Po tym jak Max Verstappen pojechał świetne okrążenie na początku Q3 i usadowił się na pierwszej pozycji, mogło się wydawać, że kierowca Red Bull Racing jest głównym kandydatem do zgarnięcia pole position w GP Hiszpanii. Zwłaszcza że kosztowny błąd w trakcie pierwszego przejazdu zaliczył Charles Leclerc.
O ile Leclerc był w stanie poprawić czas Verstappena w końcowej fazie Q3, o tyle aktualny mistrz świata nawet nie dokończył swojego mierzonego "kółka". - Nie mamy mocy - zgłosił 24-latek i zjechał do alei serwisowej.
- To nie była utrata mocy. Nie zadziałał DRS w jego bolidzie. Musimy odzyskać samochód, aby zrozumieć, co do tego doprowadziła. Później w alei serwisowej już normalnie zadziałał - wyjaśnił Christian Horner w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!
Szef Red Bulla w trakcie telewizyjnego wywiadu powątpiewał jednak w to, by Verstappen na finałowym okrążeniu był w stanie osiągnąć lepszy czas niż kierowca Ferrari. - Nie sądzę, abyśmy mieli wystarczająco dużo potencjału tym razem, aby pokonać Charlesa. Był pod presją, a pojechał świetne "kółko". Nie zmienia to jednak faktu, że cieszę się z pierwszego rzędu startowego dla Maxa - dodał Horner.
Kłopot w kwalifikacjach do GP Hiszpanii to kolejne tego typu zdarzenie w sezonie 2022. Verstappen już dwa tygodnie temu, przy okazji GP Miami, krytykował własny zespół za ciągłe usterki techniczne. Jednak Horner zbagatelizował problemy, które wystąpiły w Barcelonie.
- Takie rzeczy się zdarzają. Ferrari musiało zmienić podwozie u Sainza z powodu problemów z układem paliwowym. W naszym przypadku, niestety, te problemy pojawiają się w kiepskich momentach. Ostatnia faza Q3 to najmniej pożądany moment na usterkę. Jednak jako zespół ciężko pracujemy, aby zrozumieć skąd to się bierze - podsumował Horner.
Czytaj także:
Mocne oskarżenia. Głośna afera w F1
Mercedes widzi światełko w tunelu? To może być wielki powrót