Ten sezon rozgrywek w Polskiej Lidze Esportowej od samego początku zapowiadał się na ważny. Po raz pierwszy w ramach tych rozgrywek zwiększono liczbę drużyn do dziesięciu. Po przerwie do rozgrywek powrócił również team x-kom AGO, drużyna aktualnie najbardziej utytułowana i uznawana za najlepszą w Polsce, jeśli chodzi o CS:GO. Gwoździem programu tego sezonu była jednak bardzo istotna zmiana jakościowa na poziomie samej ligi i jej finansowania.
Polska Liga Esportowa uruchomiła, razem z biorącymi udział w rozgrywkach organizacjami esportowymi, projekt CPS. Dzięki temu programowi, wzorowanemu na stosowanym chociażby w piłkarskiej Ekstraklasie, wszystkie drużyny ligowe i ich zawodnicy mogą liczyć na więcej pieniędzy poprzez partycypację w kontraktach sponsorskich. Więcej o postępującej profesjonalizacji Polskiej Ligi Esportowej i o Centralizacji Praw Sponsoringowych można poczytać w naszym artykule.
Rozgrywki w rundzie jesiennej PGE Dywizji Mistrzowskiej trwały od 22 września aż do 4 grudnia. Najpierw dziesięć kolejek fazy zasadniczej, rozgrywanych online. Potem play-offy dla sześciu drużyn, prowadzące do finału. I wreszcie samo starcie o tytuł mistrzowski, toczone na żywo, na LAN-ie, podobnie jak wiosną.
Faza zasadnicza
Do boju stanął tutaj żelazny rdzeń PGE Dywizji Mistrzowskiej, czyli cztery organizacje będące jej stałymi uczestnikami – Honoris, Izako Boars, Mad Dog’s PACT i Illuminar. Ta ostatnia drużyna broniła tytułu zdobytego wiosną, ale już z zupełnie innym, nowym składem. Nie było wiadomo, czy poradzi sobie równie dobrze, co poprzedni, ale można było mieć pewność, że pozostałe trzy drużyny, w których nie było większych rotacji zawodników, zaliczą solidny występ.
Wiele również obiecywaliśmy sobie po dwóch gwiazdach polskiej sceny Counter-Strike: Global Offensive, czyli drużynach x-kom AGO i Anonymo. Ta pierwsza powróciła do Polskiej Ligi Esportowej po rocznej przerwie. Ta druga miała w niej zadebiutować. Miała, ale nie zadebiutowała. Pierwotnie to właśnie główny skład Anonymo miał grać w wyższej lidze, ale okazało się, że zastąpi go młodzieżówka, Anonymo Academy, która wystąpi nie w PGE Dywizji Mistrzowskiej, ale w Lotto Dywizji Profesjonalnej. Na początku sezonu trzeba było więc na szybko rozegrać dodatkowy mecz o zajęcie zwolnionego przez Anonymo miejsca. Nieoczekiwanie wygrała go drużyna PL123, która została szybko wzięta pod skrzydła profesjonalnej organizacji Skillstars.pro, by od tej pory występować pod taką nazwą.
I już w pierwszej kolejce zespół ten pokazał, że nie znalazł się w tym towarzystwie przypadkiem, pokonując team M1 Eden, swojego poprzedniego rywala z wiosennej rundy Lotto Dywizji Profesjonalnej. Wszyscy, którzy spodziewali się, że mocne x-kom AGO będzie faworytem tych rozgrywek, zostali również na początku zaskoczeni przez porażkę utytułowanego zespołu. Poniesioną z ręki Honoris, składu prowadzonego przez dwie żywe legendy polskiego CSa – Neo i Taza. Co ciekawe, w drugiej kolejce x-kom AGO znów poległo, tym razem pobite przez Mad Dog’s PACT. Najlepszy polski zespół czy nie, w Polskiej Lidze Esportowej nie dostał taryfy ulgowej. Zwłaszcza gdy w trzeciej kolejce został rozgromiony jeszcze raz, przez Izako Boars.
Pierwsza połowa fazy zasadniczej przyniosła kilka zaskoczeń. X-kom AGO radziło sobie gorzej, niż się spodziewano i odbiło się dopiero później. Niezbyt szła również gra nowemu składowi Illuminar Gaming. Całkiem odwrotnie niż Honoris, które grało świetne mecze i uplasowało się na szczycie tabeli. Nieźle radził sobie również beniaminek z rundy wiosennej, PGE Turów Zgorzelec, który grał bez uprzedzeń i zdobywał kolejne punkty na zespołach, które w tym sezonie awansowały do PGE Dywizji Mistrzowskiej. Najmocniejsze z beniaminków wydawało się wspomniane Skillstars.pro.
Druga połowa fazy zasadniczej jednak przyniosła odmianę. Honoris zaliczyło kilka ciężkich spotkań i spadło z pierwszego miejsca na ligowym podium. X-kom AGO złapało oddech i po fatalnym początku zaczęło odrabiać straty. I dwie drużyny, które rządziły wiosną w Lotto Dywizji Profesjonalnej, M1 Eden i ESCA Gaming, w końcu oswoiły się z wyższą ligą i zaczęły wygrywać. Jedyne co się nie zmieniło, to niezawodność Izako Boars i Mad Dog’s PACT oraz, niestety, kiepska kondycja nowego składu Illuminar Gaming. Organizacja, która wywalczyła mistrzostwo w sezonie wiosennym tym razem zdołała wywalczyć jedynie siódmą pozycję w tabeli. Pełny rezultat fazy zasadniczej jesiennego sezonu PGE Dywizji Mistrzowskiej można zobaczyć poniżej.
Faza play-off
Izako Boars i Mad Dog’s PACT awansowały od razu do półfinału z pierwszych miejsc w tabeli. Ćwierćfinałowe starcia rozegrały się zaś pomiędzy rozpędzonym już x-kom AGO i wracającym do wysokiej formy Honoris a dwoma beniaminkami – M1 Eden i ESCA Gaming. Ten pierwszy łatwo uległ renomowanym "Jastrzębiom", przegrywając szybko 16:6 i 16:8. Team ESCA Gaming stawił twardszy opór weteranom z Honoris, ale również poległ w dwóch rundach, 16:11 i 16:14.
Zapowiadało się, że w półfinale czeka nas zacięta walka i wielkie emocje. Okazało się, że nie do końca. Izako Boars, trapione kontuzjami i grające ze stand-inami, zostało gładko rozbite przez niepowstrzymane już x-kom AGO, 16:14 i 16:2, co zaowocowało rezultatem 2:0. Starcie Mad Dog’s PACT z Honoris również było dość jednostronne i mecz skończył się wynikiem 2:0 dla majowych wicemistrzów. Wszystkie mecze w play-offach zakończyły się takimi wynikami. Ostatecznymi na dodatek, bo tym razem toczyły się według zasad single-elimination. Dla przegranych nie było drugiej szansy.
Finał
Mad Dog’s PACT konsekwentnie od czterech sezonów pojawiał się w finale PGE Dywizji Mistrzowskiej i miał już na koncie dwa tytuły. Mimo to, większe szanse dawano bardziej utytułowanemu x-kom AGO, wzmocnionemu młodymi, utalentowanymi zawodnikami. W pierwszym starciu okazało się jednak, że PACT, grający od dawna w tym samym składzie, nie zamierza realizować planu przeciwników, tylko własny. Najpierw zagrali bardzo dobrze w ataku, a potem praktycznie bezbłędnie w obronie i wygrali z AGO 16:11.
I na drugiej mapie również doskonale zaczęli w obronie. Przed zmianą stron x-kom AGO miało jedynie cztery punkty. Wydawało się, że PACT ma już tytuł mistrzowski w kieszeni. Oczywiście, tę mapę wygrało… AGO. Najpierw zaliczyło niesamowity comeback, grając fenomenalnie w obronie. A potem stopniowo zyskiwało przewagę nad PACT w kolejnych dogrywkach. To emocjonujące, dramatyczne starcie trwało prawie dwie godziny i zakończyło się wynikiem 25:22 dla AGO. Nastąpiło wyrównanie. Wszystko miało się rozstrzygnąć na trzeciej mapie, na Vertigo.
Ostateczne starcie rozpoczęło się podobnie jak druga runda. Mad Dog’s PACT doskonale się broniło i przed zmianą stron znów uzyskało znaczną przewagę nad x-kom AGO. Ci drudzy byli jednak zbyt zmęczeni wysiłkiem włożonym w ten wcześniejszy zachwycający comeback. Nie stać ich było na powtórzenie czegoś takiego raz jeszcze. Ich obrona była dziurawa, zaczęli popełniać błędy i obyło się już bez dogrywki. Mad Dog’s PACT wygrało trzecią mapę pewnie 16:9 i cały finał 2:1. I chwilę później podniosło puchar mistrzowski Polskiej Ligi Esportowej po raz trzeci w swojej historii.