W życiu młodego sportowca, więc także i esportowca, może nastać ten dzień, w którym okaże się, że jego marzenie by zostać zawodowym graczem niestety nie jest możliwe do zrealizowania. Konkretne powody są sprawą drugorzędną, bo przeszkód na drodze do tego celu może być wiele. Tak wiele, że napotyka je zdecydowana większość młodych ludzi pragnących zostać zawodowcami. Jak ich wtedy pocieszyć? Co zrobić i powiedzieć, żeby żegnając się z pięknymi marzeniami, nie pożegnali się również ze swoją pasją do gamingu i świata esportu?
Pełna jasność od początku
Przede wszystkim warto od samego początku jasno postawić sprawę. Jeśli chcemy traktować cel dziecka poważnie i jeśli naprawdę chce ono zostać esportowcem, musi wiedzieć, że szanse nie są wielkie. Każdy młody gracz w Counter-Strike: Global Offensive chciałby być drugim NEO i wygrywać Mistrzostwa Świata, a każdy młody fan League of Legends skrycie marzy o tym, żeby jak Jankos zagrać na największych imprezach. Oczywiście, uda się to jedynie wybranym. Nawet próg wejścia do krajowych lig, takich jak PGE Dywizja Mistrzowska organizowana przez Polską Ligę Esportową czy też Ultraliga League of Legends, jest wysoki.
Nasze dziecko, marzące o karierze w zawodowym esporcie powinno wiedzieć od razu, że czeka na nie wiele pracy i wyrzeczeń. I że nie będzie łatwo osiągnąć ten cel. Nie trzeba mu tego powtarzać codziennie, by nie zgasić entuzjazmu, ale świadomość tego, że nie każdemu się udaje, powinno się zaszczepić już na starcie drogi do zawodowstwa. I jednocześnie należy położyć wielki nacisk na to, że w poniesieniu porażki nie ma nic złego i nie jest ona powodem do wstydu. Wręcz przeciwnie, należy być dumnym, że się w ogóle podejmuje próbę osiągnięcia tego, na co szansę mają bardzo, bardzo nieliczni.
Jeśli na samym początku drogi odbędziemy taką poważną rozmowę, to potem może nie będzie już wcale potrzebna. Gdy nadejdzie ten dzień, gdy okaże się, że nie ma szans na zawodowstwo, może nie będzie to wielki dramat. A jeśli będzie, to zawsze można rozmowę powtórzyć z tą samą argumentacją. I wskazać opcje. W esporcie bowiem, w odróżnieniu od sportu tradycyjnego, opcje istnieją.
Każdy jest esportowcem!
Czym jest sport? I czym jest esport również? Rywalizacją i emocjami, przede wszystkim, a także drogą do samodoskonalenia. Chodzi tu o zwyciężanie, zarówno nad przeciwnikiem, jak i własnym ograniczeniami. Owszem, na najwyższym poziomie, tam gdzie grają najlepsi, są także duże pieniądze i sława. Ale to nie one są najważniejsze w esporcie. I właśnie o tym należy sobie przypomnieć, gdy nie uda się sięgnąć po zawodowstwo. Można przecież być cały czas esportowcem amatorem. Nie trzeba się żegnać z tymi emocjami i z tą pasją.
W esporcie zawsze można grać dalej. Każda dyscyplina esportowa, czy to CS:GO, czy LoL, czy DOTA 2, czy dowolna inna, ma wbudowany system sportowej rywalizacji. Każda taka gra posiada opcję rozgrywek rankingowych, które dopasowują do siebie graczy i drużyny na podobnym poziomie. To gwarantuje uczciwą rywalizację i prawdziwe sportowe emocje. A także daje możliwość do dalszego rozwijania umiejętności. Może nie udało się dostać do profesjonalnej drużyny, ale nadal można się wspinać w rankingach. Nadal można czerpać przyjemność z grania. Tyle, że nie na najwyższym poziomie. Ale to akurat było jasne od samego początku – nie każdy ma na to szansę.
Stara miłość nie rdzewieje
Nie jest łatwo zgasić w sobie pasję. Nawet jeśli się coś nie uda. Nawet jeśli mamy mniej talentu, niż nam się wydawało. Nawet jeśli zauważymy, że nie gramy już tak, jak dawniej. Wiek to najgorszy wróg każdego sportowca, także tego, który zajmuje się sportem elektronicznym. Ale to wcale nie znaczy, że można pozwolić by pasja zgasła. Wspomniany Filip „NEO” Kubski swoje triumfy międzynarodowe, złote medale i pozycję najlepszego gracza w Counter-Strike na świecie ma już za sobą. Dziś, w wieku 34 lat, prawdopodobnie byłoby mu ciężko powtórzyć swoje osiągnięcia z czasów, gdy grał w legendarnej Złotej Piątce. Ale jego pasja nadal płonie, NEO nadal gra w swoim zespole Honoris i cały czas daje mu to radość.
Niektórzy jego koledzy i rówieśnicy zrezygnowali całkiem. A niektórzy przestali bezpośrednio uczestniczyć w rywalizacji, ale nie przestali zajmować się esportem. Zostali trenerami, organizatorami, promotorami. I o tej opcji również trzeba pamiętać, gdy nie uda się zrealizować pięknego marzenia o zawodowym graniu. To wcale nie musi oznaczać rezygnacji z pasji i miłości do gry. Każdy dzisiejszy trener drużyn esportowych, każdy komentator, każdy organizator, każda osoba, której praca związana jest z esportem, była kiedyś graczem, któremu być może nie udało się osiągnąć największego z marzeń. A potem okazało się, że można po nie sięgnąć na więcej niż jeden sposób.
I właśnie to powinien wiedzieć młody człowiek, który chciał zostać zawodowym graczem, ale mu się nie udało.