Guanyu Zhou brał udział w karambolu, który miał miejsce zaraz po starcie do GP Wielkiej Brytanii. Bolid prowadzony przez Chińczyka wzbił się w powietrze, koziołkował i sunął po asfalcie przez kilkaset metrów wywrócony do góry kołami. Wskutek uderzenia zniszczeniu uległa strefa bezpieczeństwa, która znajduje się tuż za głową kierowcy.
W tej sytuacji reprezentant Alfy Romeo zawdzięcza życie jedynie systemowi Halo, który w trakcie wypadku spisał się jak należy i ochronił głowę 23-latka.
Zniszczenie dodatkowego pałąka ochronnego, który znajduje się za głową kierowcy F1, wywołało pytania dotyczące konstrukcji samochodu Alfy Romeo. Frederic Vasseur przed GP Austrii wyjaśnił, że siła uderzenia była ponad dwukrotnie większa od maksymalnej, jakiej poddawany jest ten element bolidu F1 podczas obowiązkowych testów zderzeniowych FIA.
ZOBACZ WIDEO: Pożegnanie Artura Boruca. "Wytworzyła się rysa"
- Sprawa wciąż jest analizowana. Przekazaliśmy FIA informacje zgromadzone podczas wypadku i jesteśmy w trakcie tego procesu. Pierwsza myśl jest taka, że uderzenie było ponad dwa razy większe niż te, jakim poddawany jest bolid podczas testów zderzeniowych - powiedział szef Alfy Romeo, cytowany przez racefans.net.
- Nie wiem, czy widzieliście asfalt w miejscu wypadku, ale wskutek uderzenia zrobiła się w nim wyrwa głęboka na 4-5 cm. Dlatego na pewnym etapie kwestia testów zderzeniowych nie ma znaczenia, bo zawsze można wywołać jakieś uderzenie z większą mocą - dodał Francuz.
Szef Alfy Romeo podkreślił, że najważniejsze jest to, że Zhou nie odniósł obrażeń wskutek strasznego karambolu. - Na pewno będziemy musieli podjąć jakieś działania, porozmawiamy też z FIA o tym, jak poprawić bezpieczeństwo. Jednak chcę szukać pozytywów i w tej sytuacji takowym jest to, że był to ogromny karambol, a nikomu nic się nie stało - stwierdził Vasseur.
- Chociażby dzięki przepisom bezpieczeństwa nie doszło do wycieku paliwa, a to był najgorszy scenariusz, jaki mógłby się zrealizować w tej sytuacji - dodał Francuz, zwracając uwagę na fakt, że Zhou utknął we wraku pojazdu w szczelinie pomiędzy bandami a płotem ochronnym.
Czytaj także:
Formuła 1 reaguje na wysoką inflację. Koniec sporów o pieniądze
Lewis Hamilton zabrał głos po wypadku. Ma pretensje do samego siebie