Pół roku temu Gruchała przeniosła się z Gdańska do Warszawy i teraz trenuje z... mężczyznami. - Z facetami nie ma zmiłuj. Są szybsi, dynamiczniejsi i silniejsi niż kobiety. Zmuszają mnie do maksymalnego wysiłku i te ciężkie sparingi procentują. Wcześniej miałam problemy z zawodniczkami prezentującymi męski styl walki. Teraz sobie z nimi radzę. Znakomicie układa się też moja współpraca z trenerem Piotrem Majewskim. Wie, jak do mnie podejść. Ostatnie trzy lata to były męczarnie. Brakowało mi pozytywnych bodźców, cierpiałam, płakałam... Teraz nawet po najbardziej wyczerpującym treningu już nie mogę doczekać się następnych zajęć - powiedziała Sylwia Gruchała w rozmowie z Super Expressem.
Czołowa polska florecistka na razie nie chce deklarować, czy igrzyska w Londynie będą jej ostatnimi.
Cała rozmowa w Super Expressie.