EURO 2008: Niemiecki czołg czy hiszpański byk?

To najważniejsze piłkarskie starcie tego roku, na które z niecierpliwością czeka cała Europa. W niedzielny wieczór na stadionie im. Ernsta Happela w Wiedniu naprzeciw siebie staną dwie najlepsze drużyny tegorocznych Mistrzostw Europy, ale tylko jedna z nich wzniesie puchar Henri Delaneya. Niemcy czy Hiszpania? Przed nami wielki finał EURO 2008!

Paula Duda
Paula Duda

Piłka nożna to taki sport, w którym na końcu i tak wygrywają Niemcy - to słynne już zdanie byłego świetnego reprezentanta Anglii, Gary'ego Linekera, powtarza wielu kibiców i ekspertów piłkarskich przed niedzielnym finałem. I, póki co, stwierdzenie to jak ulał pasuje do przebiegu zmagań tegorocznego turnieju. Niemcy dotarli do samego końca imprezy, jednak wcale wielkich zawodów nie rozgrywają. Można pokusić się o opinię, że wymęczyli wyjście z grupy B. Zwycięstwa nad Polską i Austrią przekonujące bowiem nie były, natomiast spotkanie z Chorwacją było wręcz niemiecką kompromitacją. Podopieczni Joachima Loewa przebudzili się jednak w ćwierćfinale, kiedy zasłużenie pokonali Portugalię. W półfinale nie bez problemu wyeliminowali z kolei rewelacyjną, ale pozbawioną ponad połowy podstawowego składu Turcję. Ich gra może być brzydka dla oka, ale jest dobra dopóty, dopóki daje efekty.

Zupełnie innym zespołem jest reprezentacja Hiszpanii. To jedyna ekipa, która wygrała swoją grupę i przebrnęła przez ćwierćfinały. Jedyna ekipa, która od początku do końca zachwyca. Zachwyca elegancją, efektownością, ofensywną grą. No, może poza ćwierćfinałowym spotkaniem z Włochami, które piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego wygrali dopiero w rzutach karnych. Czy pełnych fantazji południowców może coś łączyć z wyrafinowanymi i konsekwentnymi Niemcami? Tak - przypisana "łatka". O ile mówiąc o naszych zachodnich sąsiadach od razu nasuwa się na myśl zdanie Linekera, to mówiąc Hiszpania, myśli się: grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze. Zespół spod Pirenejów przed każdą wielką imprezą wymienia się w gronie kandydatów do ostatecznego triumfu, a zwykle zawodzą. Teraz przełamali wreszcie złą passę i liczą na to, że skoro już zaszli tak daleko, to nie mogą tego zmarnować na samym końcu. Hiszpanie mają więc podwójny cel: nie tylko przełamać własny stereotyp, ale i rywala, który może tym razem na końcu nie wygra.

Obie ekipy łączy też podobna sytuacja kadrowa przed najważniejszym meczem EURO 2008. Zarówno Hiszpanie, jak i Niemcy na spotkanie finałowe stracili po jednym bardzo ważnym zawodniku. Luis Aragones nie będzie mógł skorzystać z usług swojego najlepszego strzelca, Davida Villi. Snajper, który w tym turnieju zdobył cztery bramki, doznał kontuzji w półfinale przeciwko Rosji. Na osłodę może za to wywalczyć koronę króla strzelców imprezy, jeśli w niedzielę do siatki nie trafi Lukas Podolski, który ma na koncie jednego gola mniej. Napastnik z polskimi korzeniami nie będzie mógł jednak liczyć na niekonwencjonalne dogrania Michaela Ballacka. Lider niemieckiej drużyny zmaga się z urazem łydki. Lekarze robią wszystko, aby był gotów do gry na niedzielny finał, jednak najprawdopodobniej jego miejsce w środku pola zajmie Bastian Schweinsteiger. - Wcale jednak Niemcy nie będą przez to słabsze - ocenia absencję Ballacka hiszpański obrońca Carles Puyol, dodając, że wolałby pokonać rywali grających w najsilniejszym zestawieniu.

Niemiecki szkoleniowiec Joachim Loew przed tym pojedynkiem zachwala rywali. - Hiszpanie podtrzymali rewelacyjną dyspozycję. Przez cały turniej grają na najwyższym poziomie i są bardzo zaawansowani technicznie - przekonuje. Natomiast Luis Aragones skupia się na motywowaniu swoich piłkarzy, którym jednak czego, jak czego, ale motywacji zabraknąć nie powinno. - Powiedziałem swoim piłkarzom: musimy jutro wygrać, bo tylko zwycięzcy zostaną zapamiętani przez historię. O przegranych za cztery lata nie będzie pamiętał nikt - przypomina doświadczony hiszpański trener. Jego podopieczni podzielają te słowa. - Nie wygraliśmy żadnego trofeum od bardzo dawna. Jako kapitan czuję się odpowiedzialny za zespół przed 44 milionami ludzi - w bardzo bojowym tonie wypowiada się Iker Casillas.

Niedzielny finał na pewno dostarczy wielu emocji. Zmierzą się dwie zupełnie odmiennie piłkarskie kultury. Niemiecki czołg czy hiszpański byk? Bukmacherzy więcej szans dają tym drugim. Większość kibiców również trzyma stronę Hiszpanów, bo grają o wiele bardziej widowiskowo i mają lepszych piłkarzy. Czy jednak wystarczy im sił i przede wszystkim cierpliwości na spokojnie wyczekujących na błąd rywala Niemców?

Niemcy - Hiszpania / nd 29.06.2008 r. godz. 20:45

Przewidywane składy:

Niemcy: Jens Lehmann - Arne Friedrich, Per Mertesacker, Christoph Metzelder, Philip Lahm - Clemens Fritz, Bastian Schweinsteiger, Torsten Frings, Thomas Hitzlsperger, Lukas Podolski - Miroslav Klose.

Hiszpania: Iker Casillas - Sergio Ramos, Carles Puyol, Carlos Marchena, Joan Capdevila - Andres Iniesta, Xavi Hernandez, Marcos Senna, Cesc Fabregas, David Silva - Fernando Torres.

Sędzia: Roberto Rosetti (Włochy).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×