Fatalna wiadomość dla kierowcy Ferrari. To przekreśla jego szanse w GP Kanady

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Jeszcze kilka godzin temu Ferrari informowało o wymianie tylko niektórych części w silniku Charlesa Leclerca, co miało skutkować utratą dziesięciu pozycji na starcie do GP Kanady. Sytuacja uległa jednak zmianie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po tym jak Charles Leclerc zanotował awarię jednostki napędowej w GP Azerbejdżanu, nad Monakijczykiem wisiało widmo kary za skorzystanie z nadprogramowej liczby komponentów silnika. Po piątkowych treningach przed GP Kanady zespół 24-latka potwierdził wymianę elektroniki. Oznaczało to karę przesunięcia na starcie do niedzielnego wyścigu F1 o dziesięć pozycji.

Jednak po kilkunastu godzinach z Ferrari dotarły nowe informacje - przed kwalifikacjami zespół z Maranello postanowił ostatecznie wymienić niemal wszystkie komponenty w jednostce napędowej Leclerca. To oznacza, że kierowca z księstwa będzie musiał ruszać do wyścigu F1 w Montrealu z końca stawki.

Wcześniej wszystkie elementy silnika wymieniono w bolidzie Yukiego Tsunody. Japończyk również został karnie przesunięty na koniec stawki F1. O tym, który z tych kierowców w niedzielę ustawi się na lepszej pozycji, zadecyduje wynik w kwalifikacjach do GP Kanady.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!

Start z odległej pozycji w GP Kanady to kolejny cios dla lidera Ferrari, który marzy o tytule mistrzowskim w sezonie 2022. Niepowodzenia z GP Azerbejdżanu sprawiły, że Charles Leclerc spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców F1, a jego strata do Maxa Verstappena wzrosła do 34 punktów.

Kolejną złą wiadomością dla Leclerca jest to, że GP Kanady jest dopiero dziewiątym wyścigiem tegorocznej kampanii. Biorąc pod uwagę, że cały kalendarz składa się z 22 imprez, to bardzo prawdopodobna jest jeszcze jedna kara dla Monakijczyka za skorzystanie z kolejnych nadprogramowych elementów silnika.

Czytaj także:
Robert Kubica nie wytrzymał. Ostre słowa Polaka
"Katastrofa". Lewis Hamilton nie gryzie się w język

Źródło artykułu: