Guardia di Finanza (instytucja pełniąca funkcję policji skarbowej) przeprowadziła operację o nazwie "Euro strike 2020", w wyniku której skonfiskowano aż 600 urządzeń komputerowych, służących do piractwa internetowego.
Jak podaje serwis tecnologia.libero.it, infrastruktura wykorzystywana w nielegalnym udostępnianiu transmisji z meczów mistrzostw Europy opierała się na najnowocześniejszych platformach, a źródła treści były rozsiane po całym kontynencie i redystrybuowane także w inne rejony świata.
Mimo sporego wyzwania, śledztwo pozwoliło zidentyfikować wszystkich odbiorców nielegalnego streamingu. W czwartek, podczas transmisji meczów Euro (legalnie były one dostępne tylko w telewizji płatnej), widzowie korzystający z pirackich źródeł zobaczyli na ekranach swoich komputerów i telewizorów komunikat informujący, że organy ścigania mają już dane o ich połączeniu.
ZOBACZ WIDEO: Czas największym problemem reprezentacji Polski. "Zrobił się koszmarny bałagan"
Organizatorom procederu grozi kara od sześciu miesięcy do trzech lat pozbawienia wolności. To nie koniec, mogą też bowiem zapłacić grzywnę w wysokości do 15 493 euro.
Odbiorcy nielegalnych transmisji są narażeni na karę administracyjną w wysokości do 1032 euro. To równowartość niemal 4700 zł, zatem koszty oglądania pirackich relacji z meczów mogą być ogromne.
Guardia di Finanza szacuje, że koronawirusowy kryzys, w połączeniu z piractwem internetowym, doprowadził do utraty 8 tys. miejsc pracy w legalnej części branży.
Czytaj także:
Lech Poznań fabryką reprezentantów Polski. Wielkie talenty i trudne historie