Chociaż Charles Leclerc zdobył cztery pole position z rzędu w Formule 1, to po raz ostatni wygrywał wyścig na początku kwietnia w Australii. Kiepski okres Monakijczyka wynika z awaryjności nowego bolidu Ferrari. 24-latek odpadał z rywalizacji na prowadzeniu w Hiszpanii i Azerbejdżanie. W Monako sukcesu pozbawiła go zaś fatalna strategia własnej ekipy.
Ostatnie wydarzenia sprawiły, że Max Verstappen zbudował sobie 34-punktową przewagę nad najgroźniejszym rywalem w klasyfikacji generalnej F1. Jednak to nie oznacza, że Red Bull Racing czuje się spokojny i myśli już o tytule mistrzowskim.
- Ferrari ma bardzo szybki samochód, zwłaszcza w kwalifikacjach. W wyścigach byliśmy z nimi na równi praktycznie w każdą niedzielę w sezonie 2022. W Baku było podobnie, analizując czasy z pierwszych okrążeń, aż do momentu awarii Leclerca - powiedział motorsport.com Christian Horner, szef "czerwonych byków".
ZOBACZ WIDEO: Co ten 19-latek zrobił?! Hiszpański bramkarz upokorzony
- Ferrari w końcu rozwiąże swoje problemy. Nie mam co do tego wątpliwości. Jednak pewne jest też to, że będą musieli otrzymać kary pod koniec roku w związku z wykorzystaniem dodatkowych silników. Droga do rozstrzygnięcia mistrzostw wciąż jest bardzo, bardzo daleka - dodał szef Red Bulla.
Horner zwrócił uwagę, że jeszcze nie tak dawno to Ferrari miało gigantyczną przewagę nad Red Bullem i wówczas wielu ekspertów przewidywało rychły sukces stajni z Maranello. - Widzimy, że wahania punktowe w jedną czy drugą stronę były ostatnio duże. To pokazuje, że sytuacja szybko może się odwrócić - stwierdził.
Zdaniem Brytyjczyka, Red Bull w Baku odniósłby wygraną, nawet gdyby nie doszło do awarii samochodu Leclerca. - Myślę, że za sprawą naszej strategii pokonalibyśmy Charlesa. Jednak tego już się nie dowiemy. Najważniejsze, że wykorzystaliśmy potknięcie Ferrari, bo zdobyliśmy cenne punkty i nasza sytuacja wygląda dobrze. Jednak widzimy na ich przykładzie, że szybko może się zmienić - podsumował.
Czytaj także:
Mercedes sam na placu boju. Nikt nie kupuje jego blefu
To ostatnie chwile kierowcy w F1. Ogłoszenie następcy formalnością