Ferrari sięgnie po team orders? Kierowcy nie mogą narozrabiać na starcie

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc przed Carlosem Sainzem
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc przed Carlosem Sainzem

Ferrari nie wygrało kwalifikacji F1 do GP Węgier, ale znajduje się w lepszej sytuacji niż Red Bull. "Czerwone byki" ruszą do wyścigu ze środka stawki. Czy Włosi zdecydują się przez to na team orders, aby zmniejszyć stratę do Maxa Verstappena?

Sytuacja w Ferrari nie należy do łatwych. Teoretycznie liderem zespołu jest Charles Leclerc, który traci 63 "oczka" do prowadzącego w mistrzostwach Maxa Verstappena. Tyle że Monakijczyk wskutek awarii bolidu, a także własnych błędów stracił już sporo punktów w sezonie 2022.

W efekcie przewaga Leclerca nad zespołowym partnerem jest minimalna. Carlos Sainz ma tylko 26 punktów mniej niż kolega z ekipy.

Oznacza to, że obaj zawodnicy Ferrari ciągle mają dość podobne szanse na końcowy sukces. Dlatego ekipie trudno na obecnym etapie sezonu wprowadzać team orders i dzielić zespół na kierowcę numer jeden i dwa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami

W GP Węgier sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Sainz zajął w kwalifikacjach drugie miejsce, a Leclerc - trzecie. Włoski zespół znajduje się jednak w idealnej sytuacji, by wykorzystać problemy Red Bull Racing, po tym jak Max Verstappen zakwalifikował się do wyścigu na dziesiątej lokacie, a Sergio Perez - jedenastej. Tyle, że wewnętrzna walka pomiędzy kierowcami Ferrari może zniweczyć wszelkie plany.

Czy Ferrari w tej sytuacji powinno pomyśleć o team orders? - Musimy wykonać jak najlepszą pracę. Skupiamy się na sobie. Nie sądzę, aby były potrzebne jakieś specjalne środki. Nie możemy podejmować jakiegoś niepotrzebnego ryzyka, ale to coś normalnego. Max rusza z dziesiątego miejsca, więc będzie potrzebował czasu, by dogonić czołówkę. Jednak my myślimy o sobie - powiedział Leclerc w Sky Sports.

Zdaniem Sainza, Ferrari musi skupić się na tym, aby zaraz po starcie odebrać prowadzenie George'owi Russellowi, który dość niespodziewanie wygrał sobotnie kwalifikacje.

- Nasz cel jest jasny. To wygranie wyścigu. Nie skupiamy się na tym, gdzie jest Verstappen. Jeśli chcemy zmniejszyć naszą stratę w mistrzostwach, to najłatwiej to zrobić poprzez zwycięstwo. Niezależnie od tego, gdzie znajdzie się Max, my chcemy wygrać - oświadczył Hiszpan.

Czytaj także:
George Russell zszokował świat. Euforia kierowcy Mercedesa
Red Bull nabrał wody w usta. Co zawiodło w bolidzie Verstappena?

Komentarze (0)