Zaskakujący zapis w pamiętniku nowego prezydenta USA. "Sport mnie uratował"
Joe Biden, który prawdopodobnie obejmie najważniejsze stanowisko w Stanach Zjednoczonych, nie ukrywa, że w przeszłości przechodził trudne momenty. Wtedy pomógł mu sport, a konkretniej football amerykański.
W czasach szkoły średniej Biden był świetnie zapowiadającym się graczem footballu amerykańskiego. - W swojej karierze trenerskiej nie miałem wielu tak utalentowanych zawodników jak Joe Biden - przyznał w rozmowie z "The New York Times" jego trener z czasów licealnych, E. John Walsh.
Sport sposobem na... jąkanie
Nastoletni Biden miał poważny problem. Jąkał się. - Wyśmiewano go publicznie - wspomniała na łamach "Washington Post" siostra przyszłego prezydenta, Valerie Biden Owens.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznieBiden znalazł na to sposób. Pomógł mu sport. "O ile brakowało mi pewności co do mówienia, bo się jąkałem, to zawsze wierzyłem w moje umiejętności sportowe. Sport był dla mnie równie naturalny, jak nienaturalne było mówienie. Okazał się moim biletem do akceptacji społecznej i nie tylko. Na boisku niczego się nie bałem. Byłem w swoim żywiole. Sport mnie uratował" - można przeczytać we wspomnianym już pamiętniku "Promises to Keep".
Gdzie i co konkretnie Biden trenował? Był jednym z najlepszych zawodników zespołu Archmere Academy, katolickiej, prywatnej szkoły średniej, do której uczęszczał. Tutaj trzeba podkreślić, że sport szkolny w USA był zawsze i jest nadal świetnie zorganizowany. Szkoły startują w oficjalnych rozgrywkach, walczą o mistrzostwa poszczególnych konferencji, stanów. To namiastka profesjonalizmu.
Wyciągnął przyszłych sportowców ze stołówki
W 1960 roku zespół Archmere Academy przejął E. John Walsh, młody trener, który zaledwie dwa lata wcześniej skończył studia. Drużyna tej szkoły była pośmiewiskiem w rozgrywkach. Rok wcześniej zakończyła rozgrywki tylko z jednym zwycięstwem (i sześcioma porażkami). Od 1948 roku nie wygrała więcej niż dwóch meczów w sezonie.
- Na pierwszym treningu pojawiło się 18 zawodników, a ja potrzebowałem 30, by w ogóle przeprowadzić zajęcia - stwierdził po latach Walsh. - Poszedłem więc do stołówki i wyciągnąłem stamtąd 12 zupełnie przypadkowych uczniów. Tak zaczęła się moja przygoda z tą ekipą.
Przygoda jakże udana. Welsh odmienił całkowicie drużynę. Archmere Academy nagle stało się faworytem rozgrywek. Z bilansem 8 zwycięstw i 0 porażek zespół wygrał rozgrywki swojej konferencji. A Biden był czołowym zawodnikiem. "Biden jest najlepszym odbierającym podania w Archmere Academy" - pisał w 1960 roku Hal Bodley, dziennikarz "The News Journal", wówczas największej gazety Wilmington (70-tysięcznego miasta w stanie Delaware).
Był wśród najskuteczniejszych zawodników
Biden w klasyfikacji najlepiej punktujących w rozgrywkach zajął bardzo wysokie, bo piąte, miejsce. Oczywiście w swoim zespole był najskuteczniejszy. Zdobył 24 punkty, a kolejne 36 "oczek" dołożył w kilku spotkaniach towarzyskich. Do tych statystyk dotarł i opublikował Lochlahn March, dziennikarz "The Daily Pensylvanian".
Poniższy film zawiera kilka akcji Bidena z czasów szkolnych.
Przyszły prezydent USA próbował grać również w baseball, ale... - Jego jedyną i prawdziwą pasją był football amerykański - powiedział w jednym z wywiadów Robert Markel, kolega Bidena właśnie z ekipy baseballowej.
Kiedy w maju 2012 roku Walsh został nominowany do "Hall of Fame Delaware" (czyli alei najbardziej zasłużonych sportowców i trenerów stanu Delaware), na uroczystość przyjechał ówczesny wiceprezydent - Joe Biden. Nie mógł opuścić tak ważnego wyróżnienia dla trenera, który tak naprawdę pokazał mu piękno sportu.
- Welsh namawiał nas, byśmy grali, jak żyjemy. Czyli z pasją i uczciwością. Dziękuję mu za to - przyznał w krótkim przemówieniu.
Miłość wygrała ze sportem
Kiedy Biden opuścił mury szkoły średniej i podjął naukę na University of Delaware, wydawało się, że będzie kontynuował karierę sportową. A drużyna uniwersytecka to już przedsionek profesjonalizmu. Niestety, w I semestrze przyszły polityk nie mógł się zaaklimatyzować wśród starszych i mających większe umiejętności kolegów. Miał dość niską średnią 1,9 pkt. na mecz. Nie szło mu dobrze.
Na dodatek... "Kiedy moi rodzice zobaczyli oceny na koniec I semestru, powiedzieli, że mogę zapomnieć o drużynie i mam się skupić na nauce" - pisał w pamiętniku.
I tak też zrobił, zawiesił treningi. Chciał jeszcze wrócić do zespołu na trzecim roku, podjął nawet treningi, był w obiecującej formie, ale podczas wakacji zakochał się w Neili Hunter. Dziewczyna mieszkała w Syracuse, oddalonym o 500 kilometrów od domu Bidena. Wiadomo było, że musi wybierać, gdzie chce spędzać weekendy: w domu swojej dziewczyny czy podczas rozgrywek ligowych. Wybrał miłość.
Biden nie porzucił sportu na zawsze. Nadal jest kibicem, często pojawia się podczas meczów NFL czy NBA. - Kariera sportowa i dusza sportowca z pewnością przydała mu się w polityce - mówią jego byli koledzy ze szkolnej drużyny.
A mają z nim nadal kontakt. Regularnie spotykają się we wspólnym gronie i wspominają sezon 1960/61, kiedy to nie przegrali ani jednego meczu. Na tych spotkaniach pojawia się i Biden. Ostatnio przyjechał w 2018 roku. Nie zapomina o swoich byłych kolegach. Nie zapomina, że sport uratował go przed wycofaniem społecznym.
Czytaj także: Joe Biden przywróci sportową tradycję. Donald Trump ją przerwał >>
Czytaj także: Media ogłosiły wygraną Joe Bidena. Wymowny wpis Zbigniewa Bońka >>
-
KIBIC Z POZNANIA. Zgłoś komentarz
POlaków a nie dzieliła. -
tomas68 Zgłoś komentarz
Odrobinę spokoju za cenę szargania demokracji. Niektóre formy życie nie potrafią przegrywać. "Tak" sfałszowano 74 miliony głosów a te na przegranego już nie,hehe.