W poniedziałek o godz. 18.00 zespół Paulo Sousy zmierzy się z Sankt Petersburgu ze Słowacją i właśnie to spotkanie może mieć decydujący wpływ na losy wyjścia z grupy. Później czeka nas bowiem arcytrudne starcie z Hiszpanią.
- Mimo dość długiego zgrupowania w Opalenicy i obejrzenia dwóch sparingów, nie wiemy zbyt wiele o formie kadry, bo selekcjoner nadal nie odkrył wszystkich kart. Dopiero to pierwsze spotkanie o stawkę przyniesie odpowiedzi na kluczowe pytania. Dziś możemy tylko życzyć Paulo Sousie, żeby trafił ze składem - powiedział WP SportoweFakty Paweł Janas, były trener reprezentacji Polski, który poprowadził ją na mistrzostwach świata 2006.
Musi być jak na Euro 2016
Otwarty futbol i wymiana ciosów - taka taktyka sukcesu nam nie przyniesie i w tej kwestii panuje zgodność. - Gra obronna to podstawa. Musimy być dobrze zorganizowani w tyłach, a trochę się o to boję, bo wciąż nie jestem przekonany do ustawienia z trójką stoperów. Może gdyby czasu na przygotowania było więcej, ten pomysł byłby właściwy, ale tak naprawdę nie było kiedy go wdrażać - uważa Ryszard Tarasiewicz, 58-krotny reprezentant Polski i uczestnik mundialu w 1986 roku.
ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Michał Globisz żartuje z Grzegorza Krychowiaka
- Nie wiem, czy Paulo Sousa zdążył przeprowadzić wszystko co zaplanował. Mecze towarzyskie pokazały, że niekoniecznie. Boczne strefy w linii defensywnej nie były zabezpieczone przy szybkim odbiorze przeciwnika. Widziałem tam luki, które nasi rywale na pewno będą próbowali wykorzystać. To niepokojący sygnał, bo na turnieju nie możemy zakładać, że jeśli popełnimy błąd, to w następnym meczu się poprawimy. Na Euro nie można myśleć długofalowo, to nie liga - dodał Tarasiewicz.
Stabilizacja w bramce bezcennym atutem
Wybierając podstawowego bramkarza, selekcjoner postąpił dość kontrowersyjnie. Bardzo szybko wskazał na Wojciecha Szczęsnego, dając sygnał pozostałym, że muszą się pogodzić z rolą rezerwowego. To mogło obniżyć ich motywację, lecz Grzegorz Szamotulski uważa, że Portugalczyk wykazał się dobrym wyczuciem.
- To nie jest tak, że Wojtek się rozluźni. Ciśnienie będzie zawsze, bo Łukasz Fabiański też jest znakomity w swoim fachu. Jako były bramkarz muszę podkreślić, że na tej pozycji trzeba się czuć pewnie. Oni rywalizują od lat, rotują się. Oczywiście, że "Fabian" mógł poczuć rozgoryczenie, ale zareagował bardzo fajnie. Dał do zrozumienia, że czuje się gotowy i na pewno wywrze na Szczęsnym pozytywną presję - stwierdził 13-krotny reprezentant Polski.
Problem w tym, że Szczęsny nie ma za sobą idealnej wiosny i w Juventusie zdarzały mu się błędy. - Mam nadzieję, że wreszcie rozegra turniej, w którym pokaże jak dobrym jest bramkarzem. Popełniał błędy, ale każdy ma takie okresy, tym bardziej na tej pozycji. Ważne jednak, jak zawodnik się po nich odbudowuje, a tutaj Wojtek radzi sobie jak mało kto - dodał "Szamo".
Wszystkie oczy na "Lewego", choć zdecydują inni
Kibice kadry czekają na moment, w którym Robert Lewandowski stanie się dla niej postacią tak ważną jak dla Bayernu Monachium. To zależy jednak w dużej mierze od wsparcia kolegów.
- Jego gole mogą być kluczowe, to nic odkrywczego. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to najważniejszy piłkarz reprezentacji. Z drugiej strony, patrząc na chłodno, musimy pamiętać, że rywale mają nas doskonale rozpracowanych. Wiedzą, że Robert może sam zdecydować o losach wyniku, dlatego pozostali też muszą wziąć odpowiedzialność na siebie. Na "Lewego" będą zwrócone oczy wszystkich, a to otwiera drogę zawodnikom z dalszego planu - powiedział Paweł Golański, który rozegrał w kadrze 14 spotkań i brał udział w Euro 2008.
Bez udanego startu nie będzie nic
- Przy atutach, jakie mamy, i tak najważniejszy będzie kolektyw. Nasi najważniejsi zawodnicy, czyli właśnie Lewandowski, ale także Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, czy Wojciech Szczęsny muszą dobrze wykorzystać ogromne doświadczenie reprezentacyjne, jakie już zdążyli zebrać. Od tego zależy wszystko, a dobry start zbudowałby nasz zespół pod każdym względem - i sportowym, i mentalnym - dodał Golański.
Paweł Janas ma podobny punkt widzenia. - Nie możemy zawieść w pierwszym spotkaniu. Boję się trochę o obronę. Gdy z Islandią straciliśmy gola na 1:2, potrafiliśmy w końcówce bardzo mocno przycisnąć i był moment, że wyglądało to nieźle. Lepiej jednak unikać stawiania się pod taką presją. Nie możemy też zacząć tak chaotycznie jak w ostatnim sparingu. Na papierze wyglądamy naprawdę przyzwoicie, mamy sporo chłopaków grających w mocnych klubach, oby tylko Paulo Sousa trafił z decyzjami personalnymi.
Mecz Polska - Słowacja rozpocznie się w poniedziałek o godz. 18.00. Transmisja w TVP 1 i TVP Sport.
Czytaj także:
Rekordowe premie na Euro 2020! Polacy też zarobią znacznie więcej
Mocna grupa Polski na Euro 2020. Te liczby nie pozostawiają wątpliwości