W czwartek wieczorem dotarły do nas informacje, że Dariusz Szpakowski nie skomentuje finału EURO. Wcześniej ten mecz miał przypaść właśnie jemu, ale władze TVP zmieniły w ostatnich dniach decyzję.
Według nieoficjalnych informacji z czwartkowego wieczora faworytem do finału był Jacek Laskowski, ale w piątkowe popołudnie Marek Szkolnikowski, szef sportu w TVP, ogłosił, że mecz Anglia - Włochy zrelacjonuje duet Mateusz Borek i Kazimierz Węgrzyn. Chwilkę po tej decyzji zadzwoniliśmy do Mateusza Borka.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Który to będzie finał dla ciebie?
Mateusz Borek, komentator TVP i Kanału Sportowego: Siódmy. Dwa skomentowałem w Eurosporcie i cztery w Polsacie. Oczywiście, liczę tylko finały dwóch najważniejszych imprez, nie wliczam Pucharu Narodów Afryki czy Ligi Mistrzów. Zacząłem w 1998 roku, potem były kolejne imprezy. Finał z Wembley będzie więc siódmy.
Emocje wokół tego, kto skomentuje finał, są bardzo duże. Pierwotnie miał przypaść Dariuszowi Szpakowskiemu.
Gdy dostałem propozycję skomentowania finału, zadzwoniłem do Darka. Chciałem mu przekazać, że to nie moja decyzja, nie zrobiłem nic w tym kierunku, nie wykazałem żadnej inicjatywy. Uważam, że jeśli chodzi o ludzi mediów z mojego pokolenia, mam chyba najlepsze relacje z Darkiem. Miałem i zawsze będę miał do niego wielki szacunek. Jest legendą i tą legendą pozostanie na zawsze. Powiem tak: bywały mecze, że i Cristiano Ronaldo nie wychodził na boisko, albo zaczynał na ławce. A to nie znaczy, że nie jest najlepszy. To mogę powiedzieć w odniesieniu do Darka Szpakowskiego.
Ta decyzja cię zaskoczyła?
Przychodząc do TVP, nie rościłem sobie pretensji do żadnego konkretnego meczu. Powiedziałem Markowi Szkolnikowskiemu, że na EURO mogę komentować Macedonię Północną czy Finlandię i też będę zadowolony. Potem okazało się, że dostanę jeden mecz Polaków w fazie grupowej i kilka kolejnych spotkań.
Nie miałeś mieć jednak finału.
Nie, byłem przygotowany, że w niedzielę będę w studiu, a potem na uroczystej kolacji z ekipą TVP. Dziś przed południem dostałem jednak telefon od producenta, czy mogę zrobić testy PCR, związane z wylotem do Anglii... Wszystko potoczyło się błyskawicznie. W tym momencie, gdy rozmawiamy, nie wiem nawet jeszcze, kiedy lecę, jakim lotem i tak dalej. Natomiast widzę, że emocje są duże. Rozmawiamy tylko o komentarzu meczu, a atmosfera jak przy dyskusji, kto powinien grać na lewej obronie reprezentacji Polski. Funkcjonuję w określonej strukturze. Nie jestem tu szefem. Dostałem propozycję i tyle.
Ludzie tym żyją, dla wielu kibiców to ważne, kto zrelacjonuje najważniejszy mecz.
Rozumiem. Teraz presja będzie na mnie duża. Wiem, że każde moje przejęzyczenie, pomyłka urośnie do rangi memu czy gifu. Ale taki jest los komentatora. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Teraz już nie mogę myśleć, dlaczego ja a nie Darek. Muszę przez te 48 godzin ułożyć sobie ten mecz w głowie. A co do Darka, to mogę tylko powtórzyć: dla mnie to jest legenda.
ZOBACZ WIDEO: Anglicy w euforii po awansie do finału. "Udają, że nie ma tematu związanego z karnym"