Były mistrz rozprawia się z obecną F1. "Można prowadzić bolid jednym palcem"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Nigel Mansell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Nigel Mansell

Nigel Mansell nie zostawił suchej nitki na obecnej Formule 1. Zdaniem mistrza świata z sezonu 1992, na przestrzeni ostatnich lat zmiany regulaminowe doprowadziły do tego, że bolidy stały się zbyt łatwe w prowadzeniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Nigel Mansell to jedna z legend Formuły 1. Brytyjczyk został mistrzem świata w sezonie 1992, gdy wykorzystał absolutną dominację Williamsa w stawce królowej motorsportu. Kierowca, który miał też okazję bronić barw Lotusa, Ferrari czy McLarena, słynął z tego, że nie był tytanem pracy fizycznej. Jednak zdaniem Mansella, obecni kierowcy F1 po prostu mają łatwiej.

- Nie muszą być takimi potworami jak my. Obecnie często kierowca po wyścigu nawet nie jest spocony. Utrapieniem obecnej Formuły 1 są różne systemy wspomagające, podczas gdy my potrzebowaliśmy silnych rąk, aby w ogóle utrzymać bolid w zakrętach. Teraz możesz go prowadzić jednym palcem. Dzięki temu do F1 przebili się kierowcy, którzy nie mają zbyt dużej siły fizycznej - powiedział Brytyjczyk w rozmowie, która ukazała się na kanale youtube'owym Adrian Flux.

- W naszych czasach posiadanie ogromnej siły w rękach było konieczne. Po wyścigu byłeś wyczerpany fizycznie i to kompletnie. Nie byłeś w stanie skakać, nie mogłeś oddychać - dodał Mansell.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening

Były mistrz świata zwrócił też uwagę na komunikację kierowcy z zespołem. Wsparcie inżynierów sprawia, że osoba siedząca w kokpicie ma łatwiejsze zadanie niż w latach 80. czy 90. - Kierowca może liczyć na 30 czy 50 inżynierów, którzy powiedzą mu, w jaki sposób ma kontrolować balans bolidu. My mieliśmy jednego inżyniera i głównego analityka. Wszystko robiliśmy sami - przyznał Brytyjczyk.

Mansell pochwalił za to poprawę bezpieczeństwa w F1, bo w obecnych czasach kontuzje i wypadki śmiertelne są rzadkością. - Często mówi się o śmierci w dawnych czasach, ale też wielu kierowców zostawało rannych. Łamali nogi, ręce, czasem kręgosłup. Teraz kierowcy przypominają superbohaterów. Mogą uczestniczyć w najgorzej wyglądającym karambolu, po czym opuszczają sami bolid. To niesamowite - stwierdził 69-latek.

- Czasem starsi kierowcy mówią: "wow, ależ to był fatalny wypadek". Tymczasem kierowca po chwili wyskakuje z kokpitu i trafia do alei serwisowej w idealnym stanie, bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. W naszych czasach to brzmiało jak fikcja - podsumował Mansell.

Czytaj także:
Kierowca na wylocie z F1. To jego ostatnia szansa?
Ekipa Kubicy reaguje na plotki. Dojdzie do głośnej transakcji w F1?

Źródło artykułu: