W sobotę Czesi zmierzą się w ćwierćfinale z Danią i mogą doprowadzić do jeszcze jednej niespodzianki. Ogromną sprawili w 1/8 finału, wyrzucając z turnieju Holendrów, których pokonali 2:0.
- Każdy w kraju liczy na powtórkę sukcesów z przeszłości. Doskonale pamiętamy mistrzostwa Europy w 1996 roku, gdy przegraliśmy dopiero w finale z Niemcami. Potem był świetny zespół trenera Karela Brucknera z lat 2002-2006. Oczekiwania są więc bardzo duże, to wynika również z naszej kultury. Na obecnym Euro mieliśmy naprawdę ciężką grupę - z Anglią, Chorwacją i Szkocją, więc nastawialiśmy się maksymalnie na 1/8 finału - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Werner Liczka, który prowadził w przeszłości Polonię Warszawa, Górnika Zabrze, Wisłę Kraków, Groclin Dyskobolię Grodzisk Wlkp., a także Radomiaka Radom.
Czesi rozpędzeni
Mimo że apetyty nie były duże, triumf nad Oranje znacznie je zwiększył. - Faza pucharowa to nowy rozdział. Po takim zwycięstwie poziom zaufania do kadry wzrósł. Inna sprawa, że Holendrzy nam leżą. Pokonywaliśmy ich już zarówno na turniejach, jak i w eliminacjach. Ostatnie zwycięstwo jest jednak wyjątkowo wartościowe. Obecną reprezentację Holandii uważam za niezwykle mocną, w piątce najsilniejszych w Europie - przyznał 66-letni szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Dwa oblicza reprezentacji Polski na EURO. Terlecki apeluje: Nasza młodzież nie będzie w stanie wejść na taki poziom
Co więc sprawiło, że Czesi byli zdolni wyrzucić za burtę takiego faworyta? - Przede wszystkim bardzo dobra praca strategiczna sztabu szkoleniowego. Do tego to my lepiej wykorzystaliśmy krytyczne momenty w meczu, włącznie z czerwoną kartką dla Matthijsa de Ligta. Nasz zespół jest bardzo mocny w stałych fragmentach - zarówno w obronie, jak i w ataku. W eliminacjach zdobyliśmy 13 goli, z czego 7 padło właśnie ze stałych fragmentów. Tak samo na mistrzostwach Europy. Na 5 bramek, 3 strzeliliśmy ze stałych fragmentów, a 2 z kontry - wyliczył Liczka.
Dania też budzi piękne wspomnienia
Przed ćwierćfinałem z Danią Czesi również mają wielkie nadzieje, a wiążą się one przede wszystkim z Euro 2004. Wtedy wpadli w fazie pucharowej na tego samego rywala i ograli go aż 3:0.
- Tamtego spotkania nie wspominamy akurat tak często. Wygraliśmy wysoko, lecz Duńczycy w tamtym okresie nie mieli przesadnie mocnej drużyny. Teraz będą znacznie bardziej wymagającym przeciwnikiem, a nas ocenia się niżej niż wówczas. Wszystkie dywagacje są jednak nieważne, bo i tak zdecyduje aktualna forma. Jeśli spojrzymy na dokonania obu reprezentacji na Euro, szanse są bardzo wyrównane - uważa Liczka.
Nasz rozmówca widzi mnóstwo podobieństw między oboma zespołami. - Duńczycy w trzech ostatnich spotkaniach grali fantastycznie. Mają podobny charakter do nas. To nie są ekipy gwiazd, jak Portugalia, Anglia, Francja czy Niemcy, ale tworzą znakomity kolektyw. Realizacja taktyki, agresywność i dyscyplina - pod tymi względami Czechom i Danii naprawdę trudno coś zarzucić. Dlatego spodziewam się intensywnego, ciężkiego i typowo fizycznego meczu. Myślę, że Duńczycy zagrają z nami zdecydowanie agresywniej niż Holendrzy, a o wyniku zdecydują detale.
Czesi czarują, jednak czują się jak Polacy
Mimo dobrego wyniku na Euro 2020, nasi południowi sąsiedzi nie popadają w euforię. - Na sukces kadry czekamy tak naprawdę 17 lat. Ten ostatni miał miejsce na Euro 2004, gdzie dotarliśmy do półfinału. Później raz awansowaliśmy na mistrzostwa świata i nie wyszliśmy z grupy. Na mistrzostwach Europy bywało lepiej. W 2012 roku, dzięki zwycięstwu z Polską, przeszliśmy do ćwierćfinału, ale trudno mówić, że to były jakieś wielkie osiągnięcia. Dopiero teraz możemy zrobić coś pamiętnego, jeśli znów wejdziemy do półfinału - zaznaczył Liczka.
Dla nas może to być zaskakujące, bo mamy większe problemy niż Czesi, ale 66-letni szkoleniowiec jednym tchem wymienia mnóstwo niedostatków, jakie trapią futbol w jego kraju. - W ostatnich latach mieliśmy duży problem z systematycznym szkoleniem. Kiedyś mogliśmy uchodzić za wzór, lecz potem była duża luka, którą dopiero od niedawna udaje nam się eliminować. Wy w Polsce macie podobne kłopoty. Brakuje jednolitego systemu przygotowywania piłkarzy do zawodu już od 6. czy 7. roku życia. Dobrze pracują z młodzieżą w Legii Warszawa, czy Lechu Poznań. Dałoby się wymienić jeszcze kilka solidnych akademii, ale to wciąż mało. Nie najlepiej wygląda też edukacja trenerów - stwierdził.
Wzorem są inni
Liczka uważa, że ani Czechy, ani Polska nie są aktualnie inspiracją dla innych. - Znakomicie do futbolu podchodzą w Belgii, Danii, Szwecji, Austrii i Szwajcarii, bo mają efektywny, spójny system wychowywania zawodników. Bez tego nie da się osiągnąć sukcesu. Można mieć oczywiście indywidualności i uważam, że tutaj Polacy są od Czechów mocniejsi. Wasz kłopot polega na tym, że nie potraficie stworzyć z tego materiału dobrej drużyny, co nam ostatnio udaje się w większym stopniu, bo lepszych piłkarzy na pewno nie mamy.
Mocno szwankuje jednak nie tylko szkolenie, a bardziej ogólna kultura fizyczna. - Proszę sobie wyobrazić, że w Czechach dzieci mają w szkołach zaledwie dwie godziny wychowania fizycznego tygodniowo. Uważam to za żenadę. Ratuje nas fakt, że ludzie sami wykazują chęć uprawiania sportu. W obu krajach wiele złego jeśli chodzi o kulturę fizyczną wydarzyło się po 1989 roku - dodał.
- Przemiany ustrojowe wpłynęły negatywnie na sport. Prawda jest taka, że w grach zespołowych jesteśmy w d... Nie ma rozwoju. Gdy wygrywamy, kibice się cieszą i wszystko jest fajnie. Przy porażkach nastroje odwracają się o 180 stopni. Jest mnóstwo krytyki, natomiast nie ma analizy przyczyn. Zwycięstwo naszej reprezentacji z Holandią wzbudziło wielki szacunek, jednak takie wyczyny nie przekładają się na szkolenie - zakończył Liczka.
Mecz ćwierćfinałowy Euro 2020 Czechy - Dania odbędzie się w sobotę o godz. 18.00. Transmisja w TVP 2, TVP Sport, a także w aplikacji mobilnej WP Pilot.
Czytaj także:
Grzegorz Lato: Mamy kulawą reprezentację. Nie potrafię tego zrozumieć
Polacy na szczycie listy hańby! Jesteśmy najgorsi w XXI wieku