Począwszy od sezonu 2021 zespoły Formuły 1 działają w oparciu o limity budżetowe. Początkowo wynosił on 145 mln dolarów, ale w tym roku został obniżony do 140 mln dolarów. Problem polega na tym, że wysoka inflacja w Europie, napędzana kryzysem związanym z koronawirusem i wojną w Ukrainie, mocno odbiła się na wydatkach zespołów F1.
Obecnie ekipy F1 ponoszą znacznie większe wydatki na transport, energię elektryczną czy zakup nowych części. Wzrost cen jest tak gwałtowny, że nie dało się go przewidzieć pod koniec 2021 roku.
Zdaniem Christiana Hornera z Red Bull Racing, zmieszczenie się w 140 mln dolarów jest obecnie niemożliwe, dlatego ekipy F1 pod koniec sezonu 2022 nie będą miały nawet wolnych środków, aby polecieć na wyścigi. - Siedem z dziesięciu ekip prawdopodobnie będzie musiało odpuścić cztery ostatnie wyścigi, aby zmieścić się w limicie - powiedział Horner w BBC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer
- Nie chodzi tylko o duże zespoły. Te w środku stawki też zmagają się z problemami, jakie tworzy nam wysoka inflacja - dodał szef Red Bulla.
Brytyjczyk wezwał FIA i F1 do natychmiastowych działań i podniesienia limitu wydatków o kilka milionów dolarów. - FIA ma obowiązek dbać o nas. Wiem, że traktują ten problem poważnie. Rachunki za energię, koszty utrzymania zespołu i inne wydatki - to wszystko poszło w górę. Chociażby koszty transportu są czterokrotnie wyższe niż wcześniej. Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować - ocenił Horner.
Rywale zwracają jednak uwagę na to, że Red Bull naciska na podniesienie limitu wydatków, bo poniósł spore wydatki na rozwój modelu RB18. Bolid "czerwonych byków" na starcie sezonu 2022 okazał się o kilka kg za ciężki, dlatego ekipa zamówiła nowe komponenty. Mogła na nie wydać nawet kilka milionów dolarów.
- Zgadzam się z tym, że koszty frachtu wzrosły o jakieś 2,5-3,5 mln dolarów w skali sezonu, ale w sytuacji gdy ma się 20 mln dolarów na rozwój, to można poświęcić część tej kwoty i nadal funkcjonować poniżej limitu wydatków. Czyż nie? - zapytał retorycznie Otmar Szafnauer, szef Alpine.
Czytaj także:
Red Bull szuka zdrajcy. Sprawdza komputery w fabryce zespołu
Nagie zdjęcie kierowcy F1 zrobiło furorę. Wszystko w szczytnym celu