Schumacher zły po walce z Hamiltonem. Mógł osiągnąć więcej

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Mick Schumacher przed Lewisem Hamiltonem
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Mick Schumacher przed Lewisem Hamiltonem

Walka Micka Schumachera z Lewisem Hamiltonem o ósme miejsce była ozdobą sobotniego sprintu kwalifikacyjnego F1 w Austrii. Niemiec ostatecznie uległ presji kierowcy Mercedesa, ale po zakończeniu rywalizacji był niezadowolony ze strategii Haasa.

Kevin Magnussen i Mick Schumacher ruszali do sobotniego sprintu z szóstej i siódmej pozycji. Zaraz po rozpoczęciu rywalizacji młody Niemiec namawiał inżyniera Haasa do zamiany pozycji, bo czuł, że jest w stanie jechać szybciej niż bardziej doświadczony Duńczyk. Po kilku komunikatach ekipa przekazała Schumacherowi, że nie dojdzie do żadnych team orders.

- Myślę, że miałem tempo, aby znaleźć się na czele. Musimy poszukać odpowiedzi, dlaczego zamieniliśmy się pozycjami, bo miałem nawet możliwość atakowania jadącego z przodu Ocona - powiedział później dziennikarzom Schumacher, cytowany przez racefans.net.

Sam Magnussen przyznał, że team orders w wykonaniu Haasa mogłaby zadziałać właściwie. - To było wykonalne - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

Brak ingerencji Haasa sprawił, że Niemiec spędził drugą fazę sprintu spędził na zaciekłej obronie przed Lewisem Hamiltonem. - W pewnym sensie ratowałem w ten sposób Kevina przed atakami Lewisa - stwierdził Schumacher, który ostatecznie mocno zniszczył opony i wypadł ze strefy DRS zespołowego partnera. To ułatwiło Hamiltonowi atak w samej końcówce sprintu.

- Wiedziałem, że będzie ciężko, zwłaszcza gdy zużyją się moje opony. Jednak czułem, że te w bolidzie Hamiltona też nie są w najlepszym stanie. Miałem nadzieję, że Magnussen zwolni, abym znów znalazł się w jego strefie DRS, ale do tego nie doszło - podsumował Niemiec.

Magnussen zdradził z kolei dziennikarzom, że nie otrzymał przez radio prośby, aby przepuścić Schumachera. - Jako zespół nie możemy być jednak rozczarowani tym, że mamy siódme i dziewiąte pole startowe. Nie wiem, co dokładnie powiedział Mick, ale zdobyliśmy jakieś punkty, a w niedzielę mamy niezłe pozycje startowe. To był dla nas wspaniały dzień - podsumował.

Czytaj także:
Koszmarny wypadek Guanyu Zhou. Alfa Romeo się tłumaczy
Red Bull wybrał lidera. Nie będzie bratobójczej walki w zespole

Komentarze (0)