Wydarzenia w Formule 1 nie układają się po myśli Micka Schumachera. O ile w zeszłym sezonie Haas nie dysponował konkurencyjnym bolidem, o tyle w roku 2022 sytuacja uległa zmianie. Dlatego kierownictwo amerykańskiego zespołu oczekuje od 23-latka zdobywania punktów. Tymczasem Schumacher nie tylko nie jest w stanie finiszować w punktowanej dziesiątce, ale też zaliczył kilka poważnych wypadków.
W padoku F1 nie brakuje pogłosek, że Haas nie chce współpracować z Schumacherem w sezonie 2023 i rozgląda się za jego następcą. Ostatnio w tym kontekście wymieniano nazwisko Antonio Giovinazziego.
Przed GP Kanady Schumacher odpowiedział na spekulacje mediów. - Nie powinieneś wierzyć we wszystkie plotki. To była jedna z pierwszych wskazówek, jaką przekazał mi tata, abym nie czytał wiadomości. Wziąłem to sobie do serca - powiedział młody kierowca, cytowany przez agencję GMM.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Straciliśmy szansę na medal? Na co stać reprezentację Polski?
Niestety, fatalny wypadek Michaela Schumachera w grudniu 2013 roku sprawił, że legenda F1 nie pojawia się w padoku i nie jest w stanie udzielić porad synowi. Gdyby było inaczej, być może Niemiec notowałby lepsze wyniki w królowej motorsportu.
23-latek zapewnił jednak, że ma pełne wsparcie zespołu. - Dzięki takim sytuacjom i ciągłej krytyce, stajemy się sobie bliżsi. Zawsze czułem wsparcie Gunthera Steinera. Naciska na mnie, abym notował lepsze wyniki. Tego oczekuje się od szefa zespołu - skomentował kierowca Haasa.
Gunther Steiner w rozmowie z "Auto Motor und Sport" zdradził z kolei, że nikt w Haasie nie myśli o wyrzuceniu Schumachera. Włochowi nie podoba się jednak to, że część ekspertów wskazuje na niego palcem i obwinia o nakładanie zbyt dużej presji na Niemca. - Nie będę kozłem ofiarnym tylko dlatego, że występy Micka nie układają się zgodnie z planem - powiedział.
- To, że Mick nie ma punktów, jest faktem. Wypadki też mu się zdarzają, to fakt. Żaden zespół nie byłby z tego zadowolony. Jednak to nonsens, że stawiamy Micka w niekomfortowej sytuacji czy coś takiego. Nie wywieramy na niego presji. Dlaczego mielibyśmy to robić? Nie mam problemu z Mickiem. On musi zrozumieć, że F1 to sport, w którym każdy musi dostarczać odpowiednie wyniki - dodał Steiner.
Czytaj także:
Koniec z podskakującymi bolidami w F1? Jest interwencja FIA!
"Pieniądze utknęły". Rosjanie czują się oszukani