Branża fitness apeluje do rządu. Chce dwóch tygodni okresu próbnego

Getty Images / Michal Fludra/Corbis / Na zdjęciu: siłownia
Getty Images / Michal Fludra/Corbis / Na zdjęciu: siłownia

Branża fitness wciąż pozostaje zamknięta. Właściciele klubów i siłowni powiedzieli "dość" i działają mimo zakazu. Z kolei prezes Polskiej Federacji Fitness apeluje do rządu o otwarcie branży na dwa tygodnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Od 17 października zeszłego roku siłownie i kluby fitness są zamknięte. Taką decyzję podjął rząd, by w ten sposób zahamować wzrost liczby zakażeń koronawirusem. Właściciele klubów fitness z dnia na dzień zostali pozbawieni dochodów i stan ten trwa już cztery miesiące. Niewiele wskazuje, by miało się to wkrótce zmienić.

Co prawda prezes Polskiej Federacji Fitness czyni starania, by branża została otwarta, ale rząd jest nieprzejednany. Premier Mateusz Morawiecki, minister zdrowia Adam Niedzielski oraz doradcy rządu z prof. Andrzejem Horbanem na czele tłumaczą, że w klubach fitness jest duże ryzyko transmisji wirusa.

Innego zdania są przedsiębiorcy. Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, apeluje do rządu o otwarcie siłowni i klubów na dwa tygodnie. To ma być okres próby, w trakcie którego branża udowodni, że wprowadzane obostrzenia są przestrzegane przez klientów, a otwarcie nie spowoduje wzrostu liczby zakażonych COVID-19.

ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Dawid Kubacki: Nieprzespane noce? Mam złote dziecko

- Proponujemy, aby otworzyć siłownie na dwa tygodnie celem przeprowadzenia próby. Chcielibyśmy udowodnić Radzie Medycznej, Ministerstwu Zdrowia i Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu, że zarówno kluby fitness wprowadzają obostrzenia, jak i klienci ich przestrzegają - powiedział Napiórkowski w rozmowie z PAP.

Od października straty całej branży wynoszą już ponad 2 miliardy złotych. Przedsiębiorcy nie mogą liczyć na taką pomoc rządu, by uregulować wszystkie zobowiązania. Dlatego od początku lutego część klubów wznowiło działalność i to pomimo obowiązującego rządowego zakazu.

- Tylko 15 proc. obiektów może mówić o pomocy z Tarczy PFR 2.0, która jest w części adekwatna do poniesionych strat. Rząd grzmi, że firmy, które się otworzą, nie otrzymają pomocy, ale dla 85 proc. nie wnosi to większej różnicy, bo jak można zabrać coś, czego nie ma - mówił nam Napiórkowski.

Rząd 12 lutego poluzował obostrzenia. Otworzył stoki narciarskie, baseny czy hotele. Teraz rządzący są zaniepokojeni ostatnimi wzrostami zachorowań na COVID-19. Do tego dochodzą obrazki z Zakopanego, gdzie na Krupówkach trwała nocna impreza. To powoduje, że obostrzenia znów mogą zostać zaostrzone, a to oznacza, że kluby fitness nadal będą zamknięte.

Pojawia się zatem pytanie dotyczące tego, kiedy branża zostanie otwarta. Czekają na to nie tylko przedsiębiorcy, ale i klienci. - Otrzymaliśmy jasne sygnały, że branża fitness może liczyć na otwarcie w kwietniu, maju, a może nawet dłużej. Nikt nie będzie tyle czekał, a już na pewno nie ci, którzy tej pomocy nie otrzymają. Albo się otworzą, albo definitywnie zamkną - mówił Napiórkowski.

Czytaj także:
Koronawirus. Złe informacje dla właścicieli siłowni i klubów fitness. Przekazał je rzecznik rządu
Niezwykła pasja policjantki z Białegostoku. Z patrolu na wybieg

Komentarze (0)