Polak zarobił 53 mln dolarów. "Zostałem taksówkarzem"

Na kartach historii NFL zapisał się swoimi genialnymi kopnięciami. Sebastian Janikowski poleciał do USA nie znając języka. Jeden podpis zmienił całej życie jego i jego rodziny. Jeden temat z kariery ciągle go jednak mocno boli.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Sebastian Janikowski Getty Images / Abbie Parr / Sebastian Janikowski
- Nie opuszczę NFL dopóki mnie nie wyrzucą - mówił jeszcze w 2017 roku Sebastian Janikowski, którego w USA doskonale znają wszyscy fani NFL.

Zadebiutował w niej 3 września 2000 roku. 18 lat spędził w drużynie Oakland Raiders, a na swój ostatni sezon przeniósł się do Seattle Seahawks.

O jego popisach na boisku było w trakcie kariery bardzo głośno. Jest rekordzistą ligi pod względem celnych trafień z ponad 50 jardów. W całej swojej karierze dokonał tej sztuki 53 razy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ on to zrobił. Stadiony świata!

Już samo jego wejście do ligi było wydarzeniem. Został wybrany z numerem 17 draftu. Od tej pory żaden zawodnik występujący na jego pozycji nie został wybrany w pierwszej rundzie, a poza nim tylko dwóch graczy w historii mogło pochwalić się takim osiągnięciem.

Miał zostać piłkarzem...


Janikowski urodził się w Wałbrzychu. Zapowiadał się na dobrego piłkarza. Otrzymał nawet powołanie do kadry U-17. Poszedł jednak inną drogą. Duży wpływ na to miał z pewnością wyjazd do USA. Gdy był w pierwszej klasie szkoły podstawowej, za ocean ruszył jego ojciec.

Dołączył do niego mając 16 lat. - Było ciężko chociażby dlatego, że nie znałem języka. Nie potrafiłem mówić po angielsku. Przez pierwszy rok nie chodziłem do szkoły, tylko siedziałem w domu i patrzyłem się w telewizor - opowiadał w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet".

Tata ciężko pracował, pieniędzy nie było dużo. Janikowski przyznaje, że wszystko odmieniło się w momencie, gdy podpisał kontrakt w NFL. W ciągu swojej kariery zarobił tam ponad 53 mln dolarów.

Teraz nie brakuje mu na nic. Żyje spokojnie i komfortowo. - Dobrze jest mi na emeryturze. Chociaż muszę przyznać, że wszystko mnie boli, zwłaszcza plecy, ale po 19 latach kariery nie może być inaczej - zdradził w "Przeglądzie Sportowym Onet". - Tak jak zapowiadałem, zostałem taksówkarzem, który rozwozi swoje córki do szkoły. Po lekcjach bawimy się z nimi. W końcu mogę poświęcić się rodzinie - dodał.

Wspominając swoją karierę mówi tak. - Nadal myślę o tym meczu. Ciągle boli - tak w rozmowie z amerykańskimi mediami podsumował przegrany finał Super Bowl XXXVII, gdzie jego Oakland Riders przegrało z Tampa Bay Buccaneers 21:48.

Zobacz także:
Romans miał trwać wiele lat. Gwiazdor o wszystkim wiedział

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×