Sąd nad Paulo Sousą. Co dalej z selekcjonerem?

PAP/EPA / Maxim Shemetov / Na zdjęciu: Paulo Sousa
PAP/EPA / Maxim Shemetov / Na zdjęciu: Paulo Sousa

Po nieudanym Euro 2020 przyszłość Paulo Sousy stanęła pod znakiem zapytania. O zdanie na temat Portugalczyka poprosiliśmy byłych reprezentantów, selekcjonerów i szefów PZPN-u. Środowisko jest bardzo podzielone.

[b][tag=6273]

Michał Listkiewicz[/tag], były prezes PZPN-u:
[/b]
Nie oceniam selekcjonera pozytywnie, bo wygrał tylko jedno spotkanie, na dodatek z Andorą. Liczby są dla niego bezlitosne. Idzie mu słabo, ale powinien kontynuować swoją pracę. Kolejna zmiana tuż przed meczami eliminacyjnymi MŚ byłaby bez sensu. Jeszcze za wcześnie, by mówić, że to słaby trener. Skoro jest kozakiem, niech awansuje na mistrzostwa świata. Nie szło mu w eliminacjach i zawiódł na Euro, więc można go porównać do skoczka wzwyż, który dwa razy strącił poprzeczkę. Przed nim jeszcze trzecia próba. Porównania do Leo Beenhakkera uważam za nietrafione, bo Leo awansował we wspaniałym stylu na wielki turniej, pokonując Belgię i Portugalię. Holender wywalczył sobie nowy kontrakt na boisku, czego nie można powiedzieć o Sousie.

Sousa niepotrzebnie przypomniał na konferencji prasowej, że jego kontrakt jeszcze obowiązuje. Wszyscy o tym pamiętamy, a nie był to chyba najlepszy moment. Zaskoczyła mnie też wypowiedź prezesa Bońka, który powiedział, że nie ma pretensji do piłkarzy. Jeśli zawodnicy są bez winy, to kto odpowiada za naszą porażkę?

Jan de Zeeuw, były dyrektor reprezentacji Polski:

Największym błędem Sousy jest to, że wziął niemal cały zagraniczny sztab. My z Leo Beenhakkerem mieliśmy do pomocy Dariusza Dziekanowskiego, Adama Nawałkę czy Bobo Kaczmarka. A gdy na obiedzie czy kolacji Sousa oraz jego współpracownicy rozprawiają po hiszpańsku lub portugalsku, tworzy się dystans między nimi i drużyną. Druga sprawa – trener klubowy i selekcjoner to dwie różne bajki. Portugalczyk za dużo eksperymentował, w kadrze nie ma na to czasu. Jak defensywa miała wyglądać lepiej, skoro co mecz grała w innym zestawieniu?

ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Paulo Sousą? Jasne stanowisko byłego reprezentanta

Mimo to uważam, że to nie Paulo Sousa jest głównym winowajcą niepowodzenia reprezentacji na Euro, a prezes Zbigniew Boniek. Sternik związku myśli głównie o sobie, nie o drużynie. Nie może być tak, że prezes jest na każdym treningu, powinien schować się w cień. Nie wiem nawet, kto stoi na czele holenderskiej federacji. W Niemczech to samo. Tymczasem w Polsce wszyscy wiedzą, kto jest prezesem.

Jacek Bąk, były kapitan reprezentacji Polski:

Uważam, że Sousa powinien zostać na stanowisku. Nie odnieśliśmy sukcesu, ale to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Ma określony pomysł na tę reprezentację. Gdybyśmy zawodzili na całej linii, krytykowałbym go, lecz widać zalążki czegoś fajnego. Tym bardziej że mamy młodych, ciekawych zawodników, takich jak Jan Bednarek czy Karol Świderski. Jest na czym budować. Dlatego apeluję do związku, by nie wykonywać pochopnych ruchów i dać Paulo Sousie szansę. To nie Portugalczyk zawiódł, tylko PZPN, który za późno zatrudnił nowego selekcjonera. Trzeba było zrobić to pół roku wcześniej. Sousa miałby więcej czasu, by poznać drużynę, a tego czasu niestety zabrakło.

Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski:

Cel nie został osiągnięty i to jest odpowiedź na wszystkie pytania. Pomysł na reprezentację Paulo Sousy nie wypalił. W grze obronnej drużyna nie funkcjonowała. Zabrnęliśmy w ślepy zaułek, mimo że w ataku spisywaliśmy się bardzo dobrze. Nie jestem od tego, by podejmować decyzję, natomiast prezes Boniek jasno powiedział przed mistrzostwami, że musimy wyjść z grupy i z tego portugalski selekcjoner powinien być rozliczany.

Znam potencjał tej drużyny. Myślałem, że uda się przynajmniej awansować do fazy pucharowej. Od lat jesteśmy przyzwyczajeni do pewnego systemu gry. Moim zdaniem koncepcja Paulo Sousy jest niesłuszna. Nie mamy ani wahadłowych, ani defensywnych pomocników, którzy są konieczni w preferowanym przez Portugalczyka systemie. Nie graliśmy też nigdy trójką obrońców. Uważam, że w głównej mierze przegraliśmy te mistrzostwa przez kombinowanie z ustawieniem.

Arkadiusz Onyszko, były reprezentant Polski:

Kiedy opadnie kurz po bitwie, spojrzymy na liczby, a te Paulo Sousa ma bardzo przeciętne. W ośmiu spotkaniach jedno zwycięstwo – nad Andorą – i aż czternaście straconych bramek. Nie przyjmuję tłumaczenia, że selekcjoner miał za mało czasu, bo dobrze wiedział, na co się pisze. Mógł odmówić, powiedzieć prezesowi PZPN: "jest już za późno, bym cokolwiek z tym zrobił". Wiadomo, jak wygląda praca selekcjonera. Mam pretensje o to, że nie widziałem tak ciężkiej pracy Portugalczyka jak choćby Adama Nawałki. Sztab byłego selekcjonera jeździł często na mecze ligowe, a Sousa pozostawił tu pusty plac.

Wiem, że gdy ktoś mówi po angielsku i ładnie opowiada o futbolu, dobrze się tego słucha, lecz na końcu wszystko weryfikuje boisko. Nie potrafię powiedzieć, czy trener jest głównym winowajcą, bo ktoś go przecież zatrudniał, odpowiedzialność musi się rozkładać. Natomiast pod wodzą Portugalczyka drużyna nie zrobiła progresu i nie grała na odpowiednim poziomie, więc szukałbym nowego selekcjonera.

Henryk Apostel, były selekcjoner reprezentacji Polski:

Znaleźliśmy się w trudnej i dziwnej sytuacji, podobnie jak za poprzednika, któremu podziękowano mimo niezłych wyników. Nie wiem, czy zmieniliśmy trenera w odpowiednim momencie. Pod wodzą Paulo Sousy kilka meczów nam nie wyszło, ale jestem za tym, by Portugalczyk mógł pracować jeszcze przynajmniej pół roku. Każdy selekcjoner potrzebuje czasu, a obecny nie dostał go za wiele.

Podczas Euro 2020 zawiedli głównie zawodnicy. Może nie wytrzymali presji? Może byli trochę zmęczeni trudnym sezonem? Jestem zawiedziony, bo mocno liczyłem, że uda się teraz awansować. Nie chcę sądzić Paulo Sousy, bo nie oglądałem jego pracy z bliska, nie byłem na treningach. Uważam, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Selekcjoner i piłkarze powinni się teraz wziąć w garść, bo zaraz gramy mecze eliminacyjne MŚ.

Grzegorz Lato, były prezes PZPN-u: 

Od dawna uważałem, że jeśli Jerzy Brzęczek wprowadził reprezentację na turniej, to on powinien ten cykl zamknąć. Nie wiem, czy zrobiłby coś więcej, już nigdy tego nie sprawdzimy, ale fakty są takie, że wszystkie największe sukcesy reprezentacja odnosiła z Polakami na ławce. Kazimierz Górski i Antoni Piechniczek zajęli 3. miejsce na mundialach, a Jacek Gmoch 5. Później mieliśmy Leo Beenhakkera, pod którego wodzą byliśmy najgorszą drużyną na Euro 2008, a teraz mamy Paulo Sousę, który na Euro 2020 zdobył jeden punkt.

Słuchaj Radia Euro w Open FM!

Czytaj także: 
Krzyki i frustracje Sousy. To do nich miał największe pretensje 
Michał Kołodziejczyk: winnych nie ma (komentarz) 

Źródło artykułu: