To był mecz z gatunku tych "o wszystko". Reprezentacja Polski w drugim spotkaniu fazy grupowej Euro 2008 - po porażce 0:2 z Niemcami na inaugurację - potrzebowała zwycięstwa i długo była blisko realizacji tego celu.
Biało-Czerwoni w Wiedniu prowadzili po golu Rogera Guerreiro aż do 90. minuty spotkania meczu ze współgospodarzem imprezy, Austrią. Wtedy jednak zabrzmiał gwizdek Howarda Webba.
Anglik dopatrzył się faulu Mariusza Lewandowskiego i wskazał "na wapno". Po chwili Ivica Vastić doprowadził do remisu, a Polacy byli wściekli.
- Tak blisko zwycięstwa, a zapadła decyzja, która nie zawsze jest oczywista. Po prostu tak się złożyło, że widziałem tę sytuację bardzo wyraźnie - przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" legendarny arbiter.
ZOBACZ WIDEO: Uderzyła jak Lewandowski! Gol stadiony świata
Webb nie miał potem lekko. Webb dostawał listy z pogróżkami. Nawet ówczesny premier Donald Tusk nie wytrzymał. - Frustracja, nie mówię oczywiście o groźbach śmierci, była zrozumiała - przyznaje Anglik.
- Nie chciałem tego całego hałasu, lecz z powodu tych nielicznych pogróżek przydzielono nam ochronę - dodał. - Sędziując, chcesz uniknąć kontrowersji, być fair wobec obu drużyn, przestrzegać reguł. Ale wszystkich nie da się uniknąć.
Webb dodał, że Polska to patriotyczny naród i nie zdziwiło go to wszystko, co działo się po tym meczu i jego decyzji. W jego opinii było to naturalne i normalne.
Później okazało się, że decyzja Webba nie miała finalnie znaczenia, bo Polacy przegrali ostatni mecz z Chorwacją 0:1 i zakończyli swoją przygodę z turniejem.
Zobacz także:
Arkadiusz Milik bohaterem głośnego transferu?! Jest porozumienie
Ronaldo zignorował legendę Liverpoolu. Potraktował go jak powietrze