Liczne awarie bolidu Ferrari oraz błędy strategiczne sprawiły, że Charles Leclerc ma niewielkie szanse na tytuł mistrzowski w Formule 1. Chociaż Monakijczyk dysponuje szybkim bolidem, to traci aż 80 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Maxa Verstappena. Mimo kolejnych pomyłek strategów, Mattia Binotto wykluczył jakiekolwiek zmiany w zespole.
Inaczej sytuację widzi Cesare Fiorio, który zarządzał Ferrari na początku lat 90. - Spodziewam się interwencji prezydenta Ferrari Johna Elkanna po wydarzeniach z Budapesztu. Niestety, błędów było zbyt wiele - powiedział 83-latek w rozmowie z "Autosprintem".
- Bolid stworzony z myślą o 2022 roku jest konkurencyjny. Widać, że zespół znacząco się poprawił względem ostatnich dwóch sezonów. To zasługa przede wszystkim Binotto, który ma spore doświadczenie i umiejętności techniczne. Wie, jak zbudować konkurencyjną maszynę - dodał Fiorio.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
Z ustaleń "Autosprintu" wynika, że umowa Binotto z Ferrari wygasa z końcem 2022 roku, dlatego Włoch może zapłacić głową za przegraną walkę o tytuł mistrzowski. Jednak Fiorio nie zwalniałby obecnego szefa ekipy z Maranello. Dokonałby za to restrukturyzacji działu zajmującego się strategią.
- Mattia był kiedyś projektantem i bardzo dobrze wie, jak zbudować dobry bolid, co widać po modelu F1-75. On jednak potrzebuje ludzi, którzy będą odpowiednio pasować do kultury pracy zespołu. Binotto musi pozostać na stanowisku, ale szef strategów Rueda niekoniecznie - stwierdził Fiorio.
Inaki Rueda ma na swoim koncie pracę w McLarenie, Jordanie, Renault i Lotusie, po czym przeniósł się do Ferrari w roku 2015. Został szefem strategów w ubiegłym sezonie. Zdaniem byłego szefa włoskiej ekipy, Rueda i podlegli mu pracownicy zbyt często wierzą w analizy i wyliczenia komputerowe, zapominając o instynkcie.
- Nowoczesne strategie opierają się na bardzo zaawansowanych i złożonych modelach matematycznych, które niestety nie współgrają z osobistymi intuicjami. W wyścigu często masz kilka sekund na podjęcie decyzji. Nie masz czasu, by analizować dziesiątki modeli i możliwych rozwiązań. Nie ma też czasu, by rozmawiać zdalnie z innymi osobami - podsumował 83-latek.
Czytaj także:
Kierowca może się odegrać na ekipie F1. Wszystko przez jeden zapis w kontrakcie
Lewis Hamilton przyznał się do kłamstwa. Brytyjczyk na celowniku sędziów?