"Wojna trwa". Lewis Hamilton wszczął kolejny konflikt

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Ledwie kilka miesięcy temu Lewis Hamilton znajdował się na wojennej ścieżce z FIA, po tym jak sezon 2021 zakończył się skandalem. Sytuację udało się uspokoić, ale na krótko. Kierowca Mercedesa znów wdał się w konflikt z władzami światowej federacji.

Czy FIA potraktuje wyjątkowo Lewisa Hamiltona i pozwoli mu na ściganie się z biżuterią? To pytanie, które zadaje sobie spora część padoku Formuły 1. Brytyjczyk już został potraktowany ulgowo, bo federacja dała mu dwa wyścigi na usunięcie z ciała kolczyków.

37-latek zapowiada, że nie zrezygnuje z ozdób w uszach czy nosie. Dlatego część ekspertów zastanawia się, czy Hamilton w ogóle zostanie dopuszczony do jazdy w GP Monako, czy też otrzyma karę finansową za złamanie zakazu.

- Hamilton nie zamierza zdejmować kolczyków. Nie uważa, aby to była kwestia, w którą FIA powinna ingerować. Wygląda to tak, że wojna Hamiltona z federacją znów trwa - powiedział w programie "Notebook" Ted Kravitz, dziennikarz Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza

Przypomnijmy, że Hamilton był obrażony na FIA po zakończeniu sezonu 2021. Brytyjczyk uważał, że dyrektor wyścigowy Michael Masi "okradł" go z tytułu mistrzowskiego swoimi decyzjami w końcówce GP Abu Zabi. Z tego powodu kierowca Mercedesa miał rozważać zakończenie kariery. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że była to forma nacisku na FIA, by zwolnić Masiego.

Problem Hamiltona polega na tym, że nowy dyrektor przypomniał kierowcom o obowiązującym od lat przepisie o zakazie noszenia biżuterii. Niels Wittich zamierza dokładnie weryfikować to, czy zawodnicy w momencie wsiadania do bolidu posiadają na sobie jakiekolwiek elementy metalowe.

- Jeśli zakażą mi startów, niech tak będzie. Mamy rezerwowych kierowców - mówił Hamilton przy okazji GP Miami.

Zachowanie siedmiokrotnego mistrza świata F1 skomentował Mohammed ben Sulayem. Prezydent FIA zapowiedział, że Hamilton nie może liczyć na taryfę ulgową. - Wszystko zależy od niego. Są kary zapisane w regulaminie, które mają zastosowanie w takich sytuacjach. To tak, jakby ktoś jechał za szybko na autostradzie. Nie możesz go powstrzymać od tego, ale możesz mu dać mandat za złamanie przepisów - powiedział ben Sulayem, cytowany przez cgtn.com.

- Nie możemy odpuszczać kierowcom tylko dlatego, że są naszymi przyjaciółmi albo mają jakieś zasługi. Wszystkich muszą obowiązywać te same zasady - dodał ben Sulayem.

Zdaniem "Auto Motor und Sport", FIA opracowała już system kar za łamanie przepisów dotyczących biżuterii. Kierowcy będą musieli zapłacić 50 tys. euro grzywny za naruszenie regulaminu i 25 tys. euro w zawieszeniu. W przypadku kolejnej sankcji, jej wysokość wzrośnie odpowiednio do 100 tys. euro i 25 tys. euro. Maksymalnie kierowca za noszenie biżuterii podczas jazdy bolidem F1 będzie mógł otrzymać 250 tys. euro kary.

Jeśli kary finansowe nie odstraszą kierowców, będą im odbierane punkty w klasyfikacji generalnej F1. Maksymalnie w ten sposób będzie można stracić 10 "oczek" w trakcie jednej kampanii, co w razie walki o tytuł mistrza świata może być niezwykle bolesne.

Czytaj także:
Robert Kubica znów w bolidzie F1? Padła data
Tajemniczy test Ferrari na Monzy. Zablokowano drogi dojazdowe na tor

Komentarze (1)
avatar
Arktur
15.05.2022
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
W końcu skończyło się traktowanie Hamiltona jak nietykalnego króla. Panienka się przyzwyczaiła, że może wszystko i mamy tego efekt.