Ferrari stanęło w obronie kierowcy. "Wróci silniejszy"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Głosy krytyki spadły na Charlesa Leclerca po GP Francji, w którym Monakijczyk rozbił się w momencie, gdy znajdował się na prowadzeniu. Chociaż to kolejny błąd kierowcy w tym sezonie, to 24-latka zdecydowanie broni Ferrari.

Charles Leclerc prowadził w GP Francji od startu aż do osiemnastego okrążenia, kiedy to w jedenastym zakręcie stracił przyczepność tyłu. Kierowca Ferrari wyleciał z toru i uderzył w bandy, przez co rundę Formuły 1 na Paul Ricard ukończył z zerowym dorobkiem. Sytuację wykorzystał Max Verstappen. Holender po wygranej we Francji ma już 63 punkty przewagi nad głównym rywalem w klasyfikacji F1.

Dla Leclerca był to już drugi tak kosztowny błąd w sezonie 2022. Wcześniej Monakijczyk wypadł z toru w szykanie Variante Alta podczas GP Emilia Romagna pod koniec kwietnia, gdy walczył o drugą lokatę. W efekcie spadł z trzeciej pozycji na szóstą.

Chociaż po GP Francji na Leclerca spadła lawina krytyki, to wszelkie dyskusje w tej sprawie ucisza kierownictwo Ferrari. - To niesprawiedliwy osąd. Charles jechał na granicy i takie rzeczy mogą się zdarzyć, gdy ktoś znajduje się na limicie. Dlatego to się wydarzyło. Nie ma powodów, by go winić czy krytykować - powiedział Mattia Binotto, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

- Jestem niemal pewien, że Charles wyciągnie z tego wnioski. Dotąd zawsze widzieliśmy, że bardzo mocno i dobrze reagował na błędy. Jestem przekonany, że w przypadku GP Węgier wróci silniejszy, bardziej głodny zwycięstw - dodał szef Ferrari.

Zdaniem Binotto, dobre tempo Leclerca na początku GP Francji oraz niewielka degradacja opon sprawiłyby, że 24-latek sięgnąłby po wygraną na Paul Ricard, gdyby nie prosty błąd. - To był dobry weekend pod względem tempa. Bolid był bardzo konkurencyjny. Widać to chociażby po występie Carlosa Sainza - ocenił Włoch.

- Charles zdobył pole position i prowadził w wyścigu. Mieliśmy też przewagę nad Red Bullem pod względem zużycia opon. Zyskiwaliśmy nad Verstappenem, gdyż jemu wcześniej skończyło się ogumienie. To po raz kolejny udowadnia, że mamy świetny samochód - dodał Binotto.

Teraz szef Ferrari myśli już tylko o GP Węgier. - Tam przewrócimy stronę w książce, patrzymy już w przyszłość. Na Węgrzech znów będzie gorąco i znów kluczowa będzie kwestia zarządzania opon, podobnie jak we Francji. Mamy zatem powody, by się uśmiechać i być pozytywnie nastawionym. Naszym celem w GP Węgier nie powinno być zwycięstwo, a dublet - podsumował Mattia Binotto.

Czytaj także:
"To nie ma sensu". Charles Leclerc wściekły
Ferrari tłumaczy wypadek Charlesa Leclerca. Zespół nie ma wątpliwości

Źródło artykułu: