- W pierwszej połowie lepiej niż w poprzednich meczach funkcjonowało rozegranie. Brakowało natomiast szybkości w decyzjach, choć wynikało to też z zachowania naszych przeciwników. Wiele było pojedynków i w takich sytuacjach widziałem u nas sporo pozytywów. Przegapiliśmy szanse, które mogliśmy wypracować zwłaszcza naszą lewą stroną. Oczekuję, że będziemy w tym sektorze bardziej niebezpieczni. Poza tym momentami ustawialiśmy się zbyt szeroko w rozegraniu, choć mimo tych problemów drużyna zachowała serce i duszę do ostatniego gwizdka. Walczyła do końca, by polscy kibice byli z niej dumni - ocenił Paulo Sousa.
Co więc najbardziej zaniepokoiło trenera? - Musimy być skuteczniejsi, liczę na większe zagrożenie po stałych fragmentach gry. W ciągu najbliższych dni przyjrzymy się temu, co nie działało. Nie ukrywam, że w nocy po spotkaniu z Islandią nie będę dobrze spał. Zamiast tego pomyślę, co poprawić przed turniejem. Nigdy jednak nie patrzę pod nogi, a przede wszystkim przed siebie - dodał.
Skąd brak na boisku Mateusza Klicha, który we wtorek w ogóle nie dostał szansy występu? - To wynikało ze strategii, jaką wypracowaliśmy na mecz. Lekarz powiedział mi, że w przypadku niektórych zawodników musimy być szczególnie ostrożni. Mamy pewne trudności, dlatego uznaliśmy, że Mateusz tym razem nie zagra. Od środy będzie ćwiczył z kolegami.
ZOBACZ WIDEO: "Pamiętam, jak skończyło się w 2018". Wojciech Szczęsny ostrożnie, ale z optymizmem o potencjale Polaków na Euro 2020
W pierwszej części wydawało się, że boisko przedwcześnie opuści Kamil Glik. - Jeśli chodzi o jego problemy, dostałem informację, że doszło tam do kopnięcia w mięsień. Kamil pokazał jednak, że jest twardzielem i szybko opanował sytuację. Co do samej gry, dużo z nim rozmawiałem przed przerwą, ale to nie były uwagi tylko dla niego, lecz dla całego zespołu, również m.in. dla Pawła Dawidowicza. Powodem był fakt, że czasami brakowało nam połączenia pomiędzy linią pomocy a skrzydłowymi - zaznaczył Sousa.
Opiekun Islandczyków Arnar Vidarsson był zdecydowanie bardziej zrelaksowany. - To, nad czym pracowaliśmy, sprawdziło się niemal doskonale. Chcieliśmy zamykać najgroźniejsze strefy na boisku i ten cel udawało się realizować. Gdy posiadaliśmy piłkę, potrafiliśmy pokierować grą według własnych założeń, a pracowaliśmy nad tym przez dwa tygodnie. Widzę wyraźny postęp w naszej postawie w porównaniu do spotkania z Meksykiem (1:2) z 30 maja. Jesteśmy jedynie rozczarowani stratą gola w ostatnich minutach. Mimo to remis mogę uznać za sprawiedliwy - ocenił.
Kibice Biało-Czerwonych nie mogli być usatysfakcjonowani postawą swoich ulubieńców, lecz selekcjoner Islandczyków mówił o przeciwniku w bardzo pozytywnym tonie. - To był dla nas dobry sprawdzian, bo Polacy grają nowocześnie i ofensywnie. Macie mocny zespół, solidnych graczy, którzy występują na co dzień w świetnych ligach. Myślę, że nawet jeśli wasz trener jest niezadowolony z tego meczu, wykorzysta go do motywacji przed występami na Euro 2020 - zakończył Vidarsson.