- Mistrzostwa świata w Katarze na pewno będą moim ostatnim międzynarodowym turniejem - zapowiadał już w 2016 roku Cristiano Ronaldo. To oznacza, że trwające Euro będzie także ostatnie dla legendarnego Portugalczyka.
Na mistrzostwach kontynentu gwiazdor Juventusu wystąpi po raz piąty. Na ostatnich, w 2016 roku, wreszcie udało mu się doprowadzić kadrę do tytułu. Wcześniej jednak, bywało dużo mniej różowo. Najboleśniejszym wspomnieniem bez wątpienia pozostanie 4 lipca 2004 roku.
Grecka tragedia
To mogło być prawdziwe wejście smoka w reprezentacyjną piłkę. Zaledwie 18-letni Cristiano Ronaldo, wschodząca gwiazda Manchesteru United, mógł na stałe zapisać się w historii futbolu. Na domowym turnieju mógł dać swemu krajowi wymarzone mistrzostwo Europy, krajowi, który wcześniej nigdy nie dotarł nawet do finału rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: Kibice wściekli na piłkarzy po meczu ze Słowacją. "Nie przyszli nam podziękować za doping. Uciekli do szatni"
Wcześniej, w półfinałowym hicie z Holandią, był postacią absolutnie pierwszoplanową. Strzelił bramkę, a następnie asystował przy trafieniu Maniche'a. To on, na własnych bramkach, wprowadził drużynę do finału. Finału, w którym czekała szokująca wszystkich Grecja.
To miał być najpiękniejszy wieczór w życiu gwiazdora. Przerodził się jednak w koszmar. Ronaldo, wraz z kolegami, przez 90 minut bezskutecznie bili w grecki mur. 17 strzałów na nic się zdało, Grekom wystarczyły 4, z czego jeden celny. Po wrzutce Basinasa z rzutu rożnego, najwyżej w polu karnym wyskoczył Charisteas. Pół godziny później, Portugalia, na czele z młodym Ronaldo, zalała się łzami.
Kontuzja nie oznacza końca
- Miałem 18 lat, to był mój pierwszy finał. Mój debiut. Teraz, dwanaście lat później zagram w kolejnym finale. Jestem z tego bardzo dumny - przyznawał pięć lat temu Ronaldo.
Portugalczyk, po serii niepowodzeń i rozczarowań (w 2008 roku Portugalia odpadła w ćwierćfinale, w 2012 rundę później), po 12 latach otrzymał szansę na odkupienie. Już nie jako młodzik wchodzący do kadry gwiazd pokroju Luisa Figo czy Deco, ale jako pełnoprawny lider, koń pociągowy zespołu.
Jego plany wzięły w łeb już po 25 minutach. W wyniku urazu w meczu finałowym musiał opuścić boisko. Dla niego jednak mecz się nie skończył. Nie mogąc pomagać z poziomu murawy, dowodził swoimi kolegami zza linii bocznej. Jak na kapitana przystało.
- Dawał nam wiele pewności siebie. W przerwie niesłychanie nas zmotywował, używał słów bardzo nacechowanych emocjami. Mówił: "Posłuchajcie. Jestem pewien, że wygramy to Euro. Bądźmy więc razem i walczmy o to" To było niewiarygodne. Walczyliśmy potem jeden za drugiego - wspominał Cedric Soares.
Jak zapowiedział, tak też się stało. Zarażeni pewnością siebie swojego lidera, po dogrywce Portugalczycy pokonali 1:0 Francuzów.
- Zawsze powtarzałem, że chcę zdobyć trofeum z reprezentacją narodową, napisać z nią historię. Dziś mam coś, czego chciałem od tak dawna, od 2004 roku. Naród portugalski na to zasługuje, podobnie jak wszyscy zawodnicy - komentował sam Ronaldo.
Turniej, niczym pierwszy raz
Teraz, po 17 latach od wydarzeń na Estadio da Luz w Lizbonie, Ronaldo ponownie chce sięgnąć z kadrą po najwyższy europejski laur. Jak sam podkreśla, mimo upływu lat nie stracił dawnego żaru.
- Zamierzam rozegrać ten Puchar Europy tak, jakby był moim pierwszym. Jestem tak samo, lub nawet bardziej zmotywowany niż w 2004 roku, gdy brałem w nim debiutowałem - stwierdził piłkarz Juventusu w rozmowie z oficjalnym magazynem portugalskiej federacji piłkarskiej.
- Jesteśmy aktualnymi mistrzami i po raz kolejny jesteśmy w gronie kandydatów do trofeum - dodał. I ma pełne prawo do tych słów. W porównaniu do 2016 roku, kadra Portugalii wydaje się dużo kompletniejszym zespołem.
W ataku, oprócz Ronaldo brylować mogą chociażby dwaj gwiazdorzy Manchesteru - Bernardo Silva z jego błękitnej części, a także Bruno Fernandes z czerwonej. Ronaldo wciąż jednak pozostaje nieocenioną wartością dla drużyny.
- Gdy byłem małym chłopcem, moim ulubionym graczem był Cristiano. Kiedy zaczął stawiać pierwsze kroki w reprezentacji Portugalii, miałem zaledwie dziewięć lat, ale wciąż pamiętam, jak się sprawy potoczyły. Przegraliśmy finał Euro w 2004 roku i wszyscy widzieliśmy, jak płakał na boisku, ale dopiero zaczynał błyszczeć - powiedział Bruno Fernandes w rozmowie z oficjalną stroną Manchesteru United.
Teraz wszyscy mają nadzieję na powtórkę z 2016 roku. Wyzwanie wyjątkowo trudne, bowiem Portugalia trafiła do grupy śmierci - z Niemcami, Francją i Węgrami. Na początek Ronaldo i spółka zmierzą się z tymi ostatnimi. Początek meczu o 18:00.
Czytaj także:
- Czy Christian Eriksen wróci do zawodowego sportu? Kardiolog zabrał głos
- Jak się czuje Christian Eriksen? Jest nowy komunikat duńskiej federacji