Były reprezentant Czechosłowacji zasłynął przede wszystkim wyjątkowym rzutem karnym wykonanym w finale mistrzostw Europy w 1976 roku. To była decydująca jedenastka. Panenka szybko podbiegł do piłki, ale uderzył lekko i miękko. Bramkarz RFN wykonał ruch w lewą stronę bramki, tymczasem piłka spokojnie wylądowała na środku siatki. Tym samym Czechosłowacja wywalczyła pamiętne mistrzostwo.
W reprezentacji Czechosłowacji Panenka rozegrał 59 meczów. Zdobył 17 goli.
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Dzisiejsi piłkarze nie mają już takiej wyobraźni jak pan.
Antonin Panenka: To prawda, kiedyś było inaczej. Teraz gra się agresywniej, zawodnicy są bardziej uniwersalni. Wszystko dzieje się szybko i nie ma czasu na zastanowienie. Kiedyś mogliśmy chwilę pokombinować. Mieliśmy ułamki sekund więcej czasu, aby stworzyć konkretną akcję czy zdecydować się na dany strzał. To sprzyjało kreatywności.
ZOBACZ WIDEO: Były piłkarz reprezentacji zaskoczył. "Brzęczka zwolnili dziennikarze. Sousa to najemnik"
Widział pan próby naśladowania rzutu karnego, który wykonał pan w finale Euro 1976?
Oczywiście, widziałem kilka. Nie zawsze były udane, ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Bardzo się cieszę, że to, co zrobiłem, tak głęboko zapisało się w pamięci kibiców i innych piłkarzy. To miłe, kiedy ktoś chce zrobić to, czego dokonałeś ty sam.
Prywatnie też ma pan tak bujną wyobraźnię i tyle odwagi, co kiedyś na boisku?
Chyba tak. Często staram się sięgać po rozwiązania niestandardowe. Czasem może nawet trochę niespodziewane. Widocznie to, co było we mnie podczas kariery zawodniczej, zostało do dziś. Choć, co jasne, możliwości mam już nieco mniejsze.
Na Euro 2020 zobaczymy podobny rzut karny?
Kto wie! Ale prawda jest taka, że, aby skutecznie uderzyć piłkę w ten sposób, trzeba długich i dokładnych ćwiczeń. To musi być wytrenowane. W tych czasach lepiej strzelić normalnie, a więc precyzyjnie i mocno uderzyć piłkę. Tak, żeby bramkarz nie miał szans na obronę.
Śledzi pan Euro 2020?
Oczywiście, że tak. Kibicuję Czechom, Słowakom i Austriakom. W tym ostatnim kraju mam mnóstwo świetnych znajomych.
Kto wygra?
Faworytami są Anglicy. Być może niespodziewanie z dobrej strony zaprezentują się Chorwaci i Szkoci. Czesi na zwycięstwo nie mają wielkich szans, ale to jest turniej, a na turnieju wszystko może się zdarzyć. O ostatecznym triumfie często decyduje forma zawodników w danym okresie. Tej nie da się przewidzieć z dużą dokładnością.
A co z Polakami?
Wszystko zależy od czynnika, o którym powiedziałem wcześniej. Jeśli u najważniejszych zawodników będą wahania formy, może być trudno. Na pewno najgroźniejszym rywalem Polski jest Hiszpania. Ze Szwedami też nie będzie łatwo wygrać. A Słowacja? Jest niebezpieczna, ma atletycznie zbudowanych, fizycznie grających zawodników. Co oczywiście nie oznacza, że Polacy są bez szans w konfrontacji z którąkolwiek z tych drużyn.
Zna pan polskich piłkarzy? Oczywiście poza Robertem Lewandowskim.
Znam Piszczka, ale nie wiem, czy jeszcze gra w kadrze.
Niestety już nie. Niedawno skończył ostatni sezon w Borussii Dortmund.
W takim razie z nazwiska nie znam już nikogo, ale wiem, że macie zawodników grających w silnych europejskich ligach. Choćby w niemieckiej czy włoskiej.
A gdyby reprezentacja Polski spotkała się z czeską?
Nigdy nie grałem z Polakami. Ale nawet gdybym grał, byłoby trudno przewidzieć wynik w obecnych czasach. Na pewno Polacy byliby niezwykle trudnymi rywalami ze względu na indywidualności, które macie, a które ceni się w Europie. Ale, jak już wspomniałem, Euro to jest turniej, a te rządzą się swoimi prawami.
Bogusław Kaczmarek: Straciliśmy za dużo czasu na przegląd wojsk >>
Polska - Słowacja: najważniejszy mecz kadry od trzech lat. Okaże się, co nam dał Paulo Sousa >>