Po tym jak Sebastian Vettel postanowił zakończyć karierę, Aston Martin został postawiony w trudnej sytuacji. Zespół z Silverstone musi poszukać nowego lidera, a możliwości na rynku są mocno ograniczone. Brytyjczycy są uzależnieni od tego, jak potoczą się rozmowy innych kierowców z dotychczasowymi ekipami.
Nie jest tajemnicą, że do Aston Martina mógłby trafić Fernando Alonso, ale dla Hiszpana priorytetem jest pozostanie w Alpine. Niejasna jest też sytuacja Daniela Ricciardo, który ma ważny kontrakt w McLarenie na rok 2023. Kiepskie wyniki Australijczyka powodują, że w padoku F1 nie brakuje głosów, iż ostatecznie może on stracić miejsce w stajni z Woking.
- Nie mam nic przeciwko Aston Martinowi, ale tak jak powiedziałem w zeszłym tygodniu, moja przyszłość jest jasna. Jest związana z McLarenem - powiedział Ricciardo dziennikarzom przy okazji GP Węgier, cytowany przez racingnews365.com.
Z Aston Martinem zaczęto też łączyć Alexandra Albona, który obecnie stanowi o sile Williamsa. - Aston Martin to świetny zespół, wyraźnie się rozwijają, ale w tym roku muszę się skupić na własnej ekipie - stwierdził kierowca z Tajlandii.
Do ekipy z Silverstone na pewno nie trafi Valtteri Bottas, o transferze którego plotkowano przed rokiem. Fin postawił jednak na Alfę Romeo, z którą związał się wieloletnią umową. - Nie wierzyłem, że kiedykolwiek to powiem, ale mam kontrakt! Dlatego odpadam, jestem w dobrej pozycji - powiedział Bottas.
Ważne umowy posiadają też Kevin Magnussen i Esteban Ocon. To sprawia, że Aston Martin ma naprawdę ograniczone pole manewru. Może się okazać, że ekipa należąca do Lawrence'a Strolla będzie musiała postawić na kierowcę z niewielkim albo wręcz zerowym dorobkiem w F1. W tym kontekście wymienia się Micka Schumachera, Nycka de Vriesa i Oscara Piastriego.
Czytaj także:
Ferrari uderza w Mercedesa. "My znosiliśmy porażki z godnością"
Kto za Vettela w F1? Na pewno nie Kubica
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski