Garguła dla SportoweFakty.pl: Tylko Radka żal...

Jednym z dwudziestu trzech piłkarzy powołanych przez Leo Beenhakkera na piłkarskie Mistrzostwa Europy jest Łukasz Garguła. Radość popularnego "Guły" jest podwójna, gdyż to właśnie na jego pozycji, czyli na środku pomocy, była największa konkurencja. 28-latek zapowiada, że w Austrii i Szwajcarii powalczymy o złoty medal, choć przyznaje, że żal mu braku powołania dla jego serdecznego przyjaciela Radosława Matusiaka.

Sebastian Staszewski
Sebastian Staszewski

Łukasz Garguła nie kryje swojej radości z okazji powołania. Piłkarz zdawał sobie sprawę, że na obozie w Donaueschingen było trzeba dać z siebie wszystko, bo zgrupowanie w Niemczech było ostatnią prostą przed Mistrzostwami Europy. - Na pewno moim celem był wyjazd na EURO. Założyłem sobie, że przyjadę na obóz i ten czas przepracuję najlepiej jak mogę. Starałem się na treningach, bo ten tydzień to była taka ostatnia prosta. Cieszę się, że udało mi się załapać do ścisłej kadry. Troszkę smutno, że mojemu serdecznemu przyjacielowi Radkowi na mistrzostwa pojechać się nie udało. Będziemy musieli walczyć bez niego - stwierdza 28-latek.

Radosław Matusiak, do niedawna czołowy piłkarz reprezentacji EURO 2008 obejrzy w domu. "RadoMatu" jest przyjacielem Garguły i właśnie braku powołania dla napastnika Heerenven "Guła" żałuje najbardziej. Wychowanek Piasta Iłowa przewiduje jednak, że dłuższy okres odpoczynku Matusiakowi zrobi dobrze i już w eliminacjach do Mistrzostw Świata w RPA będziemy mogli znów obejrzeć na boisku popisy pary, która półtora roku temu była postrachem obrońców ekstraklasy.

- Radek jest dobrym piłkarzem i tu nie ma wątpliwości. Teraz pojedzie na wakacje, później wraca do Heerenven. Myślę, że dobrze przepracuje okres przygotowawczy w Holandii i znów pojawi się w kadrze, tym razem na eliminacje do Mistrzostw Świata w RPA. Matusiak wie, że trzeba ciężko pracować i wiem, że podejdzie do sprawy profesjonalnie. Szkoda, że nie pojedzie na EURO, ale wierzę, że Radek wróci do swojej najlepszej dyspozycji i będzie strzelał wiele bramek - przekonuje.

W zremisowanym przez polską reprezentację 1:1 towarzyskim meczu z Macedonią Garguła rozegrał 87 minut. To właśnie on dośrodkowywał, kiedy jeden z macedońskich obrońców zagrał piłkę ręką w polu karnym, a po chwili Matusiak zdobył dającego nam remis gola. Po meczu dziennikarze i kibice jednogłośnie uznali, że najlepszy na boisku był właśnie pomocnik GKS PGE Bełchatów. Sam piłkarz tego meczu nie przecenia i skromnie wypowiada się o swoje grze. - Były i dobre i złe momenty. Nie zagrałem jakoś rewelacyjnie. Tak jak chłopacy jestem po ciężkim sezonie, więc zmęczenie też daje o sobie znać. Trener mówił, że wynik nie jest najważniejszy, ale priorytetem jest dobre przygotowanie organizmu do mistrzostw, bo po tych meczach zaczynamy łapać świeżość. Trochę odpocznę i powinno być jeszcze lepiej - tłumaczy piłkarz.

Do naszego debiutu na Mistrzostwach Europy pozostało już tylko dziewięć dni. W niedzielę Polacy w Chorzowie rozegrają towarzyski mecz z Danią a ostatnie dni przed EURO poświęcą na rozpracowanie pierwszego rywala, czyli reprezentacji Niemiec. - Teraz pewnie zaczniemy mocniej pracować nad dynamiką. Będziemy też ćwiczyć warianty taktyczne. W niedzielę w Chorzowie mecz z Danią. Ostatni mecz przed własną publicznością, na którym pewnie będzie komplet zobowiązuje do tego, aby zagrać maksymalnie dobrze. Po meczu skupiamy się już tylko na Niemcach. Musimy się zrewanżować za porażkę, jakiej doznaliśmy dwa lata temu. Ja jestem optymistą - zdradza jedenastokrotny reprezentant Polski.

A w Austrii i Szwajcarii powalczymy już tylko o jedno - o mistrzostwo. Garguła jest przekonany, że tylko wiara w swoje umiejętności może przynieść sukces. - Na pewno jedziemy z nastawieniem, że walczymy o mistrza Europy. Właśnie taki cel będzie nam przyświecał. Gdybyśmy pojechali tylko z myślą, żeby się nie skompromitować pewnie nic byśmy nie osiągnęli - kończy Łukasz Garguła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×