Lewis Hamilton ruszał do wyścigu Formuły 1 o GP Hiszpanii z szóstej lokaty, ale spadł na koniec stawki za sprawą kontaktu z Kevinem Magnussenem. U Brytyjczyka doszło do przebicia opony, przez co poniósł on spore straty czasowe i na dodatek musiał zjechać na dodatkowy pit-stop.
Kierowca Mercedesa zasugerował przez radio inżynierowi, że w tej sytuacji dalsza jazda w wyścigu F1 jest pozbawiona sensu i lepiej wycofać się z rywalizacji, by zaoszczędzić silnik. Zespół nie zgodził się jednak z żądaniami swojego zawodnika i przekazał mu, że ciągle ma spore szanse na zdobycie punktów.
Ostatecznie Lewis Hamilton miał szansę nawet na czwartą lokatę w GP Hiszpanii, ale problemy z przegrzewającym się bolidem sprawiły, że 37-latek na ostatnim okrążeniu wyraźnie zwolnił i dał się wyprzedzić Carlosowi Sainzowi. Dało mu to piąte miejsce w końcowych wynikach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!
Postawa Hamiltona i chęć poddania po ledwie jednym okrążeniu została skrytykowana przez kibiców F1. Co na to sam zainteresowany? - To nie jest kwestia braku wiary. Po prostu byłem 30 s za rywalami - powiedział siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez motorsport.com.
Brytyjczyk podkreślił, że skorzystanie z pełnej mocy silnika, by "dojechać do mety w okolicach piętnastego miejsca" w momencie, gdy "możliwe będzie otrzymanie kary za skorzystanie z kolejnej jednostki napędowej" w dalszej fazie sezonu 2022, wzbudziło w nim wątpliwości.
- Nie wiem, czy niezawodność silnika jest naszym problemem czy nie. Widzieliśmy, że pod koniec wyścigu mieliśmy jakieś kłopoty z przegrzewaniem się jednostki. Dlatego pomyślałem, że lepiej będzie uratować ten silnik. Cieszę się, że ostatecznie się nie wycofaliśmy. To pokazuje, że warto się nie poddawać. To właśnie zrobiłem w tym wyścigu - dodał Hamilton.
Odrobienie strat i finisz na piątej pozycji był dla Hamiltona potwierdzeniem tego, że Mercedes rozwinął model W13 w dobrym kierunku. - Dotąd był to dla nas ciężki rok. Mieliśmy mnóstwo trudności z samochodem. Wiele zdarzeń w wyścigach toczyło się też nie po naszej myśli. Jednak ciągle naciskamy, nie poddajemy się - podsumował Brytyjczyk.
Czytaj także:
Kilka zespołów F1 nie dokończy sezonu? Sytuacja wygląda coraz gorzej
Ferrari przekazało fatalne wieści. Charles Leclerc może się martwić