Polacy w końcu rozpoczęli rywalizację na Euro 2020, które zostało przełożone na 2021 rok ze względu na pandemię koronawirusa. Kibice nie tak wyobrażali sobie jednak mecz otwarcia. Biało-Czerwoni przegrali ze Słowacją 1:2 i już na samym początku zmagań bardzo mocno skomplikowali swoją sytuację.
Krótko po przerwie Polacy doprowadzili do wyrównania. Niestety, w 62. minucie czerwoną kartkę za dwie żółte obejrzał Grzegorz Krychowiak, co było mocnym ciosem dla Biało-Czerwonych. Już siedem minut później rywale strzelili decydującego gola.
Ojciec reprezentanta Polski Edward Krychowiak po spotkaniu nie chciał dyskutować o tym, czy czerwona kartka była słuszna. Przyznał jednak, że "na pewno syn wprowadził duże osłabienie".
- Ten optymizm praktycznie wygasł. Przynajmniej w moim sercu, z chwilą tej kartki. Szkoda, co ja mogę tutaj dodać - mówił w TVN24.
ZOBACZ WIDEO: Kibice wściekli na piłkarzy po meczu ze Słowacją. "Nie przyszli nam podziękować za doping. Uciekli do szatni"
Później podkreślał, że "syn za bardzo chciał". - Chciał po prostu wygrać ten mecz. Fajnie ta druga połowa się rozpoczęła. Powiało optymizmem. Ale później splot negatywnych zdarzeń, czerwona kartka, potem bramka nie wiadomo z czego. (...) Mogę tylko przeprosić kibiców za syna, że tak się stało. Na pewno tego nie chciał. Też mu przykro. To będzie dla niego jedna z najcięższych nocy. Tak jak i dla mnie - kontynuował ojciec Grzegorza Krychowiaka.
Pan Edward bardzo mocno przeżywał to, co wydarzyło się w pierwszym meczu Polaków na Euro 2020. Zaznaczał, że przebieg spotkania ze Słowakami jest dla niego scenariuszem "najgorszym z możliwych do przewidzenia". - W najczarniejszych snach bym nie przewidział takiej sytuacji. Jest mi przykro - podsumował.
Zobacz także:
> "Szokujące zwycięstwo", "wykluczony Lewandowski". Media piszą o kompromitacji reprezentacji Polski
> Jak on tego nie trafił?! Koszmarne pudło w meczu naszych rywali (WIDEO)