Władze UEFA przygotowały efektowną ceremonię przed rozpoczęciem niedzielnego finału Euro 2020 (turniej przesunięty na 2021 rok ze względu na pandemię koronawirusa). Główną rolę odegrał bohater poprzednich mistrzostw.
Pięć lat temu reprezentacja Portugalii świętowała na Stade de France. Do rozstrzygnięcia rywalizacji z gospodarzami potrzebna była dogrywka. W 109. minucie Eder dał się we znaki Hugo Llorisowi. Napastnik precyzyjnie uderzył z dystansu i bramkarz nie zdążył interweniować.
Eder miał swoje pięć minut. - To było coś! W Portugalii nie ma już gazety, która ze mną nie porozmawiała. Byli korespondenci z Francji, Anglii, czy Włoch. Za każdym razem słyszałem podobne pytania o historycznego gola, ale to już przeszłość - mówił na łamach fclm.ru (więcej TUTAJ). Od lipca 33-letni zawodnik pozostaje bez klubu, po trzech latach opuścił szeregi Lokomotiwu Moskwa.
ZOBACZ WIDEO: Nowe oblicze reprezentacji Anglii. "To nowość"
Europejska organizacja zaprosiła go na finał tegorocznych mistrzostw Europy. Eder wniósł na Wembley Puchar Henriego Delaunaya. Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z planem, o godz. 21:00.
Czytaj także:
Mateusz Borek pokazał film z Wembley. To robi wrażenie
Apel trenera nic nie pomógł. Angielscy fani znów zachowali się skandalicznie