#DziałoSięWSporcie. Klątwa Bońka, kłótnia Beenhakkera i łzy kibiców
16 czerwca to przeklęta data w historii reprezentacji Polski. Tego dnia Biało-Czerwoni trzykrotnie odpadali z wielkich piłkarskich turniejów. Za każdym razem bolało to równie mocno.
Żeby jednak w przyrodzie była równowaga, jest jedna data, która Biało-Czerwonym kojarzy się wybitnie źle. I chodzi właśnie o 16 czerwca.
Tego bowiem dnia reprezentacja Polski trzy razy odpadała z wielkich turniejów, dwa razy już po fazie grupowej. Jeśli jednak myślicie, że porażka w fazie pucharowej była mniej bolesna, jesteście w błędzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł golW piekle Guadalajary
Na mistrzostwach świata w Meksyku drużyna broniła trzeciego miejsca i medali wywalczonych cztery lata wcześniej w Alicante. Antoni Piechniczek miał do dyspozycji wielu srebrnych medalistów z Hiszpanii, na dodatek została ona wzmocniona młodymi: Dariuszem Dziekanowskim, Janem Urbanem czy Ryszardem Tarasiewiczem.
W meksykańskim piekle Biało-Czerwoni jednak zawodzili, a najlepsze spotkanie rozegrali właśnie w 1/8 finału. Przeciwko Canarinhos przemeblowana po fazie grupowej drużyna długo grała jak równy z równym. Ba, to Polacy długimi fragmentami przeważali, jednak Tarasiewicz trafił w słupek, Jan Karaś w poprzeczkę, a fantastyczny strzał z przewrotki Zbigniewa Bońka minimalnie minął słupek.
- Narzuciliśmy wysokie tempo od początku. Po moim strzale piłka odbiła się od słupka, Jan Karaś trafił w poprzeczkę, stwarzaliśmy kolejne sytuacje, ale Brazylijczycy wyprowadzali kontrataki. Po jednym Careca upadł na polu karnym, choć go nie faulowałem. Raczej to on popełnił przewinienie na mnie. Sędzia nas skrzywdził - wspominał po latach popularny "Taraś".
Rzeczywiście, niemiecki sędzia Volker Roth popełnił błąd przy pierwszym rzucie karnym dla Brazylijczyków. Końcowy wynik był jednak bezlitosny, podobnie jak słowa Zbigniewa Bońka, który w pomeczowym wywiadzie rzucił na Polaków słynną klątwę mówiąc, że kibice mogą długo poczekać na kolejne awanse na wielkie turnieje.Jeden Artur Boruc to za mało
Choć dziś patrząc na kadrę Leo Beenhakkera na EURO 2008 trudno w to uwierzyć, 12 lat temu kibice reprezentacji Polski mieli przed turniejem ogromne nadzieje. Nawet pomimo znalezienia się w grupie z trzecim zespołem świata, czyli Niemcami, rewelacyjną Chorwacją i gospodarzami turnieju z Austrii.
Turniej ten miał jedną wielką polską gwiazdę. Artur Boruc wyprawiał cuda między słupkami, jednak genialny bramkarz to za mało by liczyć na sukces. Polacy przegrali z Niemcami (0:2), po pamiętnej decyzji Howarda Webba zremisowali z Austrią (1:1), jednak przed ostatnim meczem wciąż mieli nadzieje na awans.
Chorwaci byli jednak o dwie klasy lepsi, a od wysokiej porażki Biało-Czerwonych uratował właśnie Boruc, który dał się pokonać tylko raz. W końcówce Polacy stworzyli sobie kilka sytuacji, jednak żadnej nie potrafili wykorzystać.
Z kolei po meczu głośno było nie tylko o kiepskiej postawie kadry, ale też o wywiadzie Beennhakkera z ówczesnym dziennikarzem Polsatu Romanem Kołtoniem, podczas którego obaj nie szczędzili sobie złośliwości.Katastrofa
Własne stadiony, tysiące dopingujących gardeł i najłatwiejsza grupa w historii mistrzostw Europy. Wydawało się, że nie można tego zepsuć. A jednak - EURO 2012 okazało się sukcesem organizacyjnym, drużyna Franciszka Smudy zawiodła z kolei na całej linii.
Po remisach z Grecją i Rosją (1:1) Polacy mieli wszystko w swoich rękach, wystarczyło pokonać we Wrocławiu Czechów. I może by tak się stało, gdyby Robert Lewandowski i jego koledzy wykorzystali choć jedną z sytuacji stworzonej w pierwszych 30 minutach.
Bo kolejne 60 to był koszmar Biało-Czerwonych, którzy byli już tylko tłem dla coraz mocniej przeważających rywali. Polacy prosili się wręcz o trafienie i w drugiej połowie się doprosili. W grze wybrańców Smudy nic się nie zmieniło i do końcowego gwizdka nic już się nie zmieniło.
Płakali kibice, płakali piłkarze, nad wszystkimi płakało niebo. Dla milionów polskich fanów tamtejsze mistrzostwa Europy skończyły się właśnie tego dnia.
I choć Smuda mógł potem mówić o walce do końca i podziękowań od kibiców, EURO 2012 rozgrywane na polskich boiskach skończyliśmy na ostatnim miejscu w grupie. To była klęska.OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP

-
rzesb Zgłoś komentarz
Tajemnicą Poliszynela chyba nie jest, że czerwiec i lipiec to taki okres że w kraju nad Wisłą spada poziom.Nie tylko reprezentacja, ale także puchary czy też liga. -
yes Zgłoś komentarz
do domu. Nie pomogło pokazane przez Bobakowskiego 19 czerwca 2018, 19:23: "widzimy jak trenerka personalna i blogerka promująca zdrowy tryb życia przytula i całuje kapitana Biało-Czerwonych". Publiczne przytulanki i pocałunki nie zawsze dobrze się kończą ;)