Euro 2020. Dlaczego Azerbejdżan, a nie Polska? Decyzja PZPN o organizacji mistrzostw zapadła w 2014 roku

PAP/EPA / Na zdjęciu: stadion w Baku
PAP/EPA / Na zdjęciu: stadion w Baku

Tegoroczne mistrzostwa Europy odbywają się w jedenastu krajach. Wielu zastanawia się, czemu niektóre mecze są rozgrywane w Baku, gdzie stadion świeci pustkami. Była szansa, aby Euro 2020 zawitało w naszym kraju. Polska wycofała jednak kandydaturę.

W tym artykule dowiesz się o:

Euro 2020 zapisze się w kronikach futbolu wielkimi literami. Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) postanowiła, że europejski czempionat odbędzie się w jedenastu różnych krajach. Czegoś takiego nie doświadczyliśmy nigdy w historii.

Patrząc na tegoroczne mistrzostwa Europy można zadać jedno pytanie: czy taka decyzja nie była błędem? Na niektórych stadionach bardzo trudno poczuć klimat wielkiej imprezy. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to stolica Azerbejdżanu.

Podczas sobotniego spotkania pomiędzy Szwajcarią i Walią (1:1) na Stadionie Olimpijskim w Baku, trybuny świeciły pustkami. Obiekt może przecież pomieścić ponad 68 tysięcy widzów, a w dobie pandemii, stadion może być wypełniony w 50 proc. podczas potyczek na Euro 2020 (więcej TUTAJ).

Przypomnijmy, że reprezentacja Azerbejdżanu nie gra na tegorocznych mistrzostwach Europy. Podobnie jak Rumunia. W Bukareszcie również odbywają się mecze tegorocznego czempionatu.

Jednak w przypadku Areny Narodowej, która w dobie pandemii może pomieścić tylko 13 tys. widzów, problem nie leży w liczbie kibiców na trybunach. Stadion w stolicy Rumunii na dzień przed starciem Austrii z Macedonią Północną zamienił się w basen. (więcej TUTAJ)

Dlaczego więc nie jesteśmy jednym z organizatorów tegorocznych mistrzostw Europy? Podjęto przecież nawet pewne kroki. Wstępne aplikacje dotyczące organizacji Euro 2020 zgłosiło 30 państw, w tym Polska. Ostatecznie w kwietniu 2014 roku zapadła decyzja o wycofaniu naszej kandydatury.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej tłumaczył wtedy, że mieliśmy małe szanse na organizację imprezy. - Zdecydowaliśmy się na to z kilku powodów. Po pierwsze, nasza aplikacja wymagała bardzo wielu gwarancji, organicznej pracy, a i tak szanse na otrzymanie organizacji mieliśmy niewielkie. Byłyby to maksymalnie cztery mecze w Warszawie, a tak możemy ubiegać się o imprezę, która zdecydowanie bardziej nas zintegruje - przyznał Zbigniew Boniek.

Minęło siedem lat, a Polska wciąż czeka na wielką imprezę piłkarską. Choć nie można narzekać. Od tego czasu w naszym kraju rozegrano dwa finały Ligi Europy - w Warszawie i Gdańsku. Pamiętamy też o mistrzostwach świata U-20, które odbywały się w 2019 roku. Polacy czekają jednak na namiastkę tego, co poczuli w 2012, kiedy byliśmy gospodarzami Euro 2012.

Zobacz też:
Waleczni Finowie nie sprostali Rosjanom. Zaskakująco dobry mecz w Petersburgu
Belgowie już to potwierdzili. W 10. minucie meczu przestaną grać!

ZOBACZ WIDEO: Polacy mogą już żegnać się z Euro 2020? "Nie mamy szans z Hiszpanią i Szwecją"

Źródło artykułu: