Spór pomiędzy Zbigniew Boniek i dziennikarzem "Gazety Polskiej" Piotrem Nisztorem trwa od wielu miesięcy. Rozpoczął się po tym, jak Nisztor zaczął na łamach gazety publikować informacje dotyczące działalności PZPN. To nie spodobało się Bońkowi, który nie chciał dziennikarzowi udzielić wywiadów na temat funkcjonowania federacji.
Głośno było też o ich twitterowym sporze, gdy Boniek w mediach społecznościowych lekceważąco odpowiadał na zadawane pytania. Sprawa publikacji tekstów o PZPN ostatecznie wylądowała w sądzie i wszystko wskazuje na to, że zmierza do końca.
Jak przekazała Polska Agencja Prasowa, "w ocenie prokuratora nie została spełniona przesłanka i wnosi o oddalenie powództwa". Adwokaci Bońka uzasadniali, że publikacje kreowane są tak, że mogą naruszać dobra osobiste. Miały nie zostać spełnione warunki rzetelnego dziennikarstwa.
ZOBACZ WIDEO: Nowe spojrzenie na zwolnienie Jerzego Brzęczka? "Zaczął zrywać się Bońkowi ze smyczy"
Z kolei adwokat pozwanego Nisztora odpierał zarzuty i tłumaczył, że strona przeciwna "na siłę doszukuje się w publikacjach sugestii i wyrywa z wypowiedzi konkretne zdania".
Prokurator zajmujący się sprawą podczas rozprawy sądowej przyznała, że publikacje nie uzasadniają uwzględnienia tych pozwów. Tłumaczyła, że nie chodzi o posłużenie się nieprawdziwymi informacjami, a o subiektywny sposób odebrania ich przez Bońka.
Przypomnijmy, że teksty publikowane w "Gazecie Polskiej" i "Gazecie Polskiej Codziennie" dotyczyły prezesa Lagardere Sports Poland (wcześniej SportFive) Andrzejowi Placzyńskiemu. W nich podkreślano, że firma ta zarabia miliony na współpracy ze związkiem oraz klubami Ekstraklasy. Zajęto się też sprawą firmy Mikrotel, która należy do brata prezesa PZPN.
Czytaj także:
"Do zobaczenia wkrótce na plaży!". Selekcjoner Węgrów kpi m.in. z Cristiano Ronaldo
"Kompletnie spieprzyłem sprawę". Zaskakujące wyznanie Wojciecha Szczęsnego