Po tym jak Stefano Domenicali zapowiedział, że GP Rosji nigdy więcej nie pojawi się w kalendarzu Formuły 1, w Moskwie zawrzało. Ledwie kilkanaście godzin po wywiadzie szefa F1 dla niemieckiego "Bilda" specjalne oświadczenie wystosowała agencja Rosgonki. Firma organizująca w ostatnich latach wyścig w Soczi przypomniała F1, że nadal nie otrzymała zwrotu pieniędzy za odwołaną imprezę.
Słowa Domenicalego dotarły aż na Kreml i wywołały oburzenie wśród ludzi Władimira Putina. Zachowaniem szefa F1 zdumiony jest Dmitrij Swiszczow, który z ramienia partii Jedna Rosja zasiada w Dumie Państwowej i pełni funkcję przewodniczącego Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.
- Chcę zauważyć, że Domenicali powiedział, że "w Rosji nigdy więcej nie będzie Formuły 1". Po pierwsze, zanim ktoś wypowiada takie rzeczy, powinien przyjrzeć się swojej umowie, na ile lat została podpisana. Na dwa, trzy sezony? Sam jest tylko pracownikiem F1 i może składać deklaracje na taki okres, na jaki jest zatrudniony - powiedział Swiszczow, którego cytuje rosyjski serwis Legalbet.
ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk
Rosyjski polityk stwierdził, że Domenicali powinien pomyśleć o zwróceniu pieniędzy za tegoroczny wyścig, który nie dojdzie do skutku, zamiast zabierać głos ws. politycznych. - Skoro impreza została odwołana, to byłoby miło, gdyby zwrócono nam wniesione opłaty. Nie chcecie się u nas ścigać? To trudno, ale niech zwrócą pieniądze wpłacone na poczet GP Rosji - dodał deputowany Dumy Państwowej.
Zdaniem Swiszczowa, można mówić o "ogromnym oszustwie" w sytuacji, gdy jedna ze stron oczekuje zapłaty, po czym zrywa kontrakt. - Wydaje mi się, że tak nie powinno się postępować w sporcie - ocenił.
Swiszczow, podobnie jak chociażby szef firmy Rosgonki, jest przekonany, co do powrotu GP Rosji do kalendarza F1. - Stosunki z nami ulegną unormowaniu w najbliższej przyszłości. Rosja powróci do świata sportowego. Dlatego Domenicali powinien ważyć swoje słowa, a my rozważymy możliwość naprawienia wyrządzonych nam szkód finansowych i moralnych - stwierdził polityk.
Odwołanie tegorocznego GP Rosji ma oczywiście związek z rosyjską inwazją na Ukrainę. Już kilkadziesiąt godzin po rozpoczęciu wojny, Formuła 1 oświadczyła, że zawody w Soczi nie dojdą do skutku. Później dodatkowo wypowiedziała wieloletni kontrakt na organizację imprezy, który gwarantował królowej motorsportu rocznie ok. 50-55 mln dolarów.
Później działania te poparła FIA. Światowa federacja ogłosiła, iż Rosja do odwołania nie może organizować imprez rangi mistrzostw świata.
GP Rosji widniało w kalendarzu F1 od roku 2014, po tym jak umowę z tamtejszymi promotorami podpisał Bernie Ecclestone. Zawody w Soczi współfinansowały państwowe firmy, które w sporej części zostały objęte sankcjami po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mowa o takich przedsiębiorstwach jak bank VTB, Gazprom czy Lukoil.
Od sezonu 2023 wyścig w Rosji miał przenieść się na nowoczesny tor Igora Drive w Sankt Petersburgu, którego budowa pochłonęła kilkaset milionów dolarów. W obecnej sytuacji Rosjanie będą mogli organizować tam jedynie krajowe zawody.
Czytaj także:
Ważna zmiana w Red Bullu. Pomoże w walce z Ferrari
Uciekła z synem do Polski. Reakcja Hamiltona