Chociaż Fernando Alonso wiązał spore nadzieje z GP Hiszpanii, to nieudane kwalifikacje pozbawiły 40-latka złudzeń. Kierowca Alpine nie był nawet w stanie przebrnąć przez Q1, osiągając dopiero siedemnasty rezultat. To z kolei wywołało reakcję zespołu z Enstone.
Biorąc pod uwagę wcześniejsze problemy Alonso z silnikami, ekipa postanowiła wymienić jednostkę napędową w jego bolidzie. Dla kierowcy z Oviedo jest to równoznaczne z surową karą - przesunięciem na koniec stawki F1 na polach startowych.
Decyzja Alpine podyktowana jest taktyką - w późniejszej fazie sezonu Alonso i tak musiałby sięgnąć po kolejny, czwarty silnik, co wiązałoby się z karą. Dlatego francuski zespół postanowił, że lepiej będzie pogodzić się z sankcją już teraz. Zwłaszcza że tor Catalunya słynie z tego, że trudno się na nim wyprzedza. Dlatego start z siedemnastej czy dwudziestej lokaty niewiele zmienia w przypadku Alonso.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!
Już po nieudanych kwalifikacjach były mistrz świata F1 mówił, że "tylko bardzo fantastyczny samochód bezpieczeństwa" może mu pomóc w odrobieniu strat. - Tak naprawdę niewiele możemy zrobić. To jest Barcelona. Na tym torze nie da się wyprzedzać, a do tego jest ogromna degradacja opon, gdy jedziesz za innymi. Zobaczymy - powiedział Alonso w Sky Sports.
- W ostatnich wyścigach kierowcy startujący z końca stawki mieli sporo szczęścia i zdobywali punkty. Pozostaje mieć nadzieję, że ja będę jednym z nich i też mi dopisze szczęście. Jeśli samochód bezpieczeństwa wyjedzie na tor w odpowiednim momencie, to może zdobędę kilka punktów, ale szykuję się na trudne Grand Prix - dodał Alonso.
Problemy Alonso podczas GP Hiszpanii to ciąg dalszy kiepskiej passy 40-latka, któremu nie dopisuje szczęście w sezonie 2022. Jak dotąd kierowca Alpine zdobył tylko dwa punkty, choć w jednym z ostatnich wywiadów podkreślał, że znajduje się w szczytowej formie.
Czytaj także:
Kradzież danych w F1? Rusza wewnętrzne śledztwo
Robert Kubica głodny jazdy. Chce szybko wrócić do bolidu F1