Frustracja w branży fitness rośnie. "Czujemy się oszukani i pomijani"

Branża fitness otrzymała kolejny cios - aż do końca grudnia nie może liczyć na wznowienie pełnej działalności. - Czujemy się oszukani - mówi nam właścicielka siłowni.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Pusta siłownia zamknięta przez pandemię PAP/EPA / Asanka Ratnayake / Pusta siłownia zamknięta przez pandemię
Polska Federacja Fitness, która reprezentuje branżę w rozmowach z rządem, oczekiwała na sobotnią konferencję prasową premiera Mateusza Morawieckiego z nadziejami na dobre informacje, lecz rzeczywistość okazała się znacznie gorsza. Ogłoszono plan znoszenia obostrzeń, tyle że w najbliższym czasie do pracy w reżimie sanitarnym powrócą tylko galerie handlowe. Siłownie i baseny pozostaną zamknięte aż do świąt Bożego Narodzenia.

- Niemal całkowicie zakazano nam działalności, a nie mamy na tę chwilę żadnej pomocy od państwa. Uniemożliwia nam ono pracę, jednocześnie w ogóle nie martwi się o to, jak i z czego mamy się utrzymać. Cały czas czujemy się oszukiwani, pomijani i traktowani niesprawiedliwie. Część klubów już ogłasza upadłość - powiedziała WP SportoweFakty Agnieszka Stelmaszyk, właścicielka siłowni w podpoznańskich Szamotułach.

Frekwencja drastycznie spadła

Aktualnie obowiązujące przepisy umożliwiają korzystanie z oferty klubów fitness osobom uczestniczącym w zajęciach sportowych, biorącym udział we współzawodnictwie, bądź uczniom i studentom. Problem w tym, że liczba klientów drastycznie spadła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

- Została mi garstka osób, bo przeciętnego Kowalskiego całkowicie pominięto w tych przepisach i nie może ćwiczyć. Nie ma aktualnie możliwości uprawiania sportu dla własnego zdrowia i lepszego samopoczucia. Nie wolno nam wzmacniać odporności organizmu, choć każdy doskonale wie, że to także pomaga w walce z wirusami - dodała Stelmaszyk.

- Atmosfera, którą wytworzył rząd, sprawia, że ludzie boją się przychodzić na siłownie. Państwo poprzez swoje działania wywołuje u nich tylko strach - zaznaczyła.

Koszty trzeba ponosić, a dochodów nie ma

Niska frekwencja sprawia, że branża fitness toczy tak naprawdę walkę o przetrwanie. - Pomocy nie ma, a trzeba odprowadzać podatki i składki. Nie ma żadnych regulacji, które by nas z tego zwalniały. Do tego dochodzą opłaty za czynsz i raty leasingowe za maszyny - wyliczyła Stelmaszyk.

Jakie są więc oczekiwania przedsiębiorców? - Sytuacja jest taka, że dziś znów musimy się zadłużać, żeby utrzymać nasze biznesy przy życiu. Przede wszystkim liczę na zwolnienie z zapłaty składek ZUS i wypłatę postojowego. Kosztów utrzymania maszyn i tak nie unikniemy, a oprócz wyjścia chociaż na zero, trzeba jeszcze przecież z czegoś żyć - zakończyła.

Najbliższy miesiąc raczej nie przyniesie zmian. Według obecnych prognoz, poluzowanie obostrzeń może nastąpić dopiero 28 grudnia.

Czytaj także:
Liga Narodów: znamy podział na dywizje i nowych potencjalnych rywali Polaków
Premier League: afera wokół transmisji w PPV, angielscy kibice ogłosili bojkot i zmusili organizatora do zmian

Czy siłownie i baseny powinny zostać otwarte w tym samym terminie co galerie handlowe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×