[b]
Z Petersburga Mateusz Skwierawski [/b]
Petersburg przypomina jeden wielki festiwal. Jakby centrum miasta zamieniło się w Jarocin i zostało podzielone na sceny oraz różnych wykonawców muzycznych. Trudno stwierdzić, czy Dwortsowy Most jest bardziej wypełniony samochodami czy ludźmi. Prowadzi do Pałacu Zimowego, którego okolice opanowali turyści, a rozpalili Rosjanie. Są pokazy sztucznych ogni, koncerty przy fontannie. Spontanicznie, na kawałku trawnika przy chodniku, koło ławek, na środku deptaka.
Zespół rozstawia instrumenty w zupełnie przypadkowym miejscu, podłącza kilka głośników i zaczyna się zabawa. Ludzie nie tańczą gdzieś z boku, tylko mieszają się z muzykami. Nie wiadomo, czy bardziej tłoczno jest w szczycie lata na polskiej plaży, gdy urlopowicze rozstawiają parawany jeszcze zanim skończy się cisza nocna, czy jednak w centrum Petersburga, gdy dzień kończy się tylko z nazwy, a zaczyna biała noc.
Koń albo łódź
Atrakcji nie brakuje. Za dwa tysiące rubli (ok. 100 zł) można przejechać się konno kilkanaście metrów stępem. Dla wygodnych są karoce lub motorówki. W centrum śmiało można przesiąść się z samochodu do łodzi. Petersburg nie przypadkiem nazywany jest "Wenecją Północy". W mieście znajduje się ponad 40 wysp połączonych niemal czterystoma mostami.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Polski zaczyna operację: "SŁOWACJA"
W jednym z piękniejszych miejsc Rosji mamy zatem namiastkę włoską, rosyjski przepych, ale też nawiązanie do Dubaju. W kompleksie Łachta Centr znajdziemy najwyższy budynek w Europie. Mieszczą się w nim biura Gazpromu. Spiczasta wieża ma niemal 90 pięter i 460 metrów wysokości.
W petersburskim miszmaszu wyróżnia się również stadion, na którym swój pierwszy mecz na Euro rozegrają Polacy. Gazprom Arena powstała cztery lata temu specjalnie na mistrzostwa świata 2018. Kosztowała około miliarda euro. Z zewnątrz wygląda jak spodek kosmiczny, ale imponująca jest akustyka tego obiektu. Podczas trwania meczu, gdy w środku wydziera się kilkadziesiąt tysięcy widzów, na zewnątrz nie słychać nawet szmeru.
Rosja żyje po swojemu
Wśród drogich inwestycji i pięknej, carskiej architektury nie ma jednego - koronawirusa. Tutejsi śmieją się, że "Rosja żyje według własnego prawa" i jest to najlepsze podsumowanie. Maciej Rybus i Grzegorz Krychowiak, grający w rosyjskiej lidze mówili wcześniej, że o COVID-19 przypominają sobie wyjeżdżając do innego kraju. W Petersburgu maski sporadycznie noszą tylko mundurowi. No i uliczni artyści, by nie wdychać zapachu spreju z puszek farby.
Tutejsi, podobnie jak turyści, zrobili sobie strefę wolną od koronawirusa. Życie wygląda tak, jakby COVID-19 nigdy nie istniał. A dzienna liczba zakażonych utrzymuje się na poziomie kilkunastu tysięcy.
Ruletka prezesa
Miejmy nadzieję, że polscy kibice nie zapomną o Euro 2020 tak samo, jak Rosjanie o pandemii. Drużyna Paulo Sousy w poniedziałek rozegra najważniejszy mecz od trzech lat. Rosja nie kojarzy się Biało-Czerwonym najlepiej, bo w tym państwie Polacy zawiedli na całej linii na ostatniej dużej imprezie.
Żeby uniknąć podobnej sytuacji, Zbigniew Boniek zwolnił Jerzego Brzęczka i na krótko przed Euro 2020 zatrudnił nowego selekcjonera. Do tej pory pracownicy polskiej federacji patrzyli przychylnym okiem na Paulo Sousę. Portugalczyk został zatrudniony po to, by osiągnąć sukces w mistrzostwach Europy, dlatego nie był krytycznie oceniany za poprzednie spotkania. Choć z pięciu wygrał tylko jedno - z Andorą (3:0) i kiepsko rozpoczął eliminacje MŚ 2022.
Wydaje się, jakby poprzednie mecze zostały nawet trochę poświęcone kosztem obecnego turnieju. Tylko po to, by Sousa miał przestrzeń do stworzenia własnej drużyny. Nowy selekcjoner wprowadził autorską wizję, niemal swój model gry i jest konsekwentny, a może nawet uparty. To, jak zagramy i kto wybiegnie na boisko, jest chyba największa zagadka naszej drużyny. Prezes PZPN zagrał jak w kasynie na ruletce - "all in" i czeka, jaki kolor wypadnie.
Toast lub stres
Adam Nawałka powtarzał zawsze: to taktykę należy dopasować do zawodników, a nie odwrotnie. Po czterech miesiącach pracy zagranicznego szkoleniowca znaków zapytania tylko przybywa. Ale Sousa nie zamierza zmieniać koncepcji. - Jeżeli w 1993 roku przeszedł z Benfiki do Sportingu Lizbona, to musi być odważny - mówi o trenerze Andrzej Juskowiak, który grał z nim w jednej drużynie.
Portugalczyk miał na razie więcej pecha niż szczęścia. Przed Euro 2020 wypadło mu kilku zawodników przez kontuzję, w tym dwaj kluczowi: Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. Podczas zgrupowania kilku innych narzekało na urazy. Ze zdrowiem Jana Bednarka i reszty graczy jest już podobno w porządku - przynajmniej tak utrzymuje selekcjoner. W poniedziałek okaże się, czy jego plan był wizjonerski. Czy białe noce w Petersburgu będą nieprzespane z powodu toastów, a nie stresu.
Mecz Polska - Słowacja w poniedziałek 14 czerwca o godzinie 18.00. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i na WP Pilot. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Przewidywany skład reprezentacji Polski: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek - Klich, Krychowiak - Jóźwiak, Zieliński, Moder, Puchacz - Lewandowski.