Oglądasz Euro 2020 nielegalnie - możesz zapłacić ogromną grzywnę

PAP/EPA / Laurence Griffiths / POO / Na zdjęciu: mecz Anglia - Chorwacja
PAP/EPA / Laurence Griffiths / POO / Na zdjęciu: mecz Anglia - Chorwacja

Oglądanie meczów Euro 2020 z nielegalnych źródeł może być bardzo kosztowne. Włosi rozbili grupę przestępczą, która zajmowała się organizacją tego procederu. Jej członkom grozi więzienie, a odbiorcom ogromne grzywny.

W tym artykule dowiesz się o:

Guardia di Finanza (instytucja pełniąca funkcję policji skarbowej) przeprowadziła operację o nazwie "Euro strike 2020", w wyniku której skonfiskowano aż 600 urządzeń komputerowych, służących do piractwa internetowego.

Jak podaje serwis tecnologia.libero.it, infrastruktura wykorzystywana w nielegalnym udostępnianiu transmisji z meczów mistrzostw Europy opierała się na najnowocześniejszych platformach, a źródła treści były rozsiane po całym kontynencie i redystrybuowane także w inne rejony świata.

Mimo sporego wyzwania, śledztwo pozwoliło zidentyfikować wszystkich odbiorców nielegalnego streamingu. W czwartek, podczas transmisji meczów Euro (legalnie były one dostępne tylko w telewizji płatnej), widzowie korzystający z pirackich źródeł zobaczyli na ekranach swoich komputerów i telewizorów komunikat informujący, że organy ścigania mają już dane o ich połączeniu.

ZOBACZ WIDEO: Czas największym problemem reprezentacji Polski. "Zrobił się koszmarny bałagan"

Organizatorom procederu grozi kara od sześciu miesięcy do trzech lat pozbawienia wolności. To nie koniec, mogą też bowiem zapłacić grzywnę w wysokości do 15 493 euro.

Odbiorcy nielegalnych transmisji są narażeni na karę administracyjną w wysokości do 1032 euro. To równowartość niemal 4700 zł, zatem koszty oglądania pirackich relacji z meczów mogą być ogromne.

Guardia di Finanza szacuje, że koronawirusowy kryzys, w połączeniu z piractwem internetowym, doprowadził do utraty 8 tys. miejsc pracy w legalnej części branży.

Czytaj także:
Lech Poznań fabryką reprezentantów Polski. Wielkie talenty i trudne historie

Źródło artykułu: