zdarzył się kataklizm i wszystkie te organizacje nagle zniknęły, to… nadal można by bez najmniejszego problemu grać. Wystarczyłaby sama piłka, improwizowane bramki i kilku chętnych.
Z esportem jest inaczej. Każda jego dyscyplina, czy to Counter-Strike: Global Offensive czy League of Legends czy StarCraft 2, jest czyjąś własnością. Te gry ktoś wyprodukował i ma do nich wszelkie prawa. Włącznie z prawem do zakończenia ich żywota. Jeśli Valve, Riot czy Blizzard wyłączą serwery i zaprzestaną świadczenia usług, to będzie koniec. Piłki nożnej nie można skończyć. A Counter-Strike owszem. Oprócz tego właściciele tych gier w pełni je kontrolują. Mogą wprowadzać w nich dowolne zmiany bez konsultowania się z kimkolwiek. I gdy to zrobią, nie da się już grać inaczej. W tradycyjnym sporcie jest inaczej.
Dlatego właśnie esport nazywamy esportem, choć przecież według definicji możemy i powinniśmy go nazywać po prostu sportem. Jest nim przecież. Ale z tą jedną kluczową różnicą, która zmusza nas do stosowania osobnej nazwy.