Kierowcy Mercedesa wzywali FIA do reakcji ws. podskakujących bolidów Formuły 1, zwracając uwagę na kwestie bezpieczeństwa i zdrowia. Ostatecznie światowa federacja odpowiedziała na apele George'a Russella i Lewisa Hamiltona, przedstawiając w czwartek nową dyrektywę techniczną.
Delegaci techniczni będą zbierać dane na temat nowego zjawiska w F1. W oparciu o nie będą mogli nakazać zespołowi podniesienie zawieszenia. Równocześnie FIA nie wyklucza kolejnych interwencji w dalszej fazie sezonu 2022, co może mieć wpływ na układ sił w F1.
Obawy z tym związane ma Ferrari, które pomimo podskakiwania dysponuje szybkim bolidem na jednym okrążeniu. Dlatego działaniami FIA zirytowany jest Charles Leclerc. - Rozumiem argumenty George'a Russella, bo widać jak on czy Lewis Hamilton zmagają się z problemami w Mercedesie. To wygląda źle. Można sobie tylko wyobrazić, jaki ból towarzyszy takiemu podskakiwaniu - powiedział lider Ferrari, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!
- Jednak nie można lekceważyć pracy, jaką wykonało Ferrari, a także inne zespoły, by uporać się z podskakiwaniem bolidu. To był nasz główny cel od momentu, gdy wyjechaliśmy nim po raz pierwszy na tor. Poświęciliśmy mnóstwo czasu na to. Praca, którą wykonaliśmy trafi teraz do kosza. Wszystko przez to, że jeden zespół ma większe problemy niż inne - dodał Monakijczyk.
Ze zdaniem 24-latka nie zgadza się Russell. Brytyjczyk uważa, że jest za wcześnie, aby mówić o tym, że nowa dyrektywa techniczna zmieni układ sił w F1. - Federacja tworzy przepisy i może wprowadzić dowolne zmiany. Nikt z nas nie wie, czy nowa dyrektywa poprawi wydajność Ferrari i innych ekip, czy może wpłynie na nich negatywnie. Musimy poczekać - powiedział kierowca Mercedesa.
Ferrari wygrało w sezonie 2022 dwa wyścigi, choć statystyki byłyby lepsze, gdyby nie awaryjność modelu F1-75. Świadczyć o tym mogą wyniki tegorocznych kwalifikacji - Leclerc już sześciokrotnie zdobywał pole position.
Czytaj także:
Robert Kubica bliski trudnej decyzji. Koniec z F1?
Mick Schumacher odpowiada na plotki. "To była pierwsza wskazówka taty"